Mleko zalało polski rynek
Co czwarty litr surowca powinien wyjechać z kraju, by sytuacja w mleczarstwie mogła się poprawić.
- Radzimy sobie, ale sytuacja na rynku jest trudna - mówi Edmund Stanny, prezes Spółdzielni Mleczarskiej „Świecka” w Świeciu. - Sieci handlowe chciałyby kupować coraz taniej. Na sklepowych półkach klient wielkiej różnicy nie zauważa, bo jeśli sieć kupi ser np. po 9 złotych za kilogram, to i tak sprzeda go po 20 złotych i więcej, w promocji po 14-15 zł.
Jego zdaniem niektórzy handlowcy zbytnio zbijają stawki, czasami stosują dyktat cenowy.
- Rynek psuje także to, że niektóre zakłady mleczarskie godzą się na sprzedaż swoich produktów poniżej granicy opłacalności - dodaje Stanny. - A to może rozregulować rynek.
Zdaniem przetwórców, plany dotyczące obciążenia sieci handlowych podatkiem już są odczuwalne podczas rozmów. - Co prawda nikt nie motywuje obniżek tym podatkiem, ale jest presja na regulację w dół - uważa Mariusz Falgowski, prezes Kujawskiej Spółdzielni Mleczarskiej „KeSeM” we Włocławku. - I tak koszty nowych uregulowań spadną na nas. A na rynku jest za dużo mleka. Wciąż odczuwamy skutki rosyjskiego embarga, w dodatku Chińczycy kupują mniej mleka w proszku i serów, a nowe rynki zbytu nie wypełnią tej luki.
- Teraz rynek należy do kupujących - twierdzi Mariusz Trojakowski, prezes Spółdzielni Mleczarskiej ROTR w Rypinie. - To oni stawiają warunki, ponieważ brakuje koniunktury w eksporcie. Żeby było lepiej, to średnio co czwarty litr mleka powinien wyjechać z Polski.
Prezes rypińskiej mleczarni dodaje, że w ubiegłym roku konsumpcja mleka w Polsce spadła i to też pogrąża ich branżę. - A na krajowym rynku mamy dyktat kupujących - dodaje.
- Co jakiś czas przetwórcy chcą zrzucić całą winę na sieci handlowe - mówi Andrzej Maria Faliński, dyrektor generalny Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji. - A przecież mamy nadpodaż mleka i jego przetworów. Wiem, że dostawcy chcieliby sprzedać dużo swojego towaru i drogo, ale ceny reguluje rynek.
Jego zdaniem ten rynek wciąż jest nieskonsolidowany, więc mniejsze i średnie mleczarnie nie mogą liczyć, że w pojedynkę otrzymają takie same warunki jak dostawcy większych, jednorodnych partii towaru. - A naciski polityczne, które mają zmusić handlowców do zaniechania ruchów cenowych mogą doprowadzić do zatkania kanałów dystrybucji! - uważa Faliński.
Niestety końca problemów w branży na razie nie widać.
Zdaniem Jadwigi Seremak-Bulge z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, słaba koniunktura na światowym rynku utrzymuje spadkowe tendencje na rynku mleka: - Maleją ceny na wszystkich poziomach rynku, z tego najszybciej w skupie i w zbycie. Mimo to utrzymuje się wysoka dynamika skupu - wyjaśnia na łamach „Rynku Rolnego”. - W styczniu br. skup był o 2,2 proc. większy niż w grudniu 2015 r. i o 7,6 proc. większy niż przed rokiem. Wskazuje to, że poprawa mleczności oraz wzrost podaży mleka w gospodarstwach specjalizujących się w produkcji mleka z nadwyżką kompensuje około 6 proc. redukcję pogłowia krów, przede wszystkim przez najmniejszych producentów.