Morskie porty mogą i chcą być zielone
Żegluga morska staje się coraz bardziej ekologiczna. Nie tylko armatorzy przebudowują statki. Także porty wdrażają nowe rozwiązania, mniej uciążliwe dla miast.
Porty zlokalizowane w basenie Morza Bałtyckiego chcą stać się jak najbardziej zielone. Zielone, czyli - mówiąc krótko - przyjazne środowisku. Na razie prym wiodą w tym względzie przede wszystkim porty skandynawskie, między innymi te w Gëteborgu i Helsinkach, ale i gdyński port ma takie aspiracje.
- Trudno o jednoznaczną definicję, formułkę określającą pojęcie „zielony port”. Jest to po prostu pewien proces obejmujący działalność portową. Zarządzanie nimi, wprowadzanie takich regulacji i realizowanie takich inwestycji, które podnoszą standardy środowiskowe - tłumaczy Bogdan Ołdakowski, sekretarz generalny Organizacji Portów Bałtyckich, podkreślając jednocześnie, że OPB i porty bałtyckie są otwarte do dzielenia się dobrymi praktykami i wypracowanymi standardami. - Zależy nam wszystkim na prowadzeniu proaktywnych działań na rzecz portów i transportu morskiego, tak by te były jak najbardziej przyjazne środowisku - dodaje Ołdakowski.
Port w sercu miasta, za to jak najmniej uciążliwy
Najważniejsze obszary problemowe, które na przestrzeni ostatnich dwóch dekad mocno ewaluowały, a które są kluczowe dla rozwoju zielonych portów, to obecnie zanieczyszczenie powietrza, pobór energii, redukcja hałasu, współpraca z lokalną społecznością oraz gospodarowanie portowymi odpadami. I właśnie między innymi nad tymi kwestiami przez najbliższą dekadę zamierza pracować gdyński port. W przyjętej w 2014 roku strategii rozwoju portu do 2027 roku wśród czterech priorytetów znajduje się zapis dotyczący tego, aby stał się on jak najbardziej przyjazny otoczeniu.
- Gdyński port jest sercem miasta. W naszym przypadku to określenie wręcz dosłowne, bo znajduje się on niemalże w centrum Gdyni. I choćby z tego powodu musi się stać nawet bardziej zielony niż inne, gdyż jego funkcjonowanie oddziałuje bezpośrednio na mieszkańców - mówi Adam Meller, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdynia SA. - Musimy, i chcemy, spowodować docelowo taki efekt, aby nasza działalność nie była negatywnie odczuwalna w mieście.
Jakie więc konkretnie działania zarządcy portu zamierzają podjąć? Przede wszystkim zająć się gospodarką ściekami i odpadami statkowymi. Do końca września tego roku gdyński port odebrał blisko 450 tys. metrów sześciennych ścieków. To o około 100 tysięcy więcej niż w całym 2015 roku, co spowodowane jest głównie zwiększającą się liczbą zawijających tu statków pasażerskich. W przypadku odpadów statkowych, według danych na koniec września, gdyński port odebrał ich około 13 tys. metrów sześciennych.
- W tej chwili działają na terenie portu dwie firmy zajmujące się odbiorem odpadów i na razie w pełni zabezpiecza to potrzeby. Nie chcemy jednak, aby odbiór odpadów w całości regulowany był według taryf portowych - na przykład dodatkowe opłaty za pozostawienie odpadów nie będą pobierane po prostu dlatego, by statki wychodząc z portu na odległość kilkunastu mil nie zrzucały nieczystości prosto do morza - tłumaczy Adam Meller. - Trwa natomiast przygotowanie budowli hydrotechnicznych do odbioru ścieków. Niektóre są już zrealizowane, część po-wstanie przy pogłębianiu portu, a część w ramach budowy nowego terminalu promowego.
- Odbiór ścieków ze statków pasażerskich to problem nie tylko Gdyni, ale i ośmiu innych portów w basenie Morza Bałtyckiego. Tu nie widzę innego rozwiązania, jak wypracowanie porozumienia z miejskimi firmami odbierającymi ścieki, co często jest problemem. Porty jednak własnych oczyszczalni ścieków nie wybudują - dodaje Bogdan Ołdakowski.
