Mord w Wielki Piątek. Na szyi miała założoną pętlę z męskiej elastycznej skarpety
Słupsk pogrążał się w mroku. Znad baszty wynurzał się księżyc, wdzierając swoją ociężałą tarczę w gwiazdozbiór Skorpiona. Czy wtedy żyła jeszcze Helena P., samotnie mieszkająca wdowa, właścicielka zakładu wyrobu trumien? Może wtedy ostatni raz krzyknęła? Może wtedy ostatni raz spojrzała na kupkę zakazanych w PRL-u zielonych banknotów? Może tych fałszywych? Mroków tej zbrodni nigdy nie rozproszyło światło dzienne, a mordercy mijają nas na ulicy.
Było ich dwóch
17 kwietnia 1987 roku Mieczysław K. wyjrzał przez okno. Było dziesięć po siódmej wieczorem. Wdowa szła ulicą Tuwima w kierunku Placu Zwycięstwa. - Jeszcze jeden dzień pracy i święta - westchnął rzemieślnik. A krzątaniny przy trumnach miał sporo. Helena P. zniknęła gdzieś w kwietniowym zmierzchu. I tyle pracownik ją widział. Podobno zaszła jeszcze do kościoła.
W pełnej wersji artykułu:
- Wstrząsające zdjęcia z miejsca morderstwa
- Dwa filmy z wywiadami z przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości, którzy wspominaja tę sprawę
- Szczegółowy opis śledztwa, które doprowadziło do wykrycia sprawców
- Unikalne zdjęcia z akt sprawy i policyjnych kartotek
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień