Miss Polski Magdalena Bieńkowska: "Jestem pewna, że się nie zmienię!"
Nienawidzi gotować, choć uwielbia jeść. Od dzieciństwa gra w tenisa. Uwielbia przebywać w gronie rodziny. No i jest gadułą. Co jeszcze zdradziła nam o sobie najpiękniejsza Polka - Magdalena Bieńkowska?
Niespełna dwa tygodnie temu zdobyła pani koronę Miss Polski. Kiedy tak naprawdę uświadomiła sobie pani fakt, że teraz to właśnie pani jest najpiękniejszą kobietą w kraju?
Sam moment ogłoszenia wyniku i wręczenia korony to były tak ogromne emocje, że chyba wtedy nie do końca zdawałam sobie sprawę z tego, co się dzieje, ale już z dnia na dzień powoli to do mnie docierało. To pewnie też zasługa tych licznych telefonów z gratulacjami, które otrzymuję. Od niedzieli nie nadążam ładować mojej komórki.
Aby powalczyć o koronę, trzeba było awansować do ścisłej piętnastki. Pani weszła do niej jako ostatnia. Co pani myślała wtedy, stojąc na scenie, wiedząc, że zostanie ogłoszony tylko jeden numerek?
Miałam nadzieję do końca, że to właśnie moje imię zostanie odczytane, ale nie ukrywam, że chwile niepewności były. Podczas gali towarzyszyły mi ogromne emocje, i to nie tylko dlatego, że to był finał konkursu, ale także dlatego, że to, co się działo na scenie, było pokazywane na żywo, widziało to tak wiele osób siedzących przed telewizorami. Już to było na swój sposób stresujące.
Ewa Milenicka, Miss Polski 2014, przekazując swoją koronę, miała łzy w oczach...
Tak, Ewa była bardzo wzruszona. Pewnie dlatego, że ona to wszystko bardzo przeżywała, przez ten rok wiele się wydarzyło. Natomiast u mnie łzy pojawiły się dopiero wtedy, kiedy zobaczyłam swoich rodziców i mogłam z nimi porozmawiać.
Kobieta powinna być damą, umieć się odnaleźć w każdej sytuacji
Nasi bliscy często bardziej niż my przeżywają nasze sukcesy, a jak zareagowała pani rodzina?
W tym przypadku tak właśnie było. Bliscy, znajomi wręcz zasypali mnie bardzo miłymi telefonami, SMS-ami, a rodzice cieszyli się bardziej niż ja.
To prawda, że to właśnie rodzice namawiali panią do udziału w wyborach miss?
W konkursie regionalnym rzeczywiście tak było. Rodzice, a nawet bardziej tata niż mama, zachęcali mnie, abym wystartowała.
A skąd się wziął pomysł, by spróbować sił w wyborach Miss Warmii i Mazur? Interesowała się pani wcześniej konkursami piękności?
Właśnie nie, nie interesowałam się. Nawet niewiele gal widziałam. To dla mnie coś zupełnie nowego. Udział w konkursie regionalnym to była przygoda, zabawa, a potem to już samo się potoczyło. Kolejne etapy były konsekwencją poprzednich - ćwierćfinały, półfinały. Na początku była też ciekawość - chciałam zobaczyć, jak te konkursy wyglądają w rzeczywistości, od środka, bo słyszy się różne opinie, towarzyszą temu różne stereotypy.
Jak jest z tymi stereotypami? Jakiś udało się obalić?
Wiele, na przykład dużo słyszałam o tym, jaka jest ogromna rywalizacja między dziewczynami, że robią sobie okropne rzeczy. Nie wiem, czy to był jakiś wyjątkowy rok i w konkursie regionalnym i ogólnopolskim, ale było wręcz przeciwnie. Bardzo się wszystkie wspierałyśmy, nie było nieprzyjemności, miałyśmy świetny kontakt, podczas całego konkursu i zgrupowania była znakomita atmosfera.
Przerwała pani dominację brunetek w konkursie Miss Polski.
Rzeczywiście przez ostatnich chyba pięć lat wygrywały brunetki, może jurorzy w tym roku postanowili coś zmienić. A tak na poważnie myślę, że kolor włosów to tylko szczegół, bo pewnie w swoim wyborze kierowali się czymś innym.
