Mogą spokojnie pracować
Stelmet wygrał w Krośnie z Miastem Szkła 75:57. Zielonogórzanie przerwali serię trzech ligowych porażek. Mogą teraz szykować się do kolejnych pojedynków.
Gospodarze mieli spore problemy, odszedł lider Chris Czerapowicz, a dodatkowo nie mogli skorzystać z Royce’a Woolridge’a i Dino Pity. Tak poważnie osłabieni nie mieli szans.
- Gratuluję drużynie zwycięstwa. Za nami ciężki okres, dużo spotkań, kilka porażek. Cieszę się, że z pewnością siebie odnieśliśmy sukces - ocenił trener Artur Gronek. - Przyjemnie zagrać w takiej hali w której jest więcej ludzi niż siedzeń. Myślę że zespół z Krosna zasługuje na uznanie za to jak gra w tym sezonie. Trener Baran zrobił tu kawał dobrej roboty. Być może dziś zagrali słabiej, co udało nam się wykorzystać. Myślę że druga i czwarta kwarta pokazała, że zrealizowaliśmy plan. Czy byliśmy w kryzysie? Jeśli zdobywa się Puchar Polski to chyba nie jest kryzys. To prawda, że przegraliśmy z Ciboną i MKS-em, ale byliśmy zmęczeni. Teraz mamy czas na to żeby potrenować, spokojnie wszystko ustawić na zajęciach, stworzyć kolektyw.
Teraz przed nami ważny okres i musimy być skoncentrowani. Jeśli chodzi o Jamesa Florence’a i spekulacje o jego ewentualnym odejściu, to dziś zagrał dobre spotkanie. Jest ważnym zawodnikiem w drużynie. Przed nami play offy. Nie wyobrażam ich sobie bez dwóch rozgrywających, szczególnie jeśli chce się walczyć wysokie cele. Musimy się skoncentrować na tym żeby odbudować zawodnika, a nie szukać kolejnej dziury związanej z jego nazwiskiem.
Trener Miasta Szkła Michał Baran - Chcę szczerze pogratulować trenerowi Gronkowi i Stelmetowi przekonywującego zwycięstwa. Wykonują w tym klubie świetną pracę i dla mnie to główny kandydat do zdobycia złota. Ciężko było zebrać myśli przed tym spotkaniem bo przyjechała do nas drużyna budowana na ligę mistrzów, naszpikowana gwiazdami naszej koszykówki, mająca pięciu kadrowiczów Mieliśmy spore kłopoty. Uraz stopy wyleczył Woolridge, a w czwartek doznał kontuzji łokcia i nie było szans na występ, podobnie z Dino Pitą który zachorował i był w szpitalu. Czyli nie mieliśmy głównego rozgrywającego i najlepiej podającego w zespole. Wcześniej odszedł lider. To wszystko musiało wpłynąć na zespół. Nie wspominając, że trudno pracować gdy na treningu ma się ośmiu zawodników. Nie mówię tego żeby szukać wymówek, ale przed meczem z mistrzem Polski nasza sytuacja była tragiczna. Po prostu nie mieliśmy szans na rywalizację. Zaczęliśmy odważnie i bez kompleksów, za co muszę pochwalić zespół. Półtorej kwarty potrafiliśmy nawiązać równorzędną walkę z najlepszą drużyną w Polsce. Potem jednak Stelmet uderzał w nasze słabsze punkty i wykorzystywał przewagę na poszczególnych pozycjach.
Najjaskrawiej wyglądało to na czwórce gdzie Nemanja Djurisić dosłownie robił co chciał. Mieliśmy też duży problem z zastawianiem zbiórki na swojej tablicy i z brakiem rotacji na pozycji rozgrywającego. Pozwoliliśmy rywalowi odskoczyć na odległość 15 punktów i mimo iż próbowaliśmy wrócić do gry nie udało się. To wszystko dało sukces rywalom. W pełni zasłużony. Mimo porażki dziękuję chłopakom za walkę.
- Cieszymy się z tej wygranej - dodał Karol Gruszecki. - Po tak dalekiej podróży nie był to łatwy mecz. Chcieliśmy się dzisiaj przełamać. Wyszliśmy na parkiet skoncentrowani i dobrze nastawieni. Druga kwarta była przełomowa. Udało się zdobyć przewagę i ją utrzymać. Podobała mi się atmosfera na trybunach.
Dawid Bręk - Ciężko coś powiedzieć po takiej porażce. Wypada pogratulować zwycięzcom. Włożyliśmy w to spotkanie sporo serca i walki. W sumie długo byliśmy w grze. W końcówce Stelmet bezlitośnie wykorzystał nasze błędy i w sumie wynik nie do końca obrazuje przebieg spotkania.
Sukces w Krośnie był zespołowi potrzebny. Teraz ekipa może spokojnie pracować, bo zbliżają się decydujące spotkania rundy zasadniczej. W niedzielę Stelmet podejmuje Energę Czarnych. Do tematu wrócimy.