Może powinniśmy zacząć obchodzić urodziny Wszechświata?
Na przełomie XIX i XX wieku wiedza naukowa - między innymi w fizyce i astronomii - była znacznie uboższa niż obecnie. Ale to nie przeszkadzało niektórym ówczesnym uczonym wyrażać opinii, że oto proces poznawczy osiągnął szczyt, wszystko już zostało poznane i naukowo opisane, więc kolejne pokolenia badaczy nie będą miały już nic do odkrycia. Wbrew tym opiniom nauka właśnie wtedy zaczęła się mocno rozwijać!
Między innymi w 1905 roku młody Albert Einstein napisał 3 prace naukowe, z których każda rewolucjonizowała całe działy fizyki. Za jedną z nich dostał Nagrodę Nobla, a inna (teoria względności) dosłownie wywróciła całą fizykę. Ale o Einsteinie i „cudownym roku 1905” napiszę osobno. Dzisiaj chcę bowiem opowiedzieć Państwu, jak odkryto, kiedy był początek Wszechświata.
Wszystkie publikowane na początku XX wieku prace ukazywały koncepcję Wszechświata statycznego. Uznawano za pewnik, że Kosmos zawsze był i pozostanie na wieki taki sam jak teraz. Taki właśnie statyczny Wszechświat bez początku i bez końca uwzględnił nawet Einstein w opublikowanej w 1915 roku ogólnej teorii względności, będącej rozwinięciem jego wcześniejszych genialnych prac.
Pierwszy, który ośmielił się zakwestionować ten „dogmat”, był Belg G. H. Lemaître, który w 1927 roku postulował, że Wszechświat kiedyś powstał, i się stale rozszerza. Rewolucyjna (wtedy) hipoteza została zawarta w artykule zatytułowanym „Wszechświat jednorodny o stałej masie i rosnącym promieniu, wyjaśniający prędkość radialną mgławic pozagalaktycznych”. Owa „prędkość radialna mgławic” została odkryta w 1912 roku przez Amerykanina Vesto Sliphera, który wykrył, że widmo promieniowania mgławic (dziś mówimy - galaktyk) jest przesunięte ku czerwieni, co dowodzi, że one się od siebie oddalają.
Tu trzeba dodać ważny fakt. Lemaître był fizykiem po MIT, najlepszej uczelni technicznej na świecie, ale był księdzem, więc ze stwierdzenia, że da się naukowo wskazać początek Wszechświata, wyciągał wniosek, że został on STWORZONY. Wspomniany artykuł został opublikowany po francusku w mało znaczącym czasopiśmie astronomicznym, więc nie odniósł większego wpływu na poglądy fizyków.
Ciekawe jest, że podobną hipotezę (ale bez nawiązań religijnych) niezależnie opublikował w 1922 roku rosyjski fizyk A. Friedmann. Też nie wpłynęła ona na opinie na temat właściwości Wszechświata.
Natomiast koncepcję Lemaître’a wsparły wyniki badań amerykańskiego astronoma E. Hubble’a, który w 1929 roku napisał artykuł naukowy opisujący szczegółowo, jak galaktyki się od siebie oddalają. Opierając się na tym Lemaître w 1931 roku na posiedzeniu British Science Association dowodził, że musiał być moment, kiedy cały współczesny Wszechświat mieścił się w jednym punkcie przestrzeni - i to był moment jego kreacji. Przyjmując naukowe argumenty Lemaître’a, ale nie przyjmując jego religijnej interpretacji, astronomowie w 1949 roku stworzyli koncepcję „wielkiego wybuchu”.
Teoria ta została wzmocniona, gdy w 1965 roku amerykańscy astrofizycy Arno Allan Penzias i Robert Woodrow Wilson wykryli tak zwane promieniowanie tła, którym wypełniony jest cały Wszechświat i które z pewnością powstało w momencie owego „wielkiego wybuchu”. Wybuchu, od którego wszystko się zaczęło!
Penzias i Wilson dostali za to odkrycie Nagrodę Nobla. O ich sukcesie naukowym (który powinien być jego sukcesem!) Lemaître dowiedział się na dwa tygodnie przed śmiercią.
Spory, czy „wielki wybuch” był naturalnym zjawiskiem fizycznym, czy aktem stworzenia świata przez Boga - trwają do dziś i chyba nigdy nie zostaną ostatecznie rozstrzygnięte. Ale wiemy już, kiedy to było:14 miliardów lat temu!
Może więc powinniśmy zacząć obchodzić urodziny Wszechświata?