Może porozmawiasz z komputerem? Felieton prof. Ryszarda Tadeusiewicza
Korzystając z wielu usług informatycznych, często spotykamy „po drugiej stronie” tak zwane chatboty - programy, które mogą przyjąć nasze pytania lub polecenia formułowane swobodnie (mówi się „w języku naturalnym”) i dostarczyć potrzebnych informacji w formie nie tylko merytorycznie poprawnej, ale także prawidłowej językowo.
Programy takie w razie potrzeby mogą wdać się w wymianę zdań z użytkownikiem w celu dokładniejszego ustalenia, czego on właściwie potrzebuje. Zaczęło się od tego, że pierwszy chatbot o nazwie Eliza, zbudowany w MIT przez Josepha Weizenbauma w 1966 roku, w sposób tak sugestywny udawał psychoanalityka, że oszukał nawet prawdziwego psychiatrę, z którym dogadał się, że komputer nie zastąpi człowieka.
Zajmowałem się takimi systemami chyba jako jeden z pierwszych polskich informatyków. Budowałem programy, które prowadziły z użytkownikiem dialog w języku polskim, trudniejszym od języka angielskiego, który ma prostszą gramatykę. Pisałem na ten temat artykuły naukowe, publikowane w najlepszym (w latach 70.) polskim kwartalniku nau-kowym „Archiwum Automatyki i Telemechaniki”, ale także napisałem popularnonaukowy artykuł pod tytułem „Maszyna cyfrowa - partner do pogawędki” w miesięczniku „Młody Technik” (nr 3/1977).
Nie ma tu miejsca na rozwijanie tego tematu, więc wspomnę tylko, że prace nad systemami prowadzącymi swobodne rozmowy z ludźmi trwały na całym świecie i przynosiły ciekawe rezultaty. Poza wspomnianym programem „Eliza” Weizenbauma (1966) powstał program „Parry” Kennetha Colby’ego w 1972 roku, a później zapisał się w historii informatyki program A.L.I.C.E. (Artificial Linguistic Internet Computer Entity) udostępniony publicznie 23.11.1995 r. przez Richarda Wallace’a. Pogram ten odnosił liczne sukcesy, między innymi zdobył trzykrotnie (w latach 2000, 2001 i 2004) Nagrodę Lobnera, przyznawaną dla najlepszego programu prowadzącego konwersację z ludźmi w języku naturalnym. Konwersacja z A.L.I.C.E. wywoływała tak silne wrażenie, że Spike Jonze po dziesięciu latach od użycie tego programu w 2003 roku stworzył film „Her”, który zarobił 48 mln USD, zdobył Oscara i mnóstwo innych nagród i jest zaliczany do 10 najlepszych filmów nakręconych w 2013 roku. Treść filmu opowiada o człowieku, który zakochał się w chatbocie Samantha. Czyżby coś takiego przydarzyło się samemu Jonze?
Od tego żartobliwego pytania wróćmy jednak do poważnego traktowania chatbotów. Wiele firm wykorzystuje je do tego, by doradzały klientom wybór produktu najlepiej pasującego do ich potrzeb i upodobań. Ich rozwój jest napędzany dążeniem owych firm do tego, by atrakcyjnym dialogiem skłonić klienta do kupna towaru, i to właśnie przez nich oferowanego. Tu możemy być spokojni o postęp, bo biznes był i jest najsilniejszym motorem innowacji.
Natomiast istnieje sfera usług dla ludzi, gdzie chatboty też powinny nam pomagać, ale ich powstanie trzeba zainicjować celowym finansowaniem ze strony państwa. Do niedawna byłem przewodniczącym Komitetu Sterującego programu INFOSTRATEG prowadzonego w Narodowym Centrum Badań i Rozwoju i musiałem ustawiać między innymi konkurs wchodzący w skład tego programu, w ramach którego postawiliśmy (jako Komitet Sterujący) przed konstruktorami systemów informatycznych zadanie zbudowania takiego programu, który mógłby pełnić rolę asystenta petenta w instytucjach użyteczności publicznej. Człowiek chcący załatwić jakąś sprawę urzędową (osobiście lub przez internet) będzie mógł zadawać pytania w języku polskim (swobodnie!) i uzyskiwać także w języku naturalnym odpowiedzi pomagające mu w jej załatwieniu. Być może już niedługo życie petenta będzie naprawdę ułatwione przez takiego komputerowego doradcę!