Mówi się o nich: diabelskie zwierzęta. Niektóre gatunki żywią się krwią. Śpią do góry nogami. Nietoperze są naprawdę wyjątkowe!
Choć rzadko je widzimy - jest ich mnóstwo, również w centrach dużych miast. W Nowym Sączu wprowadziły się do jednego, niewielkiego bloku - w liczbie, bagatela, dwóch tysięcy egzemplarzy. Mieszkańców takie sąsiedztwo nie cieszy. Nic dziwnego, szczególnie że nietoperze przez wieki były utożsamiane z siłami zła. O tych wyjątkowych ssakach rozmawiamy z prof. Krzysztofem Piksą, chiropterologiem (czyli badaczem nietoperzy) z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie.
Mnie niepokoją.
Nie panią jedną. W kulturze europejskiej nietoperz rzeczywiście od dawien dawna był traktowany jak szatański pomiot o dwoistej naturze. To w dużej mierze efekt złowieszczego, dziwacznego wyglądu: nietoperz jest ssakiem, ale wygląda ni to jak ptak, ni to jak mysz, kosmaty, z błoną między palcami. Do tego przebywa w ciemnych, niedostępnych miejscach i wisi z głową w dół, to jego pozycja spoczynkowa.
No właśnie. Dlaczego?
To chroni go przed drapieżnikami. Bezpieczniej jest zawisnąć na jakichś nierównościach wysoko na stropie niż szukać schronienia gdzieś w podłożu.
A czy taki śpiący nietoperz może spaść? Płynęłam kiedyś kajakiem przez jaskinię, ze stropu zwisały ich setki, może nawet tysiące. O mało nie wpadłam w panikę.
Może się zdarzyć, ale rzadko. Sam obserwowałem zimą, jak aktywne nietoperze, rozpychając się, przez przypadek zrzucały sąsiada ze stropu. Ale to zdarza się bardzo rzadko. Raczej są mocno przyczepione; mają specjalny system bloczków w kończynie dolnej, który umożliwia im wiszenie bez nakładów energetycznych, w ogóle nie muszą napinać przy tym mięśni. Zahaczają się tak mocno, że czasem zdarza się - też to obserwowałem - że w takiej pozycji umierają. Ciało się rozkłada, a nietoperz dalej wisi.
I jak tu nie kojarzyć ich z siłami zła?
Przez długie wieki wierzono nawet, że nietoperz zapowiada pojawienie się epidemii.
To się jakby ziściło. Mam na myśli pandemię koronawirusa.
Tu wyniki badań nie są jednoznaczne. Niektórzy uważają, że nietoperze odegrały w wybuchu pandemii znaczącą rolę - ale badania wciąż trwają, a ja nie mam wystarczającej wiedzy, by to rozstrzygać. Natomiast jest prawdą, że nietoperze mogą być źródłem różnego rodzaju chorób odzwierzęcych. Mogą przenosić najbardziej niebezpieczne, najbardziej śmiertelne dla człowieka wirusy - oba koronawirusy SARS, MERS, wirusa Marburg czy ebolę. To dotyczy głównie Afryki, w jeszcze większym stopniu Azji. To regiony gęsto zaludnione, a środowisko naturalne sprzyja kontaktowi człowieka ze zwierzęciem. Poza tym ze względu na klimat jest tam większe bogactwo gatunkowe nietoperzy - gatunków jest więcej, a więc więcej jest również chorób.
Poza tym tam nietoperze się je. Widziałam w Azji całe mnóstwo stoisk, gdzie sprzedawano je jak obwarzanki.
Spróbowała pani?
Nie miałam na tyle odwagi. A pan?
W moim przypadku nie chodzi o odwagę, bardziej o przekonanie. Po prostu: zajmuję się badaniem tych zwierząt. Wątpię, że ich mięso przeszłoby mi przez gardło.
Ale to również spożywanie nietoperzy przyczynia się do rozprzestrzeniania się tych wszystkich chorób, prawda?
Mięso nietoperzy, poddane odpowiedniej obróbce termicznej, raczej nie jest niebezpieczne. Ale już spożycie surowego bądź niedogotowanego może być źródłem zakażenia. Kulinarne zwyczaje Azjatów pewnie przyczyniają się do tego, że te choroby występują akurat tam. W Polsce kontakt z nietoperzami może wywołać jedynie wściekliznę, ale i to jest bardzo mało prawdopodobne - na 27 rodzimych gatunków tylko u jednego stwierdzono obecność tego wirusa. Poza tym wścieklizną możemy zarazić się od niemal każdego ssaka, psy i koty w to wliczając. Jeśli jednak zostaliśmy ugryzieni przez nietoperza (lub innego ssaka) - co czasem może się zdarzyć - koniecznie powinniśmy zgłosić to do sanepidu i poddać się szczepieniom przeciw wściekliźnie. W momencie, kiedy pojawią się pierwsze objawy choroby, jest za późno - wtedy już jesteśmy praktycznie skazani na śmierć. Wirus wścieklizny jest wirusem neurotropowym, to znaczy takim, który namnaża się wzdłuż nerwów, przyrasta około centymetra na dobę, od miejsca ukąszenia, aż dociera do rdzenia kręgowego i mózgu. Człowiek umiera długo i w męczarniach.
Pana ugryzł kiedyś nietoperz?
Oczywiście. Ale my, chiropterolodzy, którzy zajmujemy się badaniem i odławianiem nietoperzy, szczepimy się regularnie przeciw wściekliźnie. Właśnie dlatego, że te ugryzienia przytrafiają nam się dość często.
To boli?
Zazwyczaj to drobne ukłucie, jak igłą. Ale to zależy od wielkości nietoperza. Z rodzimych gatunków mocne uzębienie mają borowce; spotkanie z nimi może okazać się bolesne. Pamiętajmy jednak, że nasze nietoperze nie atakują nas celowo, działają tylko w obronie własnej. Wszystkie gatunki występujące w Polsce są owadożerne (jak zresztą większość nietoperzy w ogóle), czasem podjadają też pająki czy wije. Nocek rudy, który poluje nad wodami, czasem dodatkowo urozmaica sobie dietę małymi rybkami, a borowiec olbrzymi - niewielkimi ptakami.
Ale niektóre gatunki nietoperzy żywią się krwią. I pewnie również stąd skojarzenie z demonicznymi siłami.
Rzeczywiście, spośród ponad 1400 gatunków nietoperzy, które żyją na świecie, są trzy gatunki hematofagiczne - czyli takie, które są krwiopijnymi ektopasożytami. Wszystkie trzy występują wyłącznie w Ameryce Południowej i Środkowej. Najbardziej znany z nich, wampir zwyczajny, w trakcie żerowania potrafi wypić nawet 200 mililitrów krwi. Krew jest pokarmem niskokalorycznym, nietoperz musi więc wychłeptać jej - bo on nie wysysa krwi, tylko wylizuje - naprawdę sporo. Po takim posiłku wampir jest tak ociężały, że czasem nie jest w stanie odlecieć. Na swoje szczęście ma bardzo sprawnie pracujące nerki, więc w procesie trawienia bardzo szybko pozbywa się wody. Już w trakcie żerowania sika, żeby obniżyć masę ciała. Co ciekawe, nietoperze wampiry, wracając po polowaniu do swojej siedziby, dzielą się krwią z kolegami, którym tej nocy się nie poszczęściło.
W jaki sposób są w stanie to zrobić?
Przez zwrócenie treści żołądka i przekazanie jej z ust do ust. Ta strategia dzielenia się pokarmem - którą nazywamy altruizmem odwzajemnionym - wzięła się stąd, że nietoperze po trzech dniach niejedzenia po prostu umierają z głodu. Wampiry, którym nie udało się zdobyć w nocy pożywienia, błagają kolegów o krew. A jeśli któryś, egoista, odmówi im pomocy - jest wykluczany z kolonii nietoperzy.
Jak taki wampir atakuje ofiarę?
