Mówią: sowa mądra głowa, a pomieszkuje w mieście
Czy w miastach regionu można spotkać sowy? Jakie gatunki dobrze się czują w parkach czy kościelnych wieżach? Co robić, by w wielkomiejskich przestrzeniach było im dobrze? I czy na pewno są tak mądre, jak głosi stare porzekadło? Pytamy Monikę Wójcik-Musiał, członkinię zarządu Towarzystwa Przyrodniczego „Kawka”, edukatorkę przyrody, ornitolożkę z Ogrodu Botanicznego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
Dostałam od pani wiadomość, związaną z tą rozmową po północy. Dość nietypowa pora na pracę...
Jestem typową sową. Dobrze mi się pracuje nocami. Aczkolwiek spora część gatunków sów jest aktywna za dnia.
Czy w miejskich parkach w naszym regionie można spotkać sowy?
Nie będą to co prawda spotkania tak częste, jak na przykład z kosem czy kwiczołem, ale tak - spotkanie sowy w parku miejskim i na miejskim budynku jest możliwe. W naszym regionie najczęściej możemy zobaczyć puszczyka, uszatkę, płomykówkę i pójdźkę. W ostatnich latach odnotowałam ciekawą obserwację pójdźki w jednym z otworów na dachu mogileńskiego ratusza oraz w otworze wentylacyjnym w 4-piętrowym bydgoskim bloku, na osiedlu w Fordonie. Tak naprawdę to, czy będziemy mieli okazję zaobserwować sowy, zależy w dużej mierze od nas samych. Jest jeden podstawowy warunek: jeśli będziemy dbać o stare dziuplaste drzewa i nie będziemy ich wycinać, to sowy będą miały gdzie się gnieździć. Oczywiście nie wszystkie gatunki sów korzystają z drzew, niektóre chętniej zamieszkają w budynku - w wieży kościoła, bloku z dużymi otworami wentylacyjnymi, hali magazynowej czy w budynkach gospodarskich. Możemy też wesprzeć sowy, wieszając odpowiednią dla danego gatunku budkę lęgową, jednak takie skonstruowane przez człowieka „sowie mieszkania” nigdy nie zastąpią naturalnych miejsc lęgowych i tych, które ptaki wybrały samodzielnie.
Sowy łatwo przegapić. Jeśli chcemy bliżej poznać ich miejskie zwyczaje, może powinniśmy raczej skupić się na szukaniu śladów ich występowania, np. zgubionych piór?
Oczywiście, piór można szukać, ale skuteczniejsze będą nieco mniej estetyczne poszukiwania - wypatrywanie wypluwek, tzn. niestrawionych części pokarmu sowy, które usuwane są z organizmu ptaka ruchami wymiotnymi. Obecność wypluwki, zwanej też inaczej zrzutką, świadczy bowiem o obecności sowy. To cenne znalezisko. Po składzie wypluwki możemy lepiej poznać dietę sowy i - co ważniejsze - łatwiej na tej podstawie ustalić gatunek, ponieważ wypluwki różnią się u poszczególnych gatunków sów. Najładniejsza i najbardziej „apetyczna” wypluwka - jeśli można w ogóle mówić o niej w tych kategoriach - należy moim zdaniem do płomykówki. Jest błyszcząca, jak wypolerowana, czarna, gładka i śliska.
Jak dbać o żyjące wśród nas sowy?
Najważniejsze jest to, by im nie przeszkadzać. Mamy czerwiec, a to trudny czas nie tylko dla sów, ale dla wszystkich ptasich rodziców. Na naszych osiedlach, w parkach, w lasach, możemy natknąć się na podloty - nieco podrośnięte pisklęta. Mam w pamięci zdarzenie z minionego tygodnia: zdrowe, sowie dziecko - uszatka - zostało niepotrzebnie zabrane z bydgoskiego lasu. Taka kradzież to ogromna szkoda dla środowiska. Młoda sowa została przekazana straży miejskiej, potem trafiła do kliniki weterynaryjnej, następnie do ośrodka dla ptaków. A wszystko to zupełnie niepotrzebnie. U wielu gatunków ptaków, w tym i sów, młode osobniki opuszczają gniazda zanim jeszcze osiągną pełną lotność. Nie są w pełni opierzone, karmione są przez rodziców poza gniazdem. To strategia znana w przyrodzie i służąca temu, aby ochronić lęg przed drapieżnikami. Kiedy ptaki opuszczą gniazdo i rozproszą się, nawet jeśli jedno z młodych zostanie upolowane, to szansę na przeżycie mają inne. Zanim zabierzemy dzikie zwierzę z jego naturalnego środowiska, upewnijmy się najpierw, czy naprawdę potrzebuje ono pomocy. A jeśli mamy wątpliwości, zadzwońmy do ośrodka dla dzikich zwierząt i poprośmy o konsultację.
Jak żyją sowy?
Bezszelestnie. Możemy nie usłyszeć i nie zauważyć, że przelatują nam niemalże tuż nad głową. A to z uwagi na specyficzną budowę ich piór, inną niż u pozostałych ptaków. Lotki sowy wyposażone są w specjalne ząbki przypominające grzebień. Sowie pióro jest niezwykle miłe w dotyku, mięciutkie, aksamitne, pokryte puchem. Takie bezszelestne pióra i bezszelestny lot daje sowom przewagą podczas polowania.
A jak układają się ich sąsiedzkie relacje z człowiekiem?
Sowy nie wchodzą w drogę człowiekowi, a jako ptaki, których dietę w 70-80 procentach stanowią gryzonie (w tym myszy i szczury), są naszymi wielkimi sprzymierzeńcami, także, a może zwłaszcza w mieście. Niestety, ludzie często dawali się w przeszłości sowom we znaki. Weźmy choćby takiego puszczyka, piękną sowę o czarnych oczach, której łacińska nazwa gatunkowa brzmi Strix aluco. Ten pierwszy człon nazwy kojarzono przez stulecia z brzmieniem słowa „strzyga”. To nazwa demona z wierzeń słowiańskich, który wypija krew dzieciom. Mówiono, że w puszczyka zamienia się diabeł, a w niektórych regionach kraju po dziś dzień uważa się, że obecność puszczyka przynosi pecha i wróży coś niedobrego. Takie przesądy stały się przyczyną bezmyślnego i bezprawnego tępienia tych ptaków. Z takich samych powodów niełatwe życie miały przepiękne płomykówki. Brak wiedzy i zabobony sprawiły, że zabijano je, bo rzekomo miały zapowiadać śmierć. Na szczęście głupie przesądy powoli odchodzą w zapomnienie, ale to nie znaczy, że minęło zagrożenie dla sów ze strony człowieka. Poważniejszymi pozostają remonty wież kościołów, wież ratuszowych, strychów itp. dokonywane z pominięciem kontroli ornitologicznych. Tym sposobem miejsca lęgowe sów są niszczone, a jeśli liczba takich miejsc gwałtownie spada, to zmniejsza się też liczebność populacji sów.
Może skoro sowy pomieszkują w miastach, nie są takie mądre jak się przyjęło sądzić?
Znane wszystkim powiedzenie „sowa mądra głowa” nie do końca jest zgodne z prawdą, ponieważ inteligencją przewyższają je ptaki z rodziny krukowatych i wiele gatunków papug. Powiedzenie to zapewne ma swoje źródło w tym, jak wyglądają sowy. Ich szlara, czyli specyficznie ułożone pióra wokół oczu i dzioba, zbierające fale akustyczne, przypomina ludzką twarz.