Miss Podlasia. Kobiety, które noszą korony
Co roku jedna z nich wygrywała konkurs piękności. Czy korona miss zmienia życie?
Twarz Mileny Lutrzykowskiej, Miss Podlasia 2007, zdobiła już okładkę „Avanti“ i „Przyjaciółkę“. Białostoczanka miała zlecenia pracy we Włoszech, Francji, Anglii i na Litwie. Przez rok nawet mieszkała w Mediolanie, a teraz żyje w rozkroku między Manchesterem, a Warszawą.
- Pół miesiąca jestem w Anglii, a pół w stolicy Polski, bo takie są wymogi mojej pracy w modelingu - tłumaczy 30-latka, która już 10 lat temu, zaraz po wyborach miss, rozpoczęła karierę modelki. - Okazało się, że mam tzw. komercyjną urodę: delikatna, ładna, uśmiechnięta blondynka, w sam razy do reklam ciuchów i kosmetyków. Na modelkę wybiegową jestem za niska, bo mam 175 cm wzrostu, ale na okładki gazet w sam raz.
Milena wie, że w zawodzie modelki spędzi jeszcze kilka dobrych lat, ponieważ ciągle wygląda bardzo młodo.
- Ale też wiem, że modelką nie będę wiecznie - przyznaje. - Planuję jednak zostać w modelingu, tylko z tej drugiej strony obiektywu, bo chcę pracować z modelkami.
Gdyby jednak ten plan nie wypalił, jest zabezpieczona na przyszłość. W międzyczasie skończyła bowiem studia z anglistyki i pedagogiki kulturoznawczej. - No i jednocześnie buduję moje prywatne życie: mam narzeczonego, mieszkamy razem w Warszawie i planujemy wspólną przyszłość - zdradza. - Chcę być żoną i matką, ale tego, że byłam miss nie zapomnę nigdy, bo wraz z koroną wygrałam moje życie.
Poszła w rzęsy
- Oczywiście, nie każda z nas zrobiła karierę modelki, ale dla mnie wybory miss były wydarzeniem, które przestawiło moją ścieżkę zawodową na inne tory - wyznaje Marta Łukiańczuk-Poniatowska z Białegostoku, Miss Podlasia 2008 (na zdjęciu u góry pierwsza z lewej)
Kiedy zgłosiła się na casting do konkursu piękności, miała 22 lata. Była studentką architektury na Politechnice Białostockiej i wiedziała, co chce robić w zawodowym życiu. - A tymczasem po tym, jak zostałam miss, okazało się, że moja droga pobiegnie w zupełnie innym kierunku... - mówi tajemniczo 31-latka. I po chwili wyjaśnia: - Poszłam w rzęsy. Bo podczas tych konkursów piękności z fascynacją przyglądałam się makijażystkom i postanowiłam zostać jedną z nich!
Studia z architektury oczywiście skończyła. I to dzięki nim, jak tłumaczy, doszła do perfekcji w pracy ze szczegółami. A taka jest praca makijażystki. Marta szkoliła się też w zakresie przedłużania i zagęszczania rzęs oraz makijażu permanentnego i właśnie otwiera w stolicy Podlasia swój własny salon.
- Poza tym, dzięki konkursom piękności zwiedziłam kawałek świata. Zdarzało się, że tylko po to szłam na konkurs... - śmieje się. Właśnie z powodu atrakcyjnej nagrody zdecydowała się wystartować w konkursie piękności - „Quin of Poland“. Dowiedziała się bowiem, że aż pięć finalistek otrzyma zagraniczne wycieczki, a ona bardzo chciała zabrać swojego chłopaka w jakieś piękne miejsce. I udało się! Bo nie dość, że została I Vicemiss, to jeszcze spędziła tydzień na jednej z Wysp Kanaryjskich.
- Kto nie ryzykuje ten nie pije szampana - kwituje piękna białostoczanka.
Te emocje wciąż żyją
Karierę modelki przez kilka lat po wyborach robiła też Barbara Dziadel (po mężu Zimnoch), Miss Podlasia 2003. Kiedy założyła koronę, miała 19 lat.
- Ale te emocje wciąż we mnie żyją - przyznaje 33-latka. - Na finale występowałam w białej sukience z bordowym gorsetem i pamiętam, że miałam z nią niezłe przeboje, bo dwa dni przed wyborami okazała się dużo za duża!
