Możemy odziedziczyć lęki i podatność na zaburzenia nastroju
- Zwiększony poziom stresu w społeczeństwie niesie dalekosiężne skutki, im większy poziom lęku, tym większy poziom agresji - mówi prof. Jadwiga Jośko-Ochojska, specjalistka w dziedzinie stresu, neurofizjolog, lekarka.
- Co się dzieje w naszym mózgu, gdy się złościmy, gniewamy, oburzamy, obrażamy, wpadamy w szał?
Niewiele osób wie, że emocje i uczucia, które pani wymieniła, to tzw. stresory psychologiczne wywołujące stres, czyli czynniki wywołujące w całym naszym organizmie zmiany fizjologiczne, biochemiczne, a nawet anatomiczne. Mózg jest tym organem, który nie tylko odbiera bodźce i kontroluje emocje, ale także sam zmienia się pod ich wpływem. Pełni funkcję „centrum dowodzenia”, w związku z czym to właśnie tam dochodzi do największych zmian w czasie przewlekłego stresu. Nasze negatywne emocje niszczą osoby z naszego otoczenia, ale przede wszystkim, niszczą nas samych. W czasie odczuwania nienawiści, w mózgu dochodzi do obumierania neuronów. Różne części mózgu (hipokamp, kora przedczołowa) ulegają widocznemu w rezonansie magnetycznym zmniejszeniu, inne struktury powiększają się (jądra migdałowate), zmieniając funkcjonowanie i anatomię mózgu.
Jeżeli ktoś nienawidzi ludzi, którzy są inni niż on (innej rasy, wyznających inną religię, o innej orientacji seksualnej, itd.), to musi wiedzieć, że niszczy swój mózg i naraża siebie na różne choroby przewlekłe!
- Neurony umierają. Co to dla nas oznacza?
W czasie przewlekłego stresu dochodzi stopniowo do zmniejszenia hipokampa i wtedy tracimy kontrolę nad emocjami. Jesteśmy gwałtowni, agresywni, zachowujemy się nieadekwatnie do sytuacji, cierpimy na bezsenność. Mamy poważne zaburzenia w wydzielaniu hormonów, utratę pamięci i koncentracji, a u kobiet występują zaburzenia cyklu miesiączkowego. Zmniejszenie się kory przedczołowej skutkuje wieloma innymi zaburzeniami. Przestajemy rozpoznawać dobro i zło, uprzedmiotowiamy drugą osobę i jednocześnie wyłączamy wrażliwość na jej emocje. Gorzej nawet, kiedy widzimy, że druga osoba cierpi, dochodzi u nas do pobudzenia układu nagrody (prążkowia brzusznego) i wówczas dodatkowo zaczynamy jeszcze odczuwać przyjemność z zadawania bólu.
W licznych artykułach naukowych na całym świecie dowodzi się, że w czasie przewlekłego stresu zmienia się anatomia mózgu i zmienia się nasza osobowość, możemy stać się antysocjalni, narcystyczni, psychopatyczni.
- Czy stąd tak dużo w nas agresji i lęku?
Agresja i lęk związane są jeszcze z innymi strukturami w mózgu – z jądrami migdałowatymi. W przewlekłym stresie jądra te powiększają się, co skutkuje jeszcze większym lękiem i agresją. Kiedy widzimy agresywne dziecko, które krzyczy, przeklina, bije innych lub okalecza siebie, pamiętajmy, że dziecko to jednocześnie bardzo się boi, gdyż agresja i lęk rozwijają się równolegle. Pomyślmy wtedy o tym, że dziecko to zapewne przeżywa ogromny stres. Zróbmy więc wszystko, aby dowiedzieć się, jaka jest tego przyczyna i postarajmy się mu pomóc, bowiem brak reakcji z naszej strony spowoduje, że u dziecka zmiany w mózgu będą się pogłębiały aż do czasu, kiedy zachoruje na depresję, inną przewlekłą chorobę lub zmieni się u niego osobowość na patologiczną. Zwiększony poziom stresu w społeczeństwie niesie dalekosiężne skutki – im większy i powszechniejszy poziom lęku, tym większy poziom agresji.
- Czy po traumatycznych przeżyciach nasz mózg reaguje podobnie?
Trauma wiąże się nierozerwalnie ze zmianami fizjologicznymi, biochemicznymi i anatomicznymi w całym organizmie. Z licznych badań neuroobrazowania mózgu wiemy, że w czasie przeżywania traumatycznych wydarzeń dochodzi do wielu zmian w wydzielaniu neuroprzekaźników, neurohormonów, neuropeptydów, a nawet zmian anatomicznych w tych strukturach, które odpowiadają za emocje i pamięć. Alice Miller, doktor psychologii, socjologii i filozofii, autorka książek o psychologii dziecięcej pracuje nad poszerzaniem zbiorowej świadomości na temat traumatycznych wydarzeń w dzieciństwie. Jest wielką propagatorką nieużywania kar cielesnych. Swój pogląd na temat traumatycznych wydarzeń w rodzinie i ich skutków opisała w dobitny sposób: „póki cała społeczność nie zda sobie sprawy, że codziennie popełnia się niezliczone morderstwa duchowe, od których skutków cierpieć będzie cała ludzkość, będziemy błądzić w ciemnym labiryncie – mimo wszystkich podejmowanych w najlepszej wierze planów rozbrojeniowych”.
Prof. Jadwiga Jośko-Ochojska - jest specjalistką w dziedzinie stresu, lekarzem chorób wewnętrznych, specjalistką zdrowia publicznego i neurofizjologiem, kierownikiem Katedry i Zakładu Medycyny i Epidemiologii Środowiskowej w Śląskim Uniwersytecie Medycznym. Zajmuje się badaniami wpływu stresu na organizm, głównie na ośrodkowy układ nerwowy. Zorganizowała zajęcia fakultatywne ze stresu dla studentów medycyny, jako pierwsze w Polsce, w Śląskim Uniwersytecie Medycznym w Katowicach. Od 4 lat organizuje konferencje poświęcone medycznym aspektom stresu w cyklu: „W przestrzeni stresu i lęku”.
- Twierdzi pani, że traumatyczne przeżycia matki w czasie ciąży, mogą spowodować uszkodzenia czynnościowe i anatomiczne mózgu dziecka jeszcze w życiu płodowym, wpływając na patologiczne funkcjonowanie jego organizmu nawet w dorosłym życiu. Jednak nawet jeśli matka nie doznaje w ciąży żadnych negatywnych przeżyć, dziecko może odziedziczyć lęki, podatność na zaburzenia nastroju po swoich dalszych przodkach. Jak to możliwe?
Mechanizm biologiczny wyjaśniający te problemy jest już znany, choć dopiero od niespełna 10 lat, a największy postęp w badaniach dokonał się w bieżącym roku. Napisałam artykuł na temat dziedziczenia traumy w książce „Medyczne i społeczne aspekty traumy”. Oparłam się na wynikach badań naukowych zawartych w prawie 120 artykułach opublikowanych ostatnio w najlepszych czasopismach naukowych na świecie. Badania dotyczą osób, które przeżyły traumę: żołnierzy, więźniów obozów koncentracyjnych, ofiar przemocy domowej, itd., oraz ich potomków. Dziedziczenie traumy polega na przekształceniach epigenetycznych (różnicujących - przyp. red.), w których ulega zmianie ekspresja genów (czyli odkodowanie zapisu genetycznego - przyp. red.) polegająca na chemicznej modyfikacji materiału jądrowego przy udziale specyficznych enzymów. W ten sposób powstaje transmisja międzypokoleniowa, dokonująca się za pośrednictwem zmian w komórkach jajowych bądź plemnikach. Widoczne są zmiany biologiczne u potomstwa w wyniku stresu dotykającego rodziców. Dotąd wydawało się to niemożliwe, dopiero w 2016 roku wyjaśniono w jaki sposób jest dziedziczona pamięć komórkowa.
- Czy w ten sposób można wyjaśnić te same koszmary senne dręczące rodziców i dzieci, choć rodzice nigdy dzieciom o nich nie opowiadali?
Czytałam w literaturze naukowej, a także sama rozmawiałam niejednokrotnie z dorosłymi już osobami – ofiarami traumy, które opowiadały mi o koszmarach sennych, przerażających snach o nieuchronnej śmierci w obozie koncentracyjnym i katach, którzy wyglądem przypominali dokładnie katów swoich rodziców.
- Czy możemy coś z tym zrobić, czy jesteśmy skazani na ponoszenie konsekwencji niewiedzy naszych rodziców, własnych wyborów, czy wyborów, jakich w naszym imieniu dokonują politycy?
Możemy zdziałać bardzo dużo, pod jednym warunkiem – że będziemy mieli wiedzę i będziemy świadomi mechanizmów, jakie są odpowiedzialne za zachowania ludzi. Wiedząc, jakie tragiczne skutki występują w przewlekłym stresie, powinniśmy codziennie świadomie im przeciwdziałać, bo przecież stresu uniknąć się nie da. Jeżeli chodzi o dziedziczenie traumy, to na szczęście zmiany epigenetyczne są odwracalne. Mamy psychiatrów i psychologów, którzy potrafią leczyć skutki traumy i wtedy jest duże prawdopodobieństwo, że trauma nie zostanie odziedziczona. Ponadto, wiemy już na szczęście, że istnieje neurogeneza, czyli powstawanie nowych neuronów w mózgu. Za odkrycie neurogenezy Rita Levi-Montalcini w 1986 roku otrzymała nagrodę Nobla.
- Co to dla nas oznacza?
Otóż okazuje się, że nowe neurony w mózgu powstają wyłącznie wtedy, kiedy odczuwamy pozytywne emocje, kiedy jesteśmy życzliwi, zadowoleni, radośni, ufni, uprzejmi, sprawiedliwi, kiedy odczuwamy przyjemność, dumę satysfakcję, akceptację, itd. Badania naukowe dowodzą, że nowe neurony powstają w ciągu całego naszego życia, nawet w okresie późnej starości i zabezpieczają nas przed depresją. Dowiedziono naukowo, że pozytywne emocje są najlepszą i najtańszą formą profilaktyki przeciwko depresji. Powstawanie nowych neuronów dowodzi także, że znane powiedzenie „miłość buduje, a niezgoda rujnuje” nabiera nowego znaczenia.
- Co jest z nami nie tak, że mimo wiedzy o tym, czym jest stres, złość, nakręcamy się i powtarzamy te same błędy?
To wynika z budowy naszego mózgu. W czasie ewolucji mózgu, emocje były najpierw odbierane i odczuwane przez te części mózgu, które powstały pierwotnie, czyli przez układ limbiczny, do którego należy hipokamp. Później, w ewolucji powstała kora mózgowa, która zajęła pozycję nadrzędną, kontrolującą wszystkie struktury leżące poniżej. Ta informacja tłumaczy fakt, że w czasie odczuwania emocji najpierw reaguje hipokamp, a dopiero po chwili kora mózgowa analizuje te emocje i kontroluje je. Wyobraźmy sobie, że jesteśmy świadkami upadającego człowieka, który pośliznął się na skórce od banana. Wtedy natychmiast aktywowany jest hipokamp, który rozpoznaje tę emocję, jako śmieszną i „każe” nam się śmiać. Dopiero po chwili kora mózgowa analizuje ten przypadek i uświadamia nam, że to wcale nie jest śmieszne, bo człowiek, który właśnie upadł, odczuwa ból. W tym momencie przestajemy się śmiać. Na tym polega kontrola emocji. Ileż razy wyrzucamy sobie, że powiedzieliśmy coś, czego potem żałowaliśmy, że niepotrzebnie zareagowaliśmy zbyt emocjonalnie. Wiedząc o tym, że potrzebny jest czas na przekazanie impulsów z hipokampa do kory i z powrotem, powinniśmy ćwiczyć kontrolę naszych emocji, np. licząc do 10, zanim odpowiemy emocjonalnie.
Kontrola emocji jest wyjątkową zdolnością, jaką posiada człowiek. Jest to jednocześnie największe i najtrudniejsze wyzwanie w codziennym życiu. Uczymy się tego stale.
- Prof. Philip Zimbardo namawia do treningu opierającego się na pozytywnych wspomnieniach i budowaniu pozytywnej przyszłości, jednak podstawową trudnością jest dla wielu ludzi to, że łatwo się zniechęcