Młodzież pamięta o powstańcach
- Pierwszy, powojenny burmistrz Żagania był powstańcem wielkopolskim - opowiadają młodzi. - Chcemy, żeby została pamięć.
- Uroczystości związane z uczczeniem powstania wielkopolskiego organizowaliśmy od czterech lat - opowiada Krzysztof Urbaniak z 13 Drużyny Starszoharcerskiej „Fatamorgana” oraz komitetu „Śląski Żagań”. - Dwa lata temu przyłączyli się do nas koledzy z Ruchu Narodowego. Uważamy, że to jedna z najważniejszych rocznic, związanych z historią Żagania.
Powstanie wielkopolskie wybuchło 27 grudnia 1918 w Poznaniu. W czasie wizyty powracającego do Polski Ignacego Jana Paderewskiego, który był przez poznaniaków owacyjnie witany.
Po zakończeniu walk do Żagania trafiło kilkuset powstańców. - Byli przetrzymywani w obozie - opowiada K. Urbaniak. - Jednak nie znamy dokładnie jego lokalizacji. Prawdopodobnie znajdował się przy dzisiejszej ulicy Bema, w okolicach pomnika.
W niedzielę 27 grudnia były aż dwie uroczystości pod pomnikiem. W dzień zebrali się pod nim strzelcy, zaś wieczorem harcerze i przedstawiciele Ruchu Narodowego. - To nasza wspólna historia i Tradycja - zaznacza Tomasz Szwal z RN. - Zaprosiliśmy również burmistrza Daniela Marchewkę. - Nie mógł przybyć z powodu wyjazdu, ale podkreślił, że jest z nami.
K. Urbaniak opowiedział zebrany historię pierwszego, powojennego burmistrza Franciszka Waltera, który również był powstańcem wielkopolskim i bardzo odważnym oraz prawym człowiekiem. - Niestety, po dwóch latach został zamknięty przez Urząd Bezpieczeństwa - opowiada student Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Został aresztowany we własnym gabinecie. Powodem była niewielka ilość amunicji, którą posiadał, gdy skończyło się jego pozwolenie na broń. Jego rodzina mówi, że prawdziwym powodem była jego nieugięta postawa wobec warszawskich szabrowników, którzy niszczyli i rozgrabiali miasto.
F. Walter był przetrzymywany w kazamatach, które mieściły się w podziemiach żagańskiego Sądu Rejonowego. W ekspresowym tempie został skazany na 19 lat więzienia i wywieziony do Wrocławia. - Po kilku miesiącach został oczyszczony z zarzutów i powrócił do swojego miasta - wyjaśnia K. Urbaniak. - Jednak jego kariera legła w gruzach. Zmarł w 1987 roku.
Młodzi ludzie w asyście policji przemaszerowali z kościoła „Na górce”, na ul. Bema, gdzie zapalili znicze i złożyli wiązanki kwiatów pod pomnikiem powstańców. Zapowiedzieli, że to będzie ich stała tradycja.