Andrzej O. i Czesław M. winni, ale z inną karą. Sąd okręgowy zmienił wyrok
Ograniczenie wolności zamiast jego pozbawienia. Wczoraj Sąd Okręgowy w Słupsku zmienił grudniowy wyrok sądu pierwszej instancji w głośnej sprawie podpalenia aut Aleksandra Jacka i jego żony.
Czesława M. uznano za sprawcę podpalenia. Jednak zamiast roku bezwzględnego więzienia, jak orzekł sąd rejonowy, M. został skazany na rok ograniczenia wolności z obowiązkiem wykonania 20 godzin miesięcznie prac społecznych. W tym samym wymiarze godzin, ale o cztery miesiące mniej, musi udzielać się społecznie Andrzej O., który nakłaniał go do przestępstwa.
Inna zmiana to obniżenie kwoty nawiązek. Andrzej O. i Czesław M. muszą zapłacić solidarnie 40 tysięcy złotych zamiast 80 tysięcy dla Jacka i jego żony. Dla sądu okręgowego tak wina, jak i sprawstwo zostały udowodnione ponad wszelką wątpliwość, a oskarżeni działali umyślnie. Sąd odwoławczy, zmieniając wyrok, przychylił się jednak do części zastrzeżeń wniesionych w apelacji przez obrońców oskarżonych. W drugiej instancji uznano, że ograniczenie wolności ma mieć charakter wychowawczy. Na korzyść Czesława M. przemówił fakt, że przyznał się, konsekwentnie podtrzymywał wyjaśnienia i wskazywał, na czyje działał zlecenie.
– Z kolei na korzyść Andrzeja O. działa to, że był niekarany – uzasadniała sędzia Jadwiga Miklińska, przewodnicząca składu sędziowskiego SSO.
– Również to, że pożar był nieudolny. Nie stworzył zagrożenia osobom i mieniu znacznej wartości. Sąd uznał , że podpalenie było zemstą za złożenie przez Aleksandra Jacka w marcu 2013 roku anonimu w Urzędzie Miasta Słupska. W dokumencie znalazła się informacja o budynku Andrzeja O., który użytkowany był niezgodnie z przepisami. Do podpalenia doszło kilka dni później – 9 kwietnia.
– W jaki sposób o anonimie dowiedział się pan Andrzej O., musimy już sobie sami dopowiedzieć, skoro pan Kobyliński (były prezydent Słupska – dop. red) był dobrym znajomym pana O. – tłumaczyła sędzia Miklińska.
– W każdym razie musiał dowiedzieć się o treści anonimu, skoro pod koniec marca 2013 roku podjął szereg czynności legalizujących budynek. Sąd uwierzył w oświadczenie Czesława M., w którym stwierdził, że podpalenia dokonał na zlecenie i w zamian za umorzenie długów czynszowych przez ratusz jego matce. Dług umorzył ówczesny wiceprezydent Andrzej Kaczmarczyk. Później cofnął swoją decyzję.
Andrzeja O. na ogłoszeniu wyroku nie było. Czesław M. skomentował go krótko „jest OK”.
– Skończyło się tak, jak się spodziewałem – powiedział z kolei dziennikarzom Aleksander Jacek.
– Skazano sprawców i wskazano tych, którzy nie zasiedli na ławie oskarżonych, czyli pracowników urzędu. Wyrok w tej sprawie kryminalnej otwiera mi drogę do postępowania z roszczenia cywilnego. Wyrok jest prawomocny.