Movember: Męskie nowotwory nie muszą być groźne, jeśli bada się regularnie. Rozmowa z prof. Zbigniewem Kwiasem
Rozmawiamy z profesorem Zbigniewem Kwiasem, wybitnym poznańskim urologiem.
Od pewnego czasu mężczyźni na całym świecie zapuszczają wąsy w listopadzie. Ma to związek z akcją Movember, w Polsce zwaną „Wąsopadem”. Na czym, oprócz zapuszczania wąsów, polega ta akcja?
Prof. Zbigniew Kwias: Movember powstał w Australii i bardzo szybko rozpowszechnił się na całym świecie. Ma zwrócić uwagę mężczyzn na choroby, które można wyleczyć i na to, że mężczyźni nie leczeni lub zbyt późno rozpoznani umierają. Dlaczego? Bo nie mają nawyku wykonywania badań profilaktycznych, jaki mają kobiety, które w tej kwestii zdecydowanie nas wyprzedziły. Mam na myśli badania mammograficzne, badanie ginekologiczne, a nawet stomatologiczne. Kobiety dbając o swoje zdrowie, nie wstydzą się pójść do lekarza. U mężczyzn w dalszym ciągu panuje mit mężczyzny silnego, zdolnego do wielkich wysiłków, zdrowego przez całe życie. Mówią sobie: „ja, taki młody facet mam iść do lekarza i się badać? Przecież nawet jak będę chory, to i tak kiedyś wyzdrowieje”.
Movember dotyczy uświadamiania na temat nowotworów jąder i prostaty. Z czym dokładnie wiążą się te choroby?
Obie te choroby mają związek z seksualnością, która w dalszym ciągu w Polsce jest zagadnieniem wstydliwym. Może ostatnio jest coraz lepiej, ale w dalszym ciągu istnieją ograniczenia religijne, zwyczajowe, czyniące z tych chorób temat wstydliwy. Te dwie choroby łączy też to, że w momencie kiedy są rozpoznane wcześnie, to w 99 proc. są uleczalne. Pacjenci mają ogromną szansę na całkowite wyleczenie. Jednak choroby wymienione powyżej, nieleczone prowadzą do śmierci. Mimo tych i podobnych „akcji” propagowanych w różnych środkach masowego przekazu, co roku zdarza się, że przychodzi do mnie młody mężczyzna, który ma nieco ponad 20 lat z rozsianą chorobą nowotworową, licznymi przerzutami w płucach, węzłach chłonnych i innych narządach, czyniąc chorobę nieuleczalną, śmiertelną. Pamiętam jeszcze czasy, kiedy na nowotwory jądra młodzi chłopcy umierali bardzo często, ponieważ leczenie było ograniczone tylko do radioterapii i to w szczególnym rodzaju nowotworu.
Umierali dlatego, że zbyt późno przychodzili do lekarza, czy dlatego że medycyna nie była jeszcze wtedy tak rozwinięta?
Można powiedzieć, że ze względu na jedno i drugie. Gdyby przyszli w dzisiejszych czasach, nawet na etapie mniej lub nawet bardziej zaawansowanym, mieliby szansę na całkowite wyleczenie.
Co zatem powinni robić mężczyźni, żeby w porę dowiedzieć się, że mają nowotwór?
Namawiam mężczyzn, żeby najpierw byli „lekarzami własnego ciała”. Oglądanie i dotykanie własnego ciała przez pacjenta lub bliskie osoby, może przyczynić się do zwrócenia uwagi na nieprawidłowości w jego budowie i poszczególnych narządów. Należy się zastanowić nad stworzeniem sposobu edukacji medycznej całego społeczeństwa. Może najlepszym sposobem byłaby szkoła oraz więcej informacji w prasie, radiu i telewizji. Oczywiście nie chodzi o to, żeby mężczyźni sami sobie stawiali rozpoznanie choroby, lecz żeby zwrócić o uwagę na nieprawidłowości, które skłonią do szukania porady lekarskiej.
Czy świadomość wśród mężczyzn na temat tego, że warto się badać i kontrolować różne zmiany wzrasta?
Tak. Muszę przyznać, że coraz częściej młodzi ludzie przychodzą do lekarza z niewielkimi, nie mającymi znaczenia odchyleniami od stanu normalnego. Niektórzy lekarze są z tego bardzo niezadowoleni, ponieważ zwiększają liczbę chorych. Ja się z tego bardzo cieszę, bo świadczy to o tym, że się badają i zwracają uwagę na najdrobniejsze nieprawidłowości.
Sprawdź też: Poznań: Nastoletnia Zuza pokonała raka. Teraz chce być przykładem, by uświadamiać rówieśników
Zacznijmy od raka jądra. Jak wygląda diagnoza tej choroby, a jak samo leczenie?
Żeby rozpoznać nowotwór jądra, trzeba wykonać badanie kliniczne. Badanie kliniczne to badanie przy pomocy naszych zmysłów, a więc także dotyku. Może to być samobadanie, które później potwierdzone jest przez lekarza. Następnie należy wykonać badanie ultrasonograficzne oraz oznaczyć we krwi tzw. markery nowotworowe. Konieczne jest także wykonanie prześwietlenia klatki piersiowej i tomografii komputerowej jamy brzusznej. Mając gotowe rozpoznanie przystępujemy do leczenia chirurgicznego. Polega ono na usunięciu zmienionego jądra, ewentualnie na usunięciu węzłów chłonnych i dalszego leczenia onkologicznego albo chemioterapii lub radioterapii. To wszystko odbywa się błyskawicznie w ciągu kilku dni.
Czyli w przypadku raka jądra jedynym rozwiązaniem jest operacja?
Nie ma innego sposobu leczenia. Usunięcie jądra wykonuje się z niewielkiego cięcie w pachwinie, a nie na mosznie. Najpierw wypreparowuje się powrózek nasienny, czyli elementy takie jak naczynia krwionośne i nasieniowód, żeby zabezpieczyć przed rozsiewem nowotworowym. Po zabiegu pacjent na drugi dzień może iść do domu. Zawsze konieczne jest dalsze leczenie onkologiczne.
Co w przypadku, kiedy już pojawią się przerzuty?
Czasami bywa tak, że pacjent trafia do nas „w odwrotnej kolejności”. Idzie do pulmonologa, który robi zdjęcie płuc, stwierdza liczne ogniska nowotworowe i szuka przyczyny. Później okazuje się, że pierwotna zmiana jest właśnie w jądrze i to ona dała już przerzuty. Jednak nawet jeżeli są pojedyncze przerzuty, to chory jeszcze jest do uratowania. Może nie w 99 proc., ale już w 70-80 proc. można go uratować.
Jak często mężczyźni powinni wykonywać takie badania, żeby czuć się bezpiecznie, żeby nic im nie zagrażało?
Jeżeli nauczymy młodego człowieka świadomości, że jądro może być źródłem choroby śmiertelnej, to powinien się badać. A gdy stwierdzi nieprawidłowości powinien zgłosić się do lekarza.
Przejdźmy do raka prostaty. Czy to prawda, że większość mężczyzn w wieku 80-90 lat umiera z innych przyczyn, ale właśnie z rakiem prostaty?
Tak, ma pani rację. Pierwsze takie badania były chyba prowadzone w Kanadzie. Wykonywano je u osób, które zmarły z innych przyczyn. W badaniach sekcyjnych okazało się, że przyczyną śmierci były choroby innych narządów, ale u ponad 80 proc. z nich rozpoznano raka prostaty, który nie był wykryty i leczony.
Zobacz też: Nowotwory głowy i szyi: Czy seks oralny może powodować raka? Rozmowa z prof. Wojciechem Golusińskim
Jak mężczyźni mogą rozpoznać, że mają do czynienia z rakiem prostaty?
Najpierw trzeba wyjaśnić czym jest prostata i gdzie jest zlokalizowana. Gruczoł krokowy znajduje się pod pęcherzem moczowym, otaczając ze wszystkich stron cewkę moczową. Wydziela on substancję umożliwiającą emisję plemników. Najczęściej występujące choroby to łagodny rozrost, rak i zmiany zapalne gruczołu krokowego.
Czym różnią się objawy łagodnego rozrostu prostaty od nowotworowego?
Objawy kliniczne obu schorzeń prostaty są bardzo podobne i nie różnią się między sobą. Obie choroby w początkowym okresie rozwoju stanowić mogą przeszkodę w oddawaniu moczu. Może to być częstomocz, wąski strumień moczu, bolesne mikcje czy też oddawanie moczu w nocy. Nasilenie tych objawów jest różne ale żaden z nich nie jest charakterystyczny.
Jak wygląda rozpoznanie raka prostaty?
Każdy mężczyzna powyżej 50 roku życia powinien wykonać oznaczenie tzw. antygenu sterczowego, czyli PSA, który oznaczany raz w roku lub częściej. Jeżeli podejrzewamy zmiany nowotworowe - rezonans magnetyczny samej prostaty. Jest to dokładne badanie, które w ogromnym procencie przybliża rozpoznanie. Ale to też jeszcze nie jest dowodem na to, że mamy do czynienia z nowotworem. Tym dowodem będzie dopiero biopsja i badanie histopatologiczne. W przypadku rozpoznania raka prostaty, w zależności od zaawansowania choroby mamy kilka sposobów leczenia. Może to być leczenie chirurgiczne polegające na usunięciu całej prostaty, łącznie z z torebką, pęcherzykami nasiennymi, nasieniowodami, częścią cewki moczowej, pęcherza moczowego i węzłów chłonnych. Zabieg chirurgiczny możemy wykonać sposobem klasycznej chirurgii, laparoskopii lub przy pomocy robota (da Vinci). W klinice wykonujemy głównie zabiegi przy użyciu laparoskopu.
Co wpływa na to, że mężczyźni chorują na raka jąder czy prostaty? Czy to jest alkohol, papierosy, albo tak jak się mówi, że trzymanie telefonu w jednej kieszeni też może w tym „pomagać”?
Nie potwierdzam żadnej z wymienionych przyczyn. Ani alkohol, papierosy, a tym bardziej telefon nie mają znaczenia i nie są przyczyną powstawania nowotworu jąder czy prostaty. W raku prostaty zwracamy szczególną uwagę na czynniki genetyczne. Wielokrotnie stwierdzam występowanie rodzinne - dziadek, ojciec, syn. Klinika Urologii bierze aktywny udział w międzynarodowych badaniach klinicznych mających na celu udowodnienie wpływu mutacji genowej na występowanie raka prostaty. Palenie papierosów w oczywisty sposób jest bardzo szkodliwe na występowanie szczególnie nowotworu płuc. Alkohol w niewielkich dawkach na pewno nie wpływa na występowanie chorób. Kardiolodzy zalecają czerwone wino, a część leków ziołowych produkowana jest na alkoholu.
Czyli tak naprawdę nie da się przed tym uchronić?
Nie można się uchronić przed chorobą nowotworową, ale można przyczynić się do wyleczenia. Wcześnie wykryty nowotwór, bez przerzutów w czasie rozpoznania, z niskimi poziomami markerów ma praktycznie 100 proc. szansy na wyleczenie. Rak, pomimo że jest choroba groźną, nie musi być chorobą śmiertelną.