Młode pokolenie na pigułkach. Zetki są takie słabe, czy bardziej świadome?
Zetki, czyli najmłodsze pokolenie, jest pierwszym, które bez tabu traktuje zdrowie psychiczne, pomoc psychiatry, leki psychotropowe. Czy nie wpada jednak w pułapkę, ufając, że na wszystko jest pigułka? Na depresję, lęki, bezsenność, brak koncentracji, ból istnienia...
O millenialsach mówiono, że to "pokolenie na antydepresantach". A co się dzieje z najmłodszym pokoleniem (urodzonymi po 1997 roku), czyli zetkami?
-U nas na roku prawie wszyscy coś biorą. Antydepresanty, nasenne, na koncentrację, na uspokojenie, na pobudzenie - twierdzi Olga, dwudziestoletnia studentka. I sypie nazwami leków jak z rękawa. Twierdzi, że jej pokolenie jest po prostu bardziej świadome w kwestii dbałości o zdrowie psychiczne. Skoro są lekarstwa, można coś leczyć przynajmniej objawowo, to trzeba korzystać. A że niektórzy naciągają lekarzy, nadużywają, kupują recepty w internecie.... to już inna bajka.
-W maturalnej klasie mojego syna duża grupa uczniów przyjmuje leki antydepresyjne. Rozumiem, że to pokolenie dotknięte na wstępie wkraczania w dorosłość skutkami pandemii, nauki zdalnej itd., ale uważam, że niektórzy rodzice zbyt pochopnie pchają dzieci w świat psychotropów - mówi z kolei Anna, matka tegorocznego maturzysty.
Natalia, świeżo upieczona pani magister i od roku pracownica na etacie, kolejny rok "jedzie" na pigułkach. To antydepresanty, środki nasenne (bez nich nie zaśnie) oraz leki z chromem hamujące łaknienie na słodycze ("Miałam z tym poważny problem"). -Rodziców w to nie wtajemniczam. Są z pokolenia, które do psychiatry podchodzi jak do jeża - tłumaczy. -Psychoterapia? Oczywiście, też jest bardzo ważna. Ale na razie nie mam na nią po prostu czasu...
Co wiadomo o zetkach? Jaka jest jego psychiczna kondycja i jakie podejście do zdrowia psychicznego?
Pokolenie zetek, czyli osób urodzonych po 1997 roku, wkraczając w dorosłość zostało silnie doświadczone - i to nie tylko w Polsce. Kryzys klimatyczny, pandemia, upadek autorytetów - to zjawiska ponadpaństwowe. W Polsce doświadcza dodatkowe właśnie wojny tuż za granicą swojego państwa i fali uchodźczej. Inflacja i drożyzna to kolejne pokoleniowe doświadczenie - na samym początku dorosłości.
Nie jest tajemnicą, że tak w Polsce, jak i na świecie, najmłodsze pokolenie zapłaciło najwyższą psychiczną cenę za czas pandemii. Młodzi, co zrozumiałe, nie mieli jeszcze na koncie podobnie silnych kryzysów, a więc i wypracowanych mechanizmów radzenia sobie z nimi. Raporty o stanie zdrowia psychicznego młodzieży są alarmujące kolejny rok.
Z drugiej strony jednak, tak silnie doświadczone zetki bez tabu zdają się traktować zdrowie psychiczne, pomoc psychiatry i psychologa, leki psychotropowe. Swoją codzienność - w tym życie zawodowe - planują lub już budują uwzględniając potrzeby psychiczne. To zdecydowanie różni zetki od starszych pokoleń.
Dla 63 proc. Polaków w wieku 18-24 lata wypłata jest najmniej ważna. Priorytetem dla pokolenia Z jest zdrowie psychiczne i jasny podział między pracą zawodową a życiem prywatnym. Jak wynika z raportu ADP "People at Work 2022: A Global Workforce View", zetkom nie zależy już tak na etatach i stabilizacji w pracy. Zdaniem ankietowanych ważniejszy od podwyżek jest spokój po pracy. Choć - to oczywiste - najbardziej pożądany stan to równowaga: i zarobki wystarczające na dietę pudełkową oraz siłownię, i komfort psychiczny.
Gdy zetki psychicznie cierpią, szukają pomocy. Jak wspomnieliśmy, wizyty u psychiatry się nie wstydzą (szczególnie, że mogą skorzystać z tej online); identycznie jak farmakologicznego leczenia się. Ba, czasem można odnieść wrażenie, że najmłodsze pokolenie przesadnie wierzy w moc "pigułki" dobrej na wszystko. Bywa też, że idzie na skróty i wpada w pułapki. Jakie?
Pokusy i pułapki. Samodiagnoza, wymuszanie recept, uzależnienia, branie rekreakcyjne...
A pokus i pułapek czeka wiele. -Kilku moich znajomych kolejny już rok "jedzie na xanaksie" (xanax to często przypisywany lek przy zaburzeniach lekowych i depresyjnych-przyp.red.). Zaczęli brać w pandemii, pod okiem lekarza. A potem już tylko przedłużali recepty, często sami sobie zwiększali lub zmniejszali dawki, próbowali odstawiać itd. Widzę, jak się z tym męczą. Odbieram te osoby jako uzależnione - mówi Olga, studentka.
[polecane]24866335,24859533;1;Polecamy[/polecane]
Pułapką jest też samodiagnozowanie się młodych, np. poprzez dostępne w internecie rozmaite testy. Po ich wykonaniu niejeden już przedstawiciel generacji zet stawiał się przed obliczem psychiatry (fizycznie lub online) z informacją, że cierpi na borderline, depresję, fobię społeczną, ADHD, zaburzenia lękowe i oczekiwał recepty na konkretny lek. Często taki, który bierze jego koleżanka czy kolega...
