Młodszą siostrę zabiłam z litości...
Gorzów. To był wyjątkowy proces. Wyrok zapadł już trzy godziny po odczytaniu aktu oskarżenia. Skazana zabiła swoją siostrę z zespołem Downa .
- Żałuję! - tyle, ze łzami w oczach i ze ściskającym się z nerwów i emocji gardłem - była w stanie powiedzieć w mowie końcowej Elżbieta B. Ta 57-letnia kobieta na początku roku w zimnym lesie i z zimną krwią zamordowała Dorotę T., swoją 49-letnią siostrę z zespołem Downa. W sądzie okręgowym właśnie odbył się jej proces. 57-latka została skazana na 12 lat więzienia.
Był poniedziałek 11 stycznia. Mróz. Rano gorzowian przywitała na ulicach i chodnikach ogromna ślizgawica. Nadeszło popołudnie...
- Kobieta spakowała do torby nóż, siekierę, leki przeciwbólowe, szalik i poduszkę, bo chciała udusić młodszą siostrę. Zamówiła taksówkę i pojechała z nią nad jezioro do Nierzymia - mówi Andrzej Bogacz, który prowadził śledztwo.
Elżbieta B. dała swojej siostrze leki, a następnie zaczęła ją dusić. Dorota T. była już w agonii, gdy 57-latka wzięła siekierę i uderzyła nią siostrę. Życie chorej na Downa dobiegło końca.
Zabójczyni od razu pożałowała swojego czynu. Chciała się zabić. Poszła nad jezioro. Tafla lodu na wodzie uniemożliwiała jednak jej utopienie się. Kobieta zaczęła tułać się po okolicznym lesie. W międzyczasie sięgnęła też po wódkę...
- Na żadnym etapie śledztwa nie wyjaśniła, dlaczego po nieudanej próbie samobójczej chodziła po lesie - mówi Bogacz.
Przyszła środa 13 stycznia. Pracownicy pobliskiego ośrodka wypoczynkowego zobaczyli dziwnie zachowującą się kobietę. - Na pytanie, czy potrzebuje pomocy, zaczęła się zachowywać jeszcze bardziej nietypowo. W związku z tym jeden z pracowników podszedł po jej śladach kilkadziesiąt metrów w las. Tam znalazł zwłoki innej kobiety. Było 250 metrów od ośrodka i 60 metrów od drogi dojazdowej do niego - opowiadał nam tuż po odnalezieniu zwłok Włodzimierz Rój, szef Ośrodka Sportu i Rekreacji w Gorzowie, któremu podlega ośrodek w Nierzymiu.
Elżbieta B. od razu przyznała się do zbrodni. Powodem tego czynu miał być lęk o przyszłość siostry. 57-latka bała się, że gdy śmiertelnie zachoruje i przyjdzie jej umrzeć, nikt nie będzie w stanie zaopiekować się młodszą siostrą. Żałowała też, że zamieniła się na mieszkania, w którym mieszkała z siostrą.
Elżbieta B. przyznała w sądzie, że siostrę zabiła z litości. Powtórzyła też, że zrobiła to ze strachu i obawy o jej życie. Teraz, osiem miesięcy po zbrodni, przyznaje, że źle oceniła swoją sytuację majątkową i możliwość zapewnienia opieki mającej zespół Downa siostrze. 57-latka nie jest na świecie sama. Na jej rozprawę sądową przyszli dwaj synowie.
Za zabójstwo siostry groziło gorzowiance dożywocie. Prokurator chciał jednak łagodniejszej kary. - Elżbieta B. jest świadoma przestępstwa i cierpi z tego powodu, że zabiła siostrę. Nie może nam jednak uciec świadomość tego, że dokonała zbrodni - mówił w mowie końcowej prok. Bogacz. Dla oskarżonej chciał 12 lat więzienia.
Elżbieta B. jest świadoma przestępstwa i cierpi z tego powodu, że zabiła siostrę
Filip Woziński, który bronił Elżbiety B., mówił o emocjach kobiety: - To była studzienna rozpacz. Sądzimy dziś zabójstwo, ale w zamyśle było coś, co można było nazwać „rozszerzonym samobójstwem”. 12 lat będzie w tej sytuacji karą sprawiedliwą.
Pięcioosobowy skład sędziowski zgodził się z oskarżycielem i obrońcą. Elżbieta B. pójdzie do więzienia na 12 lat. Kara raczej się nie zmieni. Woziński jeszcze na sali rozpraw mówił, że nie będzie prosił o pisemne uzasadnienie wyroku, po otrzymaniu którego można składać apelację.
Sam proces zapisze się w historii gorzowskiego sądownictwa także z innego powodu. Od przedstawienia aktu oskarżenia do wydania wyroku minęły niewiele ponad trzy godziny. To zasługa wyjaśnień oskarżonej, która przyznała się do winy. - Proces o zabójstwo zamykający się do jednego dnia należy w Polsce do wyjątków - mówił na zakończenie procesu sędzia Maciej Szulc.