„Młody Misiek” poszedł w ślady brata i dogonił go w przestępczym dorobku
Sąd Okręgowy w Krakowie wydał wyrok w sprawie Krzysztofa M. ps. „Młody Misiek” za narkotyki, udział w grupie przestępczej, wymuszenia i podpalenia. Pójdzie do więzienia na 7 lat i 2 miesiące.
Gdy w Krakowie dochodzi do kibolskiej zadymy, to od razu wszyscy pytają, czy ma z tym coś wspólnego Paweł M. - ps. „Misiek”. Jest niewolnikiem swojej przeszłości. Trudno się dziwić, bo miał ledwie 19 lat, a usłyszało o nim pół Europy.
Stał się „sławny”, gdy 20 października 1998 r. podczas meczu Wisły Kraków z włoską Parmą o puchar UEFA rzucił rozkładanym nożem (tzw. motylkiem) i trafił w głowę piłkarza Dino Baggio.
Jego młodszy braciszek Krzysztof M. - ps. „Młody Misiek”, miał wtedy 8 lat, ale teraz powoli złą sławą zaczyna przyćmiewać wyczyn starszego brata. W środę może usłyszeć wyrok przed krakowskim sądem i pewnie będzie wyższy od tego, jaki dostał Paweł M. za atak na Włocha. Jego skazano na sześć i pół roku więzienia.
Dwaj bracia, dwaj kibole
Bracia wychowywali się w robotniczej rodzinie, ale ważną rolę pełniła w niej mieszkająca pod Krakowem babcia. Mają jeszcze siostrę o rok młodszą od Pawła. Na stałe mieszka we Włoszech, tam założyła swoją rodzinę i zapuściła korzenie.
Nie da się w kilku słowach opowiedzieć, w jaki sposób Paweł M. - chłopak po zawodówce, stał się liderem kiboli Wisły Kraków, słynnych Sharksów. Średniego wzrostu, krótko ostrzyżony, odstające uszy, wada zgryzu. Amantem filmowym nie jest, ale markowe ciuchy, np. Hugo Bossa, nie są mu obce. Chyba że ubiera podkoszulek ze zdjęciem rekina niczym z filmu „Szczęki”.
Może o tym, że wyrósł na przywódcę, zdecydowała jego nieustępliwość i młodzieńczy brak wyobraźni? Na filmach ze stadionowych zadym widać, jak w białym, grubym golfie pierwszy rzuca się w wir walki, rozdając na lewo i prawo ciosy.
Z tamtych burzliwych czasów ma na nogach blizny po ranach ciętych, tatuaż na lewym ramieniu z wizerunkiem herbu Wisły Kraków i kłopoty zdrowotne z prawym barkiem, którym nie zaradziła nawet poważna operacja.
Wychowawca w schronisku o „Młodym Miśku” pisał: ma zdolności przywódcze
Sława, ale też pieniądze
Teraz „Misiek” się ustabilizował. Ma wieloletnią partnerkę po studiach ekonomicznych, urodziła się im dziewczynka, jest finansowo spełniony. Inna sprawa, w jaki sposób doszedł do takiego majątku.
Na pewno sporą sumkę pożyczki dostał od znajomego z dzieciństwa. Dzięki zastrzykowi finansów rozkręcił na Wiśle Kraków siłownię White Star Power i sekcję Trenuj Sztuki Walki przy Towarzystwie Sportowym Wisła.
Gdy z hipermarketu w Modlniczce z dwoma wspólnikami we wrześniu 2013 r. ukradł tzw. karczowniki za 400 zł, prokurator prześwietlił jego majątek. Okazało się, że „Misiek” ma mieszkanie za 400 tys. zł, motorówkę za 100 tys. zł, skuter wodny za 40 tys. zł, motocykl za 20 tys. oraz zarobki około 10 tys. zł miesięcznie. Rozkręcił swoją firmę budowlaną i transportową.
Biznesmen, menedżer, inwestor. Nie unika środowiska pseudokibiców. W maju br. został zatrzymany przez policję w tym gronie, które jechało na mecz z Jagiellonią do Białegostoku. Paczka miała przy sobie pięć maczet, dwie pałki teleskopowe, rękawice bokserskie, rękawice do walk MMA, dwie kominiarki, ochraniacze na szczęki, osłonę na twarz, kask ochronny i flarę świetlną.
Być w cieniu „Miśka”
Krzysztof M. ps. „Młody Misiek” wyrastał w cieniu brata i już w 2007 r. jako 16-latek usłyszał wyrok za udział w napadzie na kibiców Korony Kielce, podczas którego zginął śmiertelnie pobity Karol Piróg ps. „Małpa”.
„Młody Misiek” używał wtedy drewnianego trzonka siekiery. Jako nieletni dostał za to śmieszną karę, bo poprawczak w zawieszeniu na 3 lata.
Za zabójstwo „Małpy” zapadł ostatnio nieprawomocny jeszcze wyrok na Piotra K. ps. „Kermit”. Kibol Wisły został skazany na 25 lat więzienia.
W takim środowisku dorastał Krzysztof M. Trudno więc się dziwić, że miał kłopoty z nauką i musiał powtarzać klasę gimnazjum. Ukończył ją w schronisku dla nieletnich w Łańcucie.
W opinii o nim wychowawca pisał, że „posiada zdolności przywódcze, ma chęć bycia negatywnym liderem w grupie”. Wśród rówieśników „wyróżnia go czyn przestępczy brata”, czyli zranienie nożem Dino Baggio. Wychowawca zauważył jeszcze, że Krzysztof M. czyta literaturę przygodową i prasę sportową i ma dużą wiedzę o piłce nożnej. W technikum poszedł do klasy z poszerzonym angielskim.
Atak na robotnika
„Młody Misiek” po powrocie do Krakowa w konflikt z prawem wszedł dopiero w 2009 r., gdy z nieustalonym do dziś wspólnikiem zaatakował siekierą i maczetą robotnika remontującego blok. Mężczyzna otrzymał cios w głowę, omal nie zginął.
Krzysztof M. został skazany na półtora roku więzienia, zniknął z kraju, wyjechał do Włoch do siostry i był poszukiwany listem gończym po Europie. Odnalazł się przypadkowo po trzech latach w... gmachu krakowskiej prokuratury. Rozpoznał go jeden ze śledczych, który zobaczył, że „Młody Misiek” rozmawia z adwokatem.
Rządzili na Prądniku
Po odsiadce założył firmę kateringową, która siedzibę miała przy ul. Reymonta - tam, gdzie działa Wisła Kraków, ale biznes to nie był jego żywioł.
Mocno wszedł w struktury bojówek kiboli Wisły i stworzył silny tandem z Patrykiem K. ps. „Mietek” lub „Wujek”. Obaj w latach 2013-2016 rządzili na Prądniku Czerwonym.
Świetnie sobie radzili i twardą ręką trzymali w ryzach podległych im członków gangu. Nie wahali się też używać przemocy wobec konkurencji, by rozszerzyć strefy wpływów poza os. Prądnik.
Za rozpracowanie struktur gangu wzięła się Prokuratura Krajowa i specjalna grupa w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Sprawa zakończyła się aktem oskarżenia.
Krzysztof M. wyrastał w cieniu „sławnego”, starszego brata Pawła ps. „Misiek”
„Młody Misiek” ma 19 zarzutów, a drugi z liderów, „Mietek”, o 7 więcej: narkotyki, udział w gangu, zlecanie podpaleń, napadów i wymuszeń. Grozi im 15 lat więzienia. Są twardzi, nie przyznają się do winy, milczą na przesłuchaniach. Śledczy zarzucają im obrót narkotykami o wartości około 400 tys. zł, czyli kokainą szacowaną na 198 tys. zł, mefedronem (50 tys. zł), konopiami (85 tys. zł) i pochodną amfetaminy (3300 zł).
Oprócz obu liderów na ławie oskarżonych zasiada Dawid N. ps. „Latino”, Paweł P. ps. „Kokosz” i bracia Bartłomiej i Michał S. ps. „Siwy” i „Strzała”.
Niektórzy z wyrokiem
Prawomocne wyroki za handel narkotykami z tej ekipy mają już inni kibole: Kamil K. ps. „Kotek”, Michał M. ps. „Rączka”, Szymon H. ps. „Chudy” i Kamil Ł. ps. „Cygan”.
Ten ostatni długo był ważną postacią bandy, ale popadł w niełaskę i musiał przed „Młodym Miśkiem” uciekać z Krakowa. Potem zaczął sypać i pogrążył swoich kolegów, inni też się przełamali, poszli na współpracę i wszyscy dostali wyroki w zawieszeniu.
„Młody Misiek” i „Mietek” narkotyki mieli z sobie tylko wiadomego źródła. Tym się zajmowali w Wisła Sharks, czyli w nieformalnej bojówce kiboli Wisły Kraków.
Do współpracy wciągnęli sympatyków klubu, młodych chłopaków z osiedla, którzy dla nich byli gotowi wskoczyć w ogień. Wymagali od nich posłuszeństwa. Dilera, który stracił ich towar, obciążyli kosztami. Innemu wlewali wrzątek do ust.
Mieli też na koncie pobicia, próbę wymuszenia 50 tys. zł, wywiezienie człowieka do lasu i bicie go maczetą po nogach.
W środę mają się zakończyć negocjacje w sprawie poddania się karze oskarżonych i wtedy krakowski sąd ogłosi wyrok na „Młodego Miśka” i jego wspólników. Grozi mu nawet do 15 lat więzienia.