[polecane]24860673,24865223;1;Polecamy[/polecane]
Jedną z najgroźniejszych pułapek jest jednak tak zwane rekreacyjne przyjmowanie leków psychotropowych. -Ludzie rozrywkowo ćpają wiele rzeczy. Medikinet na przykład (lek przypisywany na ADHD, na bazie metylofenidatu, czyli pochodnej amfetaminy) biorą przed imprezą, a po niej - dla wyciszenia - leki nasenne czy uspokajające. O tych po Zopiklonie (popularny lek nasenny) mówimy "klony" albo "zombie". Do takiego stanu się doprowadzają. A skąd biorą recepty? Legalnie, od lekarza, albo kupują na czarnym rynku - nie kryje Mateusz, dwudziestolatek.
Wiara w farmakologię. A co z psychoterapią?
Czy zetki ufające farmakologii nie wpadają też w pułapkę chodzenia na skróty? Częściej między sobą rozmawiają o lekach, wymieniają się informacjami o ich działaniu czy skutkach ubocznych, polecają sobie "dobrych psychiatrów". Psychoterapia to temat zdecydowanie rzadziej przez nich poruszany. Bo dostęp do niej jest trudniejszy? Czy dlatego, że wymaga wysiłku? I czy leki bez psychoterapii mają sens?
-Na tak sformułowane pytanie trudno o jednoznaczną i wiążącą odpowiedź. Przede wszystkim z tej racji, że gama zaburzeń (dysfunkcji) psychicznych jest niezwykle szeroka, jak na przykład w depresji: od lekkich stanów do głębokiej depresji. Ogólna zasada jest taka, że im głębsze zaburzenie, tym większa potrzeba stosowania leków. Ponadto leki, z racji względnie szybkiego efektu, pożądane są szczególnie tam, gdzie następuje wyraźne pogorszenie funkcjonowania - w pracy, szkole, relacjach - podkreśla Marek Osmański, doświadczony psycholog i psychoterapeuta z Torunia.
[polecane]24866197,24858729;1;Polecamy[/polecane]
To ostatnie kryterium oznacza, że ten sam poziom zaburzenia będzie miał inne znaczenie dla osób znajdujących się w różnych sytuacjach - czyli raz będzie subiektywnie odczuwany bardziej, raz mniej. -O potrzebie przyjmowania leków i ich rodzaju decyduje lekarz psychiatra; nie należy czynić tego samodzielnie, podobnie jak zmieniać przepisanej dawki bądź odstawiać leki - przypomina specjalista.
Jak objaśnia Marek Osmański, psychoterapia jako podstawowa forma leczenia pożądana jest w zaburzeniach o etiologii (przyczynowości) psychicznej i stąd często - tym razem jako terapia uzupełniająca - stosowana jest już w momencie ustabilizowania leczenia farmakologicznego.
-Do pewnego stopnia zatem dylemat "leki czy psychoterapia?" jest pozorny, bowiem leki najczęściej pomagają pozbyć się uciążliwych objawów, związanych ostatecznie z dysfunkcją układu nerwowego, zaś psychoterapia (niezależnie) zajmuje się różnorodnymi strukturami psychicznymi (emocjami, schematami, czynnikami osobowości, itp.), na które leki bezpośrednio nie mają wpływu - tłumaczy Marek Osmański.
A jakie będzie kolejne pokolenie? Czy będzie bardziej zaopiekowane przez starsze generacje?
Być może pokolenie, która wkraczać będzie w dorosłość za kilka lat, będzie tym wreszcie bardziej zaopiekowanym przez starszych. Na razie wiadomo, że dzieci i nastolatki mają się psychicznie źle. Co mówią o swoim zdrowiu psychicznym i potrzebach?
Niedawno kilka tysięcy uczniów ze szkół z całego kraju wzięło udział w ogólnopolskich konsultacjach przeprowadzonych przez Radę Dzieci i Młodzieży RP przy MEN. Uczestników zapytano m.in. o kwestie promocji i dbania o zdrowie psychiczne, psychoedukacji, a także dostępności i jakości szkolnych psychologów.
[polecane]24860059,24862113;1;Polecamy[/polecane]
Wśród najczęściej wskazywanych problemów uczniowie wskazali brak świadomości społecznej na temat zaburzeń psychicznych oraz brak dostępności do specjalistycznej pomocy. Wymieniali także wysokie oczekiwania społeczne, szczególnie w zakresie osiągnięć w szkole, sporcie czy kulturze. Nie kryli też wzrostu uzależnień od substancji psychoaktywnych, jak również od internetu, gier komputerowych i smartfonów. Wreszcie - wskazali brak wsparcia rodziny i najbliższego środowiska (cytujemy za: wyniki raportu "Zdrowie psychiczne dzieci młodzieży", www.gov.pl, 19 kwietnia 2023 roku).
Skala problemów jest więc bardzo poważna. Odpowiedzią starszych już są rozmaite działania, m.in. zapowiedziany przez państwo wzrost liczby specjalistów (psychologów, pedagogów, logopedów etc.) w przedszkolach i szkołach ogólnodostępnych: od września 2022 roku do 31 sierpnia 2024 roku – z 22 tys. do 38 tys., a od września 2024 roku – do 51 tys. To już coś. Ale czy wystarczy, by pokolenie jeszcze młodsze od zetek poczuło się zaopiekowane?
Polecamy nasze grupy i strony na Facebooku: