Młodzi zielonogórzanie zbudowali minisatelitę
Jako jedyni z Lubuskiego dostali się do ogólnopolskiego finału. W Rzeszowie o miejsca walczyć będzie 10 drużyn.
Uczniowie z I oraz III LO, a także Gimnazjum nr 1 w Zielonej Górze skonstruowali minisatelitę. Musi ona zmieścić się w puszce po napoju, ważyć maksymalnie 370 gram (ze spadochronem), a w spadku swobodnym dokonać pomiarów atmosfery.
Młodzi zielonogórzanie biorą udział w prestiżowym, międzynarodowym konkursie Cansat. Jego organizatorami są: Europejska Agencja Kosmiczna, Centrum Nauki Kopernik i ESERO (Europen Space Education Resource Office).
- Dla mnie to przykład, że Zielona Góra może pracować nad mianem Krzemowej Góry - podkreśla Jarosław Nieradka, dyrektor Organizacji Pracodawców Ziemi Lubuskiej. - Z jednej strony mamy tak zdolną młodzież, z drugiej firmy, które zyskują sławę na całym świecie.
Zespół DedalSat, bo tak nazwała się grupa, cieszy się, że będzie walczył w finale z najlepszymi drużynami w Polsce.
Młodzi, choć uczęszczają do różnych szkół, znali się z różnych konkursów. Cansat spowodował, że nie rywalizują ze sobą a współpracują. Każdy ma jakieś zadanie. Jak mówi Rafał Bereś z Gimnazjum nr 1, wszystkich połączyła ciekawość świata i chęć udziału w czymś wyjątkowym. Zwłaszcza że - jak dodaje Katarzyna Skoczylas z I LO - to dopiero druga edycja konkursu. I to właśnie oni są jedynymi Lubuszanami, którym udało się dostać do finału. A ten odbędzie się 7-9 kwietnia na poligonie wojskowym pod Rzeszowem. Tam zostaną przeprowadzone testy z minisatelitami. Wszystkie, czyli 10, zostaną umieszczone w specjalnej rakiecie, a potem w samolocie. Następnie zostaną zrzucone z wysokości 3 km. Muszą one spadać z prędkością co najmniej 10 metrów na sekundę. Puszka, spadając, musi prowadzić łączność z komputerem na Ziemi, prowadzić pomiary...
Podczas prób (nie mogło padać ani wiać) różnie to wyglądało. Czasem minisatelita lądowała na drzewie. Jak zauważa Adrianna Zakrzewska z III LO podczas każdego zrzutu konieczna jest obecność co najmniej trzech osób. Lot jest nagrywany i analizowany na filmie przez grupę.
Ale nie tylko samo spadanie urządzenia jest ważne i punktowane przez jury. Liczy się wykonana kilkumiesięczna praca, dokumentacja oraz promocja przeprowadzanych działań.
- Oddaliśmy już dokumentację. To 60 stron pisanych po angielsku naukowym językiem - mówi Hubert Bereś z III LO. - Dostaliśmy 14 na 20 możliwych punktów.
Nad poprawnością językową czuwała Aleksandra Krauze z III LO. Promocja to głównie zadanie Miłosza Jezierskiego z III LO. We wszystkim liczy się jednak praca całego zespołu, w skład którego wchodzą też: Tobiasz Puślecki i Maciej Michałów z I LO.
Uczniowie odbyli już spotkania w szkołach, by promować konkurs i nauki ścisłe. Komisja weźmie to pod uwagę, jak i polubienia na stronie założonej przez licealistów. Liczy się liczba polubień, więc każdy z nas może pomóc młodym odnieść sukces. Wystarczy wejść na facebook.com/dedalsat i kliknąć. Młodzież z góry dziękuje.