Mistrzowie w mundurach
Podstawy sztuk walki miały być początkowo jedynie doraźną formą treningu przed policyjnym turniejem Par Patrolowych, jednak sensei Mirosław Wiśniewski zaraził mł. asp. Przemysława Perczyńskiego pasją, która w połączeniu ze systematycznością i intensywnymi treningami, przynosi kolejne sukcesy.
Mł. asp. Przemysław Perczyński, już po raz drugi zdobył wraz z drużyną Mistrzostwo Polski w Kata Kobudo synchronicznym. Indywidualnie w roku ubiegłym zdobył złoto, w tym roku z mistrzostw wrócił ze srebrem. Jest także aktualnym wicemistrzem Europy. Warto zaznaczyć, że w „złotej” drużynie ramię w ramię z mężem ćwiczy także żona Agnieszka Cymba. – Nie wierzyłem, że uda mi się wywalczyć srebro, jednak byłem maksymalnie skupiony. Zwracałem uwagę na niuanse. Stawiam na dokładność, precyzję wykonania i energię – mówi Przemek.
Jego sensei, Mirosław Wiśniewski, który również jest funkcjonariuszem świebodzińskiej jednostki, jak zawsze skromnie przyznaje, że sukces to głównie praca zawodników. – Zapał, chęci i systematyka są w duszy tego, który ćwiczy. Trener może podpowiedzieć skorygować, jeśli jednak zabraknie chęci drugiej stronie, to niezależnie jaki byłby trener, nic z tego nie wyjdzie – mówi Mirosław Wiśniewski.
P. Perczyński swoją przygodę ze sztukami walki rozpoczął blisko 8 lat temu. Nigdy nie przypuszczał, że to właśnie ta dyscyplina stanie się pasją, której odda się bez reszty. Zwłaszcza, że na pierwszym planie stawiał piłkę nożną. Nim swój talent zaczął rozwijać w klubie, ćwiczył pod okiem sensei jako policjant przygotowujący się do turnieju par patrolowych. – W zasadzie rozpoczynał od podstaw ju-jitsu, jednak od samego początku uczył się posługiwania tonfami, bo te wykorzystywane są przez policjantów. Równolegle rozpoczęliśmy treningi z drewnianymi narzędziami – dodaje M. Wiśniewski. P. Perczyński zgłębia także tajniki laido, czyli sztuki posługiwania się słynnym samurajskim mieczem.
Drewniane narzędzia, a raczej umiejętność posługiwania się nimi, to sedno Kata Kobudo. Gdy o sztukach walki opowiada sam sensei, nawet największy laik, ma wrażenie, że to o czym mówi, dzieje się obok niego. – Stare kobudo japońskie opierało się na posługiwaniu narzędziami drewnianymi – bronią drzewcową. Ma swoje źródło w Okinawie, czyli wyspie, która jeszcze w XVI wieku była niepodległą. Japończycy zakazali używania broni metalowej, dlatego chłopi zaczęli używać do obrony narzędzi codziennego użytku, m. in. „bo”, czyli długich kijów do noszenia snopków ryżu, „tonfy” uchwytu mocowanego w kamieniu do mielenia ziarna, czy „sai” sztylecików służących do sadzenia ryżu – wyjaśni sensei. Wówczas okazało się, że drewno także może być skuteczną bronią, dzięki której uda się odeprzeć ataki samurajów.
Dziś Kata Kobudo to styl pokazowy. Kobudo w dosłownym tłumaczeniu oznacza „stare sztuki”, jednak w powszechnym rozumieniu oznacza sztukę posługiwania się bronią drzewcową. Natomiast kata to forma walki z cieniem – prezentacje, które odpowiadają wyobrażeniom walki z jednym, dwoma lub większą liczbą przeciwników. Można to porównać do układu choreograficznego, gdzie tancerze muszą wykonywać określone sekwencje taneczne. - Określone kata wymaga odpowiedniej postawy i ruchu – dopowiada M. Wiśniewski.
- Początkowo po prostu zainteresowałem się tą techniką. Później odkryłem, że treningi i ten rodzaj wysiłku dają mi ogromną satysfakcję. A i nabyte umiejętności są przydatne w pracy zawodowej, bo dodają pewności i zwiększają poczucia bezpieczeństwa podczas niektórych interwencji.
Co jest najtrudniejsze podczas zawodów? – W drużynowym precyzja i synchronizacja. Każdy z nas daną czynność wykonuje inaczej. Tu musimy być poniekąd jednością. W rywalizacji indywidualnej stawiam na wyraźny wymach i energię – jakbym walczył z realnym przeciwnikiem – mówi mistrz.
Stabilność oraz mocne uderzenie. Dynamiczne i błyskawiczne wykonywanie ruchu z jednoczesnym skoordynowaniem całego ciała. Wszystko w odpowiednim rytmie i z zachowaniem określonej pozycji. – Broń uczy samodyscypliny, skupienia. W kategorii drużynowej trudność polega na tym, że zawodnicy muszą jednocześnie, w ułamku sekundy, wykonać tę samą technikę – dodaje sensei.
Klub Ju-Jitsu Świebodzin, to sekcja z 25-letnią tradycją i historią. Zrzesza około 30 zawodników. Sensei podkreśla, że sztuki walki nie są dyscypliną popularną, bo kojarzą się głównie z wysiłkiem oraz bólem, co jest prawdziwe, ponieważ rozgrzewki przed treningiem są bardzo wyczerpujące, a przy nauce techniki, atak musi być mocny, by każdy podopieczny mógł przyzwyczaić się do obrony, by w trakcie newralgicznej sytuacji wiedział jak zareagować. – Należy jednak podkreślić, że sztuki walki służą wyłącznie obronie.
Ważną zasadą sztuk walki jest nieustanny rozwój, dlatego zawodnicy niebawem podejmą nowe wyzwanie i zgłębią tajniki posługiwania się nową bronią. – Szybciej, lepiej, dokładniej, co oznacza jeszcze więcej pracy. Przygotowując się do mistrzostw wszyscy intensywnie pracowali, bo bez ciągłego treningu i wypracowania tego, że w lot się słyszą i rozumieją, nie byłoby sukcesu – podsumowuje trener.
Na tym sukcesów nie koniec, bo prawdopodobnie zawodnicy wystartują w mistrzostwach Polski i Europy również za rok. Ale kolejne osiągnięcia to tylko część marzeń. – Trener motywuje nas niesamowicie, dlatego chcemy sięgać po więcej. Marzeniem jest także podróż na Okinawę, by poznać miejsce, z którego wywodzi się nasza pasja.