Alternatywne paliwa to przyszłość
W planach jest także rozwój infrastruktury paliw alternatywnych w porcie Gdynia. Zamierzeniem zarządców jest wybudowanie pływającej barki - elektrowni, która umożliwi mobilne zasilanie w energię cumujących statków. Na realizację przedsięwzięcia planowane jest pozyskanie środków unijnych, a jednostka ma być po części wzorowana na barce hybrydowej Hummel pływającej w porcie w Hamburgu.
Na gdyńskiej pływającej elektrowni zlokalizowane mają być dwa silniki po 10 megawatów każdy, co umożliwić ma podłączenie się do niej największych wycieczkowców pływających po Morzu Bałtyckim. Takie rozwiązanie niesie za sobą wiele korzyści. Nie będzie wymagane zwiększenie mocy przyłączeniowej portu Gdynia, jak miałoby to miejsce w przypadku rozbudowy infrastruktury przy nabrzeżu. Generuje też znacznie mniejsze koszty, o około 60 procent, niż stacjonarne rozwiązanie i wreszcie mobilność daje możliwość wykorzystania barki w miejscu, w którym w danym momencie byłoby największe zapotrzebowanie.
- To jednak nie wszystko. Zwiększy się w ten sposób atrakcyjność oferty usług portowych i potencjalnie wpłynie na zwiększenie liczby statków zawijających do portu. Spadną koszty operacyjne armatorów, gdyż zmniejszy się zużycie drogiego paliwa niskosiarkowego podczas postoju. Co też niezwykle istotne, zredukowany zostanie poziom hałasu i drgań na statku oraz emisji zanieczyszczeń do powietrza - mówi o zaletach pływającej elektrowni Adam Meller.
Statki z napędem na gaz i metanol już pływają, m.in. do Gdyni
Coraz więcej jednostek na morzach, zwłaszcza tych wpływających na Bałtyk i Morze Północne, korzysta z alternatywnych do diesla paliw. Muszą dostosować się do nowych przepisów ograniczających drastycznie zawartość i emisję związków siarki.
W styczniu do gdyńskiego portu wpłynął pierwszy w jego historii statek z napędem na gaz LNG. Greenland zacumował przy nabrzeżu Bułgarskim.
Jest pierwszym na świecie statkiem z takim napędem do przewozu cementu oraz innych ładunków proszkowych, takich jak m.in. szlaka czy popiół. Statek o długości blisko 110 metrów i szerokości 15 metrów został zbudowany w 2015 roku i pływa pod banderą Bahama. Jego nośność to 5875 DWT oraz pojemność 3600 GRT. Statek posiada w pełni zautomatyzowany system załadunku i rozładunku cementu. Greenland przybył do Gdyni po ładunek tego materiału.
Nie tylko LNG jest nowym alternatywnym paliwem, jakie stosują armatorzy. Stena Line, pływająca między innymi do Gdyni, zamierza wszystkie promy dostosować do metanolu. Pierwsza była przebudowana w ubiegłym roku Stena Germanica. Olbrzymi, 240-metrowy prom pasażersko-samochodowy pływający na trasie Göteborg - Kilonia został pierwszym na świecie promem napędzanym metanolem.
Projekt zrealizowany został przez Stena Line we współpracy z Wärtsilä, wiodącym producentem silników, portami w Göteborgu i Kilonii oraz największym na świecie producentem i dostawcą metanolu - firmą Methanex Corporation. Przebudowę Steny Germanica zrealizowała Gdańska Stocznia Remontowa należąca do Remontowa Holding. Istniejące zbiorniki paliwa zostały przystosowane do magazynowania metanolu, a paliwo to może być przechowywane bez zagrożenia dla środowiska.
Według Steny Line metanol jest najkorzystniejszym rozwiązaniam w walce z emisją zanieczyszczeń, ponieważ jest on bezpieczny oraz pozwala na obniżenie poziomu wydalanej siarki, tlenków azotu i cząstek sadzy nawet o 90 procent. Metanol jest produkowany głównie z gazu ziemnego i może być stosowany w czystej po- staci jako paliwo. Podobnie jak w przypadku LNG, potrzebna jest przebudowa silników oraz wymiana zbiorników na paliwo.
Armatorzy oprócz LNG i metanolu mają kilka innych rozwiązań do wyboru. Może to być zastosowanie paliwa o obniżonej zawartości siarki czy montowanie specjalnych płuczek na kominach, w czym specjalizuje się inna stocznia z Remontowa Holding - Remontowa Shipbuilding.