Podkrada się do niej. Najpierw ostrożnie ląduje w jej pobliżu i cichutko podchodzi na czworakach, niczym pies, bo ten nietoperz potrafi bardzo sprawnie poruszać się na czterech kończynach. Następnie, przy użyciu termoreceptorów, poszukuje na ciele ofiary miejsc, gdzie naczynia krwionośne są położone płytko - tam temperatura ciała jest nieznacznie wyższa. Potem, przy użyciu bardzo ostrych zębów, nacina skórę ofiary, dostając się do naczyń krwionośnych. Wprowadza przy tym całą masę substancji chemicznych, począwszy od drakuliny obniżającej krzepliwość krwi, przez substancje rozszerzające naczynia krwionośne, po znieczulające. Takie ukłucie jest więc praktycznie nieodczuwalne przez śpiące ofiary. Krew powoli ścieka na powierzchnię skóry, a on ją zlizuje. Taka operacja trwa dłuższą chwilę.
Kto pada ich ofiarą?
Przede wszystkim ssaki, ale mogą być to również ptaki, a nawet węże.
Wśród tych ssaków - również człowiek?
Zdarza się. Nietoperz potrafi nawet spełznąć do śpiwora, w którym śpi człowiek. Na miejsce nakłucia wybiera zazwyczaj skórę między palcami rąk i nóg, małżowinę uszną. Od człowieka woli jednak bydło.
Kolejną demoniczną rzeczą w nietoperzach jest to, że wplątują się we włosy. Chyba że tę opowieść też możemy wsadzić między bajki?
Niekoniecznie. Profesor Adam Krzanowski w wydanej przed laty książce „Nietoperze” sugerował, że ultradźwięki, które emitują te zwierzęta - a echolokacja jest ich dominującym zmysłem - mogą nie odbijać się od delikatnych włosów dziewcząt. Tylko że zmysł echolokacji jest tak niezwykle precyzyjny, że niektóre nietoperze są w stanie wykryć pojedynczy drut o grubości włosa, wystający znad powierzchni wody zaledwie na pół milimetra. My sami, wyjeżdżając ze studentami na badania terenowe do jaskiń, przeprowadzaliśmy nieco humorystyczny „eksperyment”: sadzaliśmy dziewczyny z długimi, rozpuszczonymi włosami w miejscu, gdzie intensywnie latały nietoperze. Nic się nie działo. Przekonanie o wplątujących się we włosy nietoperzach było więc najpewniej przekazywaną z pokolenia na pokolenie legendą, która miała zniechęcać młode dziewczęta - bo to przecież one miały długie włosy - przed nocnymi schadzkami.
Gdzie, poza jaskiniami, spotkamy nietoperze?
Nietoperze są praktycznie wszędzie, również w miastach - trudno je jednak zobaczyć, bo prowadzą nocny tryb życia i latają bezszelestnie. Zamieszkują jaskinie, dziuple drzew, ale też nieużywane poddasza. Mnóstwo ich na przykład na strychach budynków sakralnych; szczególnie w południowej Polsce są ich duże skupiska, po kilkaset osobników. Lubią też bloki z wielkiej płyty. W Nowym Sączu jest budynek, gdzie na strychu żyje ponad dwa tysiące nietoperzy.
Przy królowej Jadwigi, pisaliśmy o tym. Mieszkańców to wkurza, nietoperze ponoć wlatują im do mieszkań.
Akurat ich współlokator - borowiec wielki - jest stosunkowo dużym nietoperzem. Dla ludzi, którzy nie są miłośnikami tych zwierząt, to może być przykre.
Jak postępować, gdy nietoperz wleci nam do domu?
Po pierwsze: zachować spokój. To bywa najtrudniejsze, wielokrotnie mogłem obserwować, jak niektórzy ludzie panikują przy spotkaniu z nietoperzem. Po drugie: zgasić światło, rozsunąć firankę, otworzyć szeroko okno i czekać, aż nietoperz wyleci. Najczęściej wylatuje. Jeśli nie, a nie jest bardzo aktywny - można spróbować go złapać. Na stronach internetowych pozarządowych organizacji zajmujących się ochroną nietoperzy (a, wbrew pozorom, takich organizacji trochę mamy) znajdziemy szczegółowe instrukcje, jak to zrobić. Pokrótce: zasłonić pudełkiem, pudełko przykryć tekturką i spróbować wypuścić, gdzieś na podwyższeniu, na przykład z balkonu, żeby nietoperz miał możliwość swobodnego startu. Jeśli nie zdążymy zrobić tego do świtu, należy poczekać do kolejnej nocy. I co ważne, to wszystko należy robić w grubych rękawicach, żeby przy okazji nie zostać ugryzionym - o wściekliźnie już wspomnieliśmy. Jeśli nie czujemy się na siłach, żeby podjąć takie działania albo zwyczajnie się boimy, możemy zgłosić to straży miejskiej lub służbom, które zajmują się interwencjami przyrodniczymi.
Nietoperze, wynika z naszej rozmowy, to zwierzęta towarzyskie?
Zdecydowanie. Samice w okresie letnim gromadzą się, formując kolonie rozrodcze. Wspólnie rodzą młode (samice nietoperzy rodzą co roku, zazwyczaj jedno młode), karmią je mlekiem i przez niedługi czas wychowują - po miesiącu, półtora od urodzenia nietoperz osiąga już samodzielność i rozmiary dorosłego osobnika.
Gdzie są w tym czasie ich mężczyźni?
Rozproszeni w środowisku. Samce prowadzą bardziej hulaszczy tryb życia, nie biorą udziału w wychowywaniu młodych, w ogóle w żaden sposób nie pomagają samicy. Wyjątkiem są dwa gatunki, których męscy przedstawiciele pomagają samicom. Co więcej - i jest to ewenement w świecie zwierząt - samce tych dwóch gatunków mają zdolność laktacji, karmią młode. Jednak samce pozostałych gatunków nietoperzy właściwie ograniczają się do zapłodnienia samic. U naszych gatunków, z wyjątkiem jednego, do kopulacji dochodzi jesienią, zaś do owulacji i zapłodnienia - dopiero wiosną.
Jak to możliwe?
Samica przez te kilka miesięcy przechowuje w swoich drogach rodnych nasienie samca, odpowiednio je „konserwując”. Proszę jednak uwzględnić, że nasze nietoperze nawet przez pięć miesięcy w roku, począwszy od późnej jesieni, hibernują. Obniżają w tym czasie tempo swoich procesów metabolicznych o około 95 procent. Proces hibernacji nie jest jednak ciągły - zwierzę co pewien czas się wybudza. Po to, żeby się wysikać, napić, zmienić pozycję, a nawet wyspać. Na te krótkie pobudki - kiedy nietoperz musi podnieść temperaturę swojego ciała z temperatury otoczenia do jakichś 39 stopni Celcjusza - zużywa najwięcej energii, znacznie więcej niż na cały proces hibernacji, trwający przecież miesiącami. Tak czy inaczej proces hibernacji daje im znaczną przewagę. To w dużej mierze dzięki tej właściwości nietoperze żyją tak długo, nawet do 41 lat. Jak na tak małe zwierzęta, to wyjątkowe - zwykle ssaki tej wielkości przeżywają maksymalnie dwa, trzy lata.
Czy nietoperze są przyrodzie potrzebne?
Oczywiście. Nasze rodzime gatunki, które odżywiają owadami, zapobiegają na przykład nadmiernemu rozwojowi owadzich szkodników. Nietoperze w regionach tropikalnych rozsiewają również nasiona i, żywiąc się nektarem, zapylają niektóre rośliny. To również dzięki nim takie rośliny jak baobaby, część kaktusów, durian (słynący z wyjątkowo śmierdzącego owocu, chętnie spożywanego w Azji), bananowiec czy dziki pieprz - mają szansę się rozmnażać.
Jak to się stało, że zajął się pan nietoperzami? Zobaczył w tych dziwnych stworzeniach to, czego my nie widzimy?
Gdy byłem studentem, a potem młodym pracownikiem naukowym, bardzo intensywnie uprawiałem taternictwo jaskiniowe, podziemny alpinizm. Z nietoperzami od zawsze byłem za pan brat, nie bałem się ich, ciekawiły mnie. Pomyślałem więc, że warto znaleźć swoją niszę, połączyć zainteresowania pozazawodowe z badaniami naukowymi. I tak zostałem chiropterologiem. W miarę, jak badałem te zwierzęta, coraz bardziej mnie fascynowały. Inni widzą w nietoperzach demoniczne, brzydkie stworzenia, a ja widzę w nich piękne i urocze zwierzaki.