Moim zdaniem. Dobro narodowe
Zadyma wokół koszykówki , a raczej pucharów musi budzić zdumienie. Oto europejska federacja jest skonfliktowana z firmą, która prowadzi europejskie rozgrywki klubowe. Teraz grozi wykluczeniem krajom, których zespoły będą w nich uczestniczyć. Co ciekawe nie przeszkadza jej to, że owa firma, z którą od lat się kłóci, dalej będzie prowadzić Euroligę, gdzie wystartują najlepsi.
Pretensje dotyczą tylko Eurocupu, czyli pucharu gdzie grają zespoły klasyfikowane zaraz za tymi z Euroligi. Federacja wymyśliła sobie swój puchar, czyli Ligę Mistrzów i mówi: albo jesteście z nami, a jak nie to wasz kraj wywalimy z mistrzostw Europy, chyba że federacja wywali was z ligi. Nasz związek w oświadczeniu używa górnolotnych słów o tym, że decyzja Stelmetu zagraża polskiemu dobru narodowemu jakim jest reprezentacja i liga. Szkoda tylko, że nikt nie wspomniał, że do tej pory centrala nie kwestionowała uczestnictwa zielonogórskiego zespołu w Pucharze Europy w którym dotarł do ćwierćfinału. Cała ta afera jest walką o pieniądze i wpływy dwóch korporacji. Jak się wydaje lepiej poczekać jak zareagują federacje najmocniejszych krajów, mające taki sam problem. Skoro FIBA chce wykluczyć 13 reprezentacji, w tym tuzów basketu na kontynencie, to sama sobie strzeli w kolano.
Podsumowując całą awanturę. Jest spór między FIBĄ a Euroligą. Rozstrzygnąć ma go Komisja Europejska, gdzie obie firmy podonosiły na siebie. Jedna z nich jednak woli nie czekać tylko wyznaje zasadę ,,Sąd sądem, ale sprawiedliwość musi być po naszej stronie”. Ale z dużej chmury mały deszcz i pewnie jakoś się dogadają. Tak można sądzić po spotkaniu centrali z przedstawicielami mistrza Polski. I dobrze, bo wiadomo, zgoda buduje...
Cała ta afera jest walką o pieniądze i wpływy dwóch korporacji
Piłkarze zaczęli decydującą fazę mistrzostw. Nie ukrywam, że bardzo się ucieszyłem ze zwycięstwa Legii nad Lechem, bo przypomnę, że w ubiegłym roku, też w pierwszym meczu finałowej rundy, w podobnej sytuacji, poznaniacy wygrali w Warszawie i było po mistrzostwie. Teraz, mam nadzieję, to się już nie powtórzy. My tu jednak mamy inne zupełnie małe problemy. Boję się, że jesienią w nowej trzeciej lidze, a przecież jest to czwarty poziom rozgrywek, może zostać jedna lubuska drużyna i wcale nie musi to być, jak się powszechnie zakłada, Falubaz. Ten ostatni wykazał mistrzostwo redukując swoją przewagę nad Santosem Świebodzin z ośmiu punktów do jednego.
Swoją drogą nikt nie pochwala zmian trenerów w trakcie sezonu, ale czasem tak trzeba. Zrobiono to w Santosie i proszę, jest efekt. Uważam, że Świebodzin, który ma dobre piłkarskie tradycje, a kiedyś wielu kibiców na meczach, stać na trzecią ligę. Potrzebna jest tylko mobilizacja wszystkich, pomoc władz i skupienie się wokół jednego celu. Może jednak nie będzie tak źle? Świetną serię zalicza Steinpol Ilanka Rzepin, jedyny lubuski zespół, którego wiosną można pochwalić. Życzę im dalszych zwycięstw. Czemu? Po prostu lubię ambitne i waleczne ekipy.