Dziś Basia jest żoną i matką trójki dzieci. Najstarsze ma 11 lat, najmłodsze - 7 miesięcy. - Aktualnie więc skupiam się na życiu rodzinnym, ale już wkrótce planuję wrócić do pracy w białostockim zakładzie energetycznym, a w przyszłości - chcę znowu zająć się organizacją pokazów mody - zdradza. I podkreśla, że dzięki temu, że wzięła udział w wyborach nauczyła się, jak walczyć ze stresem.
- Wiem, że strach ma jedynie wielkie oczy - śmieje się. - No i nauczyłam się też, jak dbać o siebie i robić piękne, wieczorowe makijaże, a to umiejętność przydatna każdej kobiecie do końca dni.
Bizneswoman z trójką dzieci
- No na pewno wygrana w konkursie piękności pomaga budować pewność siebie - nie ma wątpliwości Miss Podlasia 2000 Izabela Gołębiowska (Ambrożej), od 12 lat szczęśliwa mężatka, matka trójki dzieci i bizneswoman zarządzająca dwoma augustowskimi hotelami. - Jednak wtedy, jako 19-latka, tego nie widziałam i sama na pewno nie zgłosiłabym się na wybory miss.
Zrobiła to za nią jej siostra. Wypełniła w imieniu Izy zgłoszenie i wysłała. Wtedy już nie było wyboru. Trzeba było stawiać się na kolejnych próbach i wreszcie na finałowym koncercie.
- Do dziś pamiętam te tłumy ludzi i moje zaskoczenie, kiedy w Hotelu Gołębiewski wkładano mi na głowę koronę - wspomina 36-latka. - A nie dość, że zdobyłam tytuł Miss Podlasia 2000, to jeszcze zakwalifikowałam się do konkursu Miss Świata, który odbywał się w Turcji.
Zdobyła tam tytuł I Wicemiss Świata Internetu. - Te tytuły miss są dożywotnie! - podkreśla białostoczanka. - Mąż do dzisiaj to wspomina i jest dumny. Kiedy więc dostałam propozycję, by wziąć udział w jubileuszowych wyborach Miss Podlasia 20-lecia, nie miał nic przeciwko temu.
Izabela i kilkanaście innych pań, które w latach 1998-2016 założyły korony Miss Podlasia, już 31 maja br. wystąpią na scenie Opery i Filharmonii Podlaskiej, podczas finałowej gali konkursu Miss Podlasia 2017.
Izabela jest zgrabną kobietą o wysportowanej sylwetce, więc nie zamierza się jakoś specjalnie do tej gali przygotowywać. - Dbam o siebie na co dzień - tłumaczy. - Bo mimo, że pracuję i jestem mamą trójki dzieci (2, 4 i 6 lat), to zawsze też znajduję czas, by poćwiczyć fitness, zumbę czy też pojeździć na nartach.
W tajemnicy
Natomiast Kamila Ryszkiewicz-Kucejko z Nierośna koło Dąbrowy Białostockiej, Miss Podlasia 2009, zamierza przed majowym występem na scenie opery bardziej o siebie zadbać.
- Nawet mama mi mówi, że zastąpi mnie w pracy w butiku, bym miała więcej czasu dla siebie - wyznaje 28-latka. - A i mąż bardzo mnie namawiał, bym znowu wzięła udział w wyborach miss. Mówił: idź, może znowu wygrasz... Pewnie dlatego, że ani on, ani nikt inny z rodziny nigdy mnie na scenie nie widzieli, bo wtedy, 9 lat temu, gdy nakładano mi koronę, trzymałam to w tajemnicy.
O swoim udziale w konkursie Miss Podlasia 2009 Kamila nikomu nie mówiła, bo nie wierzyła w wygraną.
- Ja tylko chciałam mieć ładne zdjęcia - tłumaczy. I dopiero jak ktoś nałożył jej na głowę koronę, zadzwoniła do mamy i wykrzyczała: mamo, mamo, jestem Miss Podlasia!
Kamila znowu zastrzega, że i tym razem na wygraną nie liczy. Chce tylko ponownie poczuć ten dreszcz emocji. - Wybory ani mnie, ani mojego życia nie zmieniły - tłumaczy. - Tak jak planowałam, skończyłam pedagogikę i wróciłam w rodzinne strony. Trochę pracowałam w szkole w Różanymstoku, a teraz - w rodzinnym biznesie. Jestem szczęśliwą osobą i nic tego nie zmieni - mówi z rozbrajającym uśmiechem.
Stroje dla finalistek z poprzednich lat przygotowała Marka Eleganza - Świat Dobrych Ubrań