Jak pani myśli, czym pani przekonała do siebie jurorów?
Byłyśmy oceniane podczas całego zgrupowania. W tym roku na scenie nie było pytań, ale było wiele rozmów wcześniej. Myślę, że brany był pod uwagę całokształt: charakter, kontakt z innymi dziewczynami, atmosfera na zgrupowaniu, punktualność, zachowanie... Wiele czynników.
Co według pani jest kwintesencją kobiecości?
Kobieta powinna być damą, umieć się odnaleźć w każdej sytuacji. Ja jestem zwolenniczką prostoty, która wyraża się między innymi w stroju.
Znalazłam informację, że konkurs wpłynął na pani garderobę.
W pewnym sensie tak. Wcześniej byłam zwolenniczką spodni, które królowały w mojej szafie. Jadąc na konkursowe zgrupowanie, musiałam kupić spódnice, sukienki i chyba dobrze się stało. Dobrze w nich się czuję.
Teraz zakłada pani także suknie od projektantów i pojawia się na czerwonym dywanie. Jak się pani czuje „na ściance”?
Móc chodzić w takich pięknych sukniach to marzenie wielu kobiet, cieszę się, że mam taką możliwość. Natomiast jeśli chodzi o ten czerwony dywan, to na razie tylko raz na nim byłam, ale mam nadzieję, że się odnajdę. Najważniejsze jest dbanie o moją prywatność i dobór tych wszystkich wydarzeń, w których będę brała udział.
Jaką osobą jest Magdalena Bieńkowska prywatnie?
Nienawidzę gotować, choć uwielbiam jeść. Ważne dla mnie są sporty. Od dzieciństwa gram w tenisa, co jest jedną z moich pasji. Uwielbiam przebywać w gronie rodziny i znajomych. No i jestem gadułą.
Pochodzi pani z pięknego regionu Polski.
Z najpiękniejszego! Mówi się: „Mazury - cud natury”. Wiele jest pięknych miejsc w Polsce, ale wiadomo, że do stron, z których się pochodzi, w których się wychowało, ma się ogromny sentyment.
Ale dziś więcej czasu spędza pani w Warszawie.
Cztery lata temu przyjechałam tu na studia i tu mieszkam, a Mazury odwiedzam, kiedy tylko mogę. W Warszawie studiowałam stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim, a po obronie licencjatu jestem na specjalizacji międzynarodowa polityka handlowa.
Na profilu facebookowym napisała pani, że ta jedna chwila, kiedy została pani Miss Polski, wywróciła pani życie do góry nogami. Co się zmieniło po konkursie?
W lutym miałam wyjechać na Sardynię w ramach programu Erasmus. W tym tygodniu miałam podpisać umowę, ale musiałam zrezygnować. Z kolei w grudniu planowałam zacząć studiować drugi kierunek w Szkole Głównej Handlowej, czego też na razie nie zrobię. Natomiast jeśli chodzi o moje obowiązki jako Miss Polski, biorąc pod uwagę aktywność moich poprzedniczek, na pewno nie będę się nudzić.
Czego pani życzyć na te najbliższe miesiące, na ten najbliższy rok?
Na pewno dużo cierpliwości i żebym tę szansę, którą otrzymałam, wykorzystała jak najlepiej. Żebym zawsze miała czas dla swoich przyjaciół, znajomych i żebym prywatnie się nie zmieniła. Mam nadzieję, że tak się nie stanie, wręcz jestem pewna, że się nie zmienię!
W takim razie tego pani życzę. I sukcesów w kolejnych konkursach.
Magdalena Bieńkowska, Miss Polski 2015. Przepustką do finału był dla niej tytuł Miss Warmii i Mazur. Ma 22 lata. Wymiary: 86-62-82, wzrost 173 cm. Pochodzi z Mikołajek. Absolwentka studiów licencjackich na kierunku stosunki międzynarodowe, obecnie studiuje międzynarodową politykę handlową - wszystkie kierunki na Uniwersytecie Warszawskim. Zainteresowania: sport, zwłaszcza tenis, podróże. Największą wartością jest dla niej rodzina. O sobie mówi, że jest bardzo gadatliwa, ale też troskliwa, punktualna i odpowiedzialna.