Młot i kapiszon na zagranicę. Co łączy, a co różni interwencje w sprawie kontraktu Pesy w Warszawie i budowy trasy S5?
Eryk Mistewicz, prezes Instytutu Nowych Mediów, tak skomentował wybór Hyundaia zamiast Pesy jako dostawcy tramwajów dla Warszawy: „Gdyby mer Paryża podpisała coś takiego, do południa pod jej biurem zeszliby się związkowcy i solidarni pracownicy francuskich zakładów, do których do pierwszej kolejności muszą iść zlecenia publiczne. Presja byłaby tak duża, że zmieniono by decyzję, kierując zlecenie do firmy francuskiej”.
Przegrana Pesa zrazu zareagowała jedynie zdumieniem. Wkrótce mowa już jednak była o odwołaniu od wyników przetargu, poparta dość przekonującą argumentacją. Dla dyletanta najważniejsza wszak pozostaje cena. Koreańczycy pobili bydgoszczan o prawie pół miliarda, proponując za dostarczenie 123 tramwajów 1,825 mld zł, podczas gdy nasi chcieli 2,305 mld. Wiadomo że nie tylko cena powinna być brana pod uwagę podczas przetargu. Mimo to nie chciałbym być w skórze prezydenta Trzaskowskiego, gdyby mu przyszło tłumaczyć warszawiakom, a zwłaszcza opozycyjnym radnym, dlaczego odrzucił ofertę pozwalającą zaoszczędzić taką górę pieniędzy.
Dla obserwatora znad Brdy ważniejsze jest to, że znaleźli się silni obrońcy polskiej (i bydgoskiej) racji stanu.
Przeczytaj dalszą część felietonu
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień