Może to nie był idealny rok dla Stali, ale najważniejsze, że zwycięski!
- Sezon mógł być lepszy, ale i tak był fantastyczny - mówi prezes Stali Ireneusz Maciej Zmora. A jaka jest nasza ocena gorzowian w PGE Ekstralidze?
Niels Kristian Iversen
Tegorocznej dyspozycji Duńczyka trudno nie postrzegać przez pryzmat jego „kosmicznej” formy sprzed trzech lat, gdy co mecz robił po kilkanaście punktów. W tym sezonie już tak dobrze nie było, bo dorobek „Puka” najczęściej oscylował wokół dziesięciu oczek. Cały czas można na niego liczyć, choć - trzeba to uczciwie przyznać - nie zawsze jest gwarantem zwycięstw. W tym sezonie coraz częściej zdarzały mu się spotkania, gdy obok zwycięstw przywoził też do mety „śliwki”. Zwykle bywało to jednak w drugiej części żużlowych pojedynków, co skutkowało tym, że nie zawsze trener Stanisław Chomski znajdował dla niego miejsce w wyścigach nominowanych. Średnia punktów na bieg: 1,988. Ocena: 4-
Michael Jepsen Jensen
Gdy po raz pierwszy jeździł w Stali cztery sezony temu, przyzwyczaił kibiców do tego, że tak jak wyszedł mu pierwszy bieg, tak też jechał przez całe spotkanie. Jeśli był w czołówce wyścigu, w meczu potrafił zrobić nawet kilkanaście punktów. Jeśli przyjechał ostatni, praktycznie można było go już zmieniać, bo i kolejne wyścigi wychodziły mu słabo. W tym sezonie już tak nieprzewidywalnym zawodnikiem już nie był. Po kilku meczach zdążył wszystkich przyzwyczaić do tego, że na jego punkty raczej nie można liczyć, a ewentualny wystrzał formy należy potraktować jako bonus. Co ciekawe, swój najlepszy mecz rozegrał w finale. Czyżby nieprzewidywalność „Liglada” wracała? Jeśli tak, mógłby w przyszłym roku być zawodnikiem oczekującym na wejście do składu. Mimo tego, że zapewnił Stali złoto, jest głównym „kandydatem” do tego, by ustąpić w seniorskim składzie miejsca Zmarzlikowi. Średnia pkt na bieg: 1,307. Ocena: 2+
Matej Zagar
Podobnie jak w przypadku Iversena, daje się zauważyć (chwilowe?) „zmęczenie materiału”. Nie jest już tak pewnym zawodnikiem drużyny. Tylko dwa razy przy jego nazwisku kibice mogli zapisać dwucyfrową zdobycz, a raz nie mogli zapisać nawet żadnej, bo słoweński komandos został odsunięty od składu. Zagar ma szczęście, że w ostatnim meczu sezonu lepiej niż zwykle pojechali Jepsen Jensen i Cyfer. W przeciwnym razie to właśnie Słoweniec byłby głównym „winowajcą”. Średnia pkt na bieg: 1,763. Ocena: 3+
Przemysław Pawlick
i
Pojechał tak, jak kibice od niego oczekiwali. Oczywiście, raz bywało lepiej, raz gorzej, generalnie jednak z jego postawy działacze mogą być zadowoleni. Miał być solidnym zawodnikiem drugiej linii. I był. Z każdym kolejnym spotkaniem coraz bardziej zasługiwał na to, by być prowadzącym parę. I też kilka razy nim był. Sezon zakończył ze średnią biegopunktową lepsza - nieznacznie, bo nieznacznie (o 0,002 pkt.) - od Zagara. Średnia pkt na bieg: 1,765. Ocena: 4
Krzysztof Kasprzak
Po tym, jak fatalny był dla niego sezon 2015, dyspozycja „Kaspera” stanowiła sporą zagadkę. Na szczęście, po poprzednim kiepskim sezonie pozostało tylko wspomnienie, a „KK” stanowił nieocenioną wartość dla drużyny. Dlaczego? W jednym spotkaniu potrafił być i prowadzącym parę (gdy jechał np. z Cyferem), i doparowym (gdy jechał ze Zmarzlikiem). W zakończonym właśnie sezonie był zawodnikiem z największą liczbą bonusów (miał ich 24). To tylko pokazuje, jak ogromną wartość stanowił dla Stali. Średnia pkt na bieg: 2,157. Ocena: 5
Adrian Cyfer
Gorzowski 21-latek pewnie nie tak wyobrażał sobie ostatni sezon w roli młodzieżowca. Na 53 biegi, w których wystartował, wygrał tylko jeden, 19 razy był trzeci, a 22 razy - drugi. Tym samym, wydaje się, nie dał działaczom Stali argumentów, aby mógł zostać na przyszły rok w żółto-niebieskiej drużynie. Średniapkt na bieg: 1,076. Ocena: 3
Bartosz Zmarzlik
O tym, co w minionym sezonie wyczyniał 21-latek z Kinic, śmiało można byłoby napisać książkę. Najlepszy zawodnik PGE Ekstraligi. Tym samym najlepszy junior w rozgrywkach. Miał też najwyższy odsetek (ponad 61 proc.) wygranych wyścigów. Poza tym człowiek od zadań specjalnych - i jako rezerwa taktyczna, i gdy trzeba było przesądzać o losach meczu. Dawno, a być może nigdy, nie było tak ambitnego zawodnika. Gdy zdobył komplet punktów, nie był do końca zadowolony, bo przecież można było przy okazji pobić rekord toru. Pewnie, gdyby pobił rekord, żałowałby, że nie pojechał o sekundę szybciej... Co ważne, cały czas doskonali swoje żużlowe rzemiosło. Przez pierwsze lata kariery jego „popisowy numer” w przypadku przegranego startu, to atak jak najbliżej krawężnika. Teraz atakuje z każdej strony. Średnia pkt na bieg: 2,477. Ocena: 5+
A jak sezon PGE ekstraligi w wykonaniu gorzowian ocenia prezes Stali? - To nie był idealny sezon, ale zwycięski, z czego bardzo się cieszymy. Nie ma rzeczy, których nie można poprawić. Ten sezon też mógłby być lepszy, chociażby w wymiarze innych medali, czy indywidualnych, czy młodzieżowych. Aczkolwiek jest to udany rok. Jeżeli w ciągu pięciu ostatnich lat mamy trzy razy finał, w tym dwa razy złoto, Bartek udanie obronił miejsce w Grand Prix, a do tego jeszcze walczy o medal mistrzostw świata - powiedział „GL” Ireneusz Maciej Zmora.
KOMENTARZ - Marcin Łada:
Stal wygrała ligę, bo była najlepsza i nie ma o czym mówić. Pierwsza po rundzie zasadniczej stalowa ekipa przetoczyła się niczym walec i zmiażdżyła szczęściarzy z Wrocławia, a później ładnie utarła nosa puchnącym „Piernikom”. Paradoksalnie słabsza końcówka wyścigu o czołową czwórkę i nieco wstydliwa wpadka z Falubazem wzmocniła chłopaków i przygotowała ich na najgorsze. W samą porę zauważyli, że jest jeszcze sporo do poprawienia, a przy tym trzeba uważać, bo rywale wcale nie są aż tacy słabi. W samą porę...
Stal wygrała ligę, bo miała Bartka Zmarzlika. Każdy trener marzy o juniorze, który prezentuje poziom czołowego zawodnika ekstraligi, ba, świata. Taki brylancik otwiera całą masę rozwiązań taktycznych, kiedy starsi koledzy mają humory lub zapomnieli akurat najlepszych motocykli. Młoda torpeda wyskakuje z rezerwy i często zmienia oblicze spotkania. W finale ocknął się także Adrian Cyfer. Bez jego punktów o złoto mogło być znacznie trudniej.
Stal wygrała ligę, bo dojrzała do sukcesów. Przed laty działacze i zawodnicy uparcie dążyli do dawnej świetności, ale presja plątała nogi, wiązała ręce. Drobne błędy torpedowały wtedy plany. Teraz już nie. Po tytule w 2014 gorzowianie znów posiedli recepturę na złoto i nie zawahali się jej użyć. Brawo!
KOMENTARZ - Paweł Tracz:
Dziwię się pogrzebowej atmosferze. Spokojnie, najważniejsze dopiero przed nami, wszyscy wystartujemy z tego samego pułapu. Kojarzycie słowa kapitana zielonogórskiej drużyny Piotra Protasiewicza? „PePe” wypowiedział je po porażce Stali w Gorzowie z jego Falubazem. Miał rację, bo o podziale medali rozstrzygnęła dopiero forma w play offie. W nich najlepsza była „Staleczka”, która w całym sezonie przegrała zaledwie trzy mecze. Mistrzostwo zdobyła jak najbardziej zasłużenie. Pytanie, co dalej... Gdy dwa lata temu nasi byli w podobnej sytuacji, apelowałem, aby zachować ten sam skład. Zarząd „mnie posłuchał” i... jak to się skończyło, doskonale pamiętamy: walka o utrzymanie niemal do końca. Czy to oznacza, że teraz ktoś powinien opuścić złotą ekipę? Znów nie mam przekonania. Naprawdę.
Może i Michael Jepsen Jensen był bezbarwny niemal przez cały sezon, ale wciąż ma papiery na jazdę. Matej Zagar? Trudno będzie znaleźć kogoś lepszego. Czy potrzebujemy juniora z zewnątrz? Inne kluby też będą miały chłopaków na dorobku, więc kiedy jak nie teraz dać szansę wychowankom, by ci rzuceni na głęboką wodę nauczyli się pływać? Sprawy nie ułatwia przejście Bartosza Zmarzlika do grona seniorów. Wiele zależy też od tego, czy w Stali zostanie Przemysław Pawlicki. Jeśli tak, to kibiców żółto-niebieskich raczej czeka spokojny okres transferowy. Zmiany? Czy rzeczywiście są nam potrzebne?