Modlitwa przed posiłkiem rozpętała burzę w przedszkolu w Szczedrzyku

Czytaj dalej
Fot. freeimages.com
Mirela Mazurkiewicz

Modlitwa przed posiłkiem rozpętała burzę w przedszkolu w Szczedrzyku

Mirela Mazurkiewicz

Rodzice przedszkolaków ze Szczedrzyka w ankiecie mieli zdecydować, czy dzieci będą się modlić przed posiłkiem. Przeciwnicy byli w mniejszości, więc musieli się dostosować.

Nad kwestią modlitwy maluchów przed posiłkami postanowiła pochylić się dyrekcja Przedszkola Publicznego nr 6 w Szczedrzyku. Przeprowadzono ankietę, w której zapytano rodziców o zdanie, a wnioski z niej płynące pani dyrektor przedstawiła na zebraniu i w wywieszonej informacji.

30 rodziców zadeklarowało, iż chce, by ich pociecha modliła się przed jedzeniem, 7 rodzicom było to obojętne, a 4 na taką propozycję nie zgodziło się. Była też trójka rodziców, którzy nie wyrazili swojego zdania wcale.

Pani dyrektor uznała, że wola większości może być wiążąca również dla tych, którzy mają odmienne zdanie. W wywieszonej informacji czytamy bowiem: „Decyzja rodziców - dzieci modlą się przed posiłkami”. To rozpętało burzę, bo ci, którzy byli w mniejszości, wcale nie zamierzali podporządkować się odgórnie zaordynowanej modlitwie.

Niezadowoleni rodzice powiadomili Fundację Wolność od Religii, która działa na rzecz ochrony wolności, praw człowieka i swobód obywatelskich, a ta wystosowało pismo do Opolskiego Kuratora Oświaty.

- Poprosiliśmy o wszczęcie kontroli w tej sprawie - przyznaje Dorota Wójcik, prezes fundacji. - Modlitwa przed posiłkami została wprowadzona, chociaż część rodziców nie życzyła sobie tego. Dlatego poprosili nas o pomoc.

Przedstawicielka fundacji nie ma wątpliwości, że ankieta w takim kształcie stanowi naruszenie Konstytucji i nigdy nie powinna zostać przeprowadzona. - Nie można pytać rodziców o tak intymne sprawy jak modlitwa, bo dotykamy tu kwestii światopoglądowych. Każdy obywatel ma do nich prawo i nie musi informować o nich władzy, pracodawcy ani dyrekcji przedszkola - podkreśla Dorota Wójcik.

Skontaktowaliśmy się z Bożeną Stylską, która kieruje przedszkolem nr 6 w Szczedrzyku. - Proszę zgłosić się do kuratorium w tej sprawie. Nie będę udzielała informacji - skwitowała pani dyrektor i odłożyła słuchawkę. Kiedy kilkanaście sekund później zadzwoniliśmy do przedszkola ponownie, była już nieuchwytna.

- Nie wpłynęły do nas oficjalne pisma ani skargi dotyczące tej sytuacji - powiedziała nam w poniedziałek Teodozja Świderska z opolskiego kuratorium oświaty. - Ze wstępnej rozmowy z dyrektor przedszkola wynika, że na wniosek rodziców dzieci, taka sytuacja miała miejsce. Będzie przeprowadzone postępowanie wyjaśniające.

Przedszkole w Szczedrzyku jest prowadzone przez urząd gminy w Ozimku. Informacja na temat incydentu dotarła tu dopiero wczoraj. Burmistrz poprosił szefową placówki o wyjaśnienia. - Swoje stanowisko przedstawię po uzyskaniu szczegółowych wyjaśnień - napisał w oświadczeniu przesłanym do nto Jan Labus.

Zaskoczona była również szefowa Gminnego Zakładu Oświaty w Ozimku. - Nic na ten temat nie wiem, dyrekcja przedszkola nie wspominała, że jest jakiś problem - mówi Dorota Kowalczyk, dyrektor GZO. - Gdybym wcześniej wiedziała o takim pomyśle, to na pewno zorientowałabym się, czy jest on zgodny z przepisami. Zastanawiam się też, co miałoby dziać się z dziećmi, których rodzice są przeciwni modlitwie w szkole, w chwili, gdy większość będzie się modliła. Mają jeść w innym pomieszczeniu? To byłaby dyskryminacja.

Gdy zainteresowaliśmy się sprawą, z redakcją skontaktowała się również szefowa rady rodziców, działającej w przedszkolu w Szczedrzyku. - Jesteśmy zaskoczeni tym, w jakim kierunku ta sprawa się potoczyła, bo nikt nikomu niczego nie narzucał - zapewnia Kamila Loch-Metodiew.

Dociekamy więc, gdzie miały przebywać dzieci, które się nie modlą, gdy ich rówieśnicy będą odmawiać modlitwę. - Rozmawialiśmy o tym na zebraniu, ale ja nie powinnam udzielać pani takich informacji. Proszę zapytać panią dyrektor - mówi szefowa rady rodziców.

Fundacja Wolność od Religii, która zaangażowała się w wyjaśnienie sprawy, interweniowała na Opolszczyźnie także w innym temacie. Chodziło o sprawę zdjęcia krzyża w pokoju nauczycielskim w Krapkowicach. Nauczycielka, która to zrobiła, dowiodła przed sądem pracy, że po tej historii była dyskryminowana ze względu na poglądy.

CZYTAJ Nauczycielka z Krapkowic zdjęła krzyż w pokoju nauczycielskim. Sąd uznał, że była dyskryminowana

- Tam też, gdy o sprawie zrobiło się głośno, dyrekcja przeprowadziła ankietę wśród nauczycieli, na temat tego, czy mają coś przeciwko, żeby krzyż wisiał w pokoju nauczycielskim - wspomina Dorota Wójcik, prezes Fundacji Wolność od Religii. - Zwróciliśmy się do kuratorium, a ono przyznało nam rację i zdyscyplinowało dyrekcję. Mamy nadzieję, że w tym przypadku będzie podobnie.

Przypadki podobne do tego z opolskiego podwórka wcale nie należą do rzadkości. - Wielu rodziców zapisuje dzieci na religię czy wyraża zgodę na modlitwę, jeśli ktoś ich o to pyta. Często nie wynika to z ich przekonań, ale z obawy przed ostracyzmem ze strony większości - twierdzi Dorota Wójcik. - W ustawie o gwarancjach wolności sumienia i wyznania jest wyraźnie napisane, że Polska jest państwem świeckim, neutralnym w sprawach religii i przekonań, dlatego nie można nikomu narzucać praktyk religijnych w placówce publicznej, finansowanej z pieniędzy publicznych. Nawet, jeśli większość sobie tego życzy.

Rodzice, którzy poinformowali o sprawie fundację, nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami. Obawiają się, że ich dzieci mogłyby mieć nieprzyjemności. - I te obawy nie są bezpodstawne - mówi prezes fundacji. - Mieliśmy dwa lata temu taki przypadek na Śląsku, że rodzic zbuntował się przeciwko modlitwie przed lekcjami. To dziecko chodziło na religię, ale rodzicowi nie spodobało się wprowadzenie takiej praktyki i głośno to powiedział. Efekt był taki, że dziecko musiało zmienić szkołę, tak silna była presja ze strony otoczenia.

W środę w przedszkolu ma odbyć się zebranie. Rodzice będą rozmawiali na temat odzewu, z jakim spotkała się sprawa. Do tematu wrócimy.

Mirela Mazurkiewicz

Na co dzień zajmuję się sprawami społecznymi, starając się rozwiązać problemy na pozór nie do rozwiązania. Nie boję się trudnych pytań i uparcie egzekwuję odpowiedzi na nie. Czasami wyprowadzając przy tym z równowagi moich rozmówców. Największą frajdę sprawia mi obserwowanie, jak słowo pisane może zmienić (i często zmienia!) rzeczywistość wokół nas. Relacjonuję najgłośniejsze procesy sądowe w regionie. Lubię błądzić w gąszczu paragrafów, ale staram się nie tracić przy tym z pola widzenia ludzi. Konsekwentnie upominam się o prawa zwierząt. Dwukrotnie byłam nominowana do prestiżowej nagrody dziennikarskiej Grand Press w kategorii „News” (za informację o seksaferze w opolskiej policji oraz za materiał „Zabrali matkę w nocy na oczach jej dzieci” o policjantach, którzy w nocy zabrali z domu kobietę, ponieważ nie zapłaciła 2,3 tys. zł grzywny, a dwoje jej małych dzieci umieścili w pogotowiu opiekuńczym). Jestem doktorem nauk społecznych z zakresu nauk o polityce.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.