Mniej leków będzie w sklepie
Ministerstwo Zdrowia planuje zakazać sprzedaży większości leków poza aptekami. To może oznaczać kres kupowania leków w sklepach czy na stacjach benzynowych.
Dzisiaj poza aptekami - między innymi na stacjach benzynowych i w marketach - można kupić ok. 50 rodzajów leków i suplementów diety. Ta ilość ma być ograniczona do 18, ale tabletki przeciwbólowe i niektóre suplementy diety nadal będą tam dostępne.
Resort zdrowia jeszcze pod koniec ubiegłego roku przygotował nowelizację rozporządzenia dotyczącego sprzedaży leków poza aptekami. Jeśli nowelizacja rozporządzenia weszłaby w życie, kupno leków np. w sklepach spożywczych czy na stacjach benzynowych byłoby bardzo ograniczone, ale jednak możliwe.
- Celem nowelizacji jest zmiana dotychczasowych kryteriów klasyfikacji leków, które mogą być dopuszczone do sprzedaży w aptekach oraz sklepach ogólnodostępnych
- wyjaśnia Milena Kruszewska, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
W praktyce nowe rozporządzenia zaostrzałoby kryteria, na podstawie których leki mogłyby być sprzedawane poza aptekami. Przedstawiciele resortu zdrowia zapewniają jednak, że ze sklepów będą wycofane leki przeciwbólowe, przeciwzapalne i przeciwgorączkowe. Dostępne mają być również leki, które od co najmniej pięciu lat można było kupić w aptekach bez recepty.
Pomysł Ministerstwa Zdrowia popierają farmaceuci.
- Ukrócenie nieograniczonego dostępu do wielu rodzajów leków poprawi bezpieczeństwo społeczeństwa. Ludzie często nie wiedzą, co i jak przyjmować
- mówi Alina Górecka, prezes Wielkopolskiej Okręgowej Izby Aptekarskiej.
Podobnie uważają również inni farmaceuci, dlatego też powstało nawet Stowarzyszenie Leki Tylko z Apteki, które za jeden ze swoich głównych celów stawia sobie ograniczenie rynku pozaaptecznego.
- Podchodzimy entuzjastycznie do pomysłu ministerstwa, bo tu chodzi tylko i wyłącznie o zdrowie pacjentów. To właściwy kierunek. Cieszymy się, że tym razem wygra interes pacjentów, a nie przedsiębiorstw - komentuje Paweł Bernat, prezes Stowarzyszenia Leki Tylko z Apteki.
Z kolei Alina Górecka zwraca uwagę, że ukrócenie sprzedaży leków poza aptekami spowodowałoby, że pacjenci częściej kontaktowaliby się z farmaceutami i lekarzami. - Obecnie nawet jeśli są informacje o konieczności takiego kontaktu, to przecież na stacji benzynowej czy w sklepie nie będzie farmaceuty. A mało kto udaje się do lekarza, by skonsultować, jak przyjmować leki - opowiada Alina Górecka.
Nowelizacja rozporządzenia ministra zdrowia nie wyeliminuje jednak ze sklepowych półek suplementów diety. Te, podobnie jak leki, są obecnie łatwo dostępne i można je znaleźć praktycznie w każdym sklepie spożywczym. Obecnie trwają jednak prace nad tym, by lepiej weryfikować ich skład przed wejściem na rynek.
- Klient musi wierzyć, że to, co kupuje, zawiera taki skład, o jakim mówi producent. Obecnie suplementy nie są kontrolowane tak dokładnie jak leki. Drugą kwestią są reklamy suplementów, które często wprowadzają pacjenta w błąd. Producenci obiecują w nich coś, czego suplement nie może zapewnić
- komentuje Paweł Bernat.
Jeśli projekt ministra zdrowia wejdzie w życie, właściciele sklepów będą mieli jeszcze rok, by się do niego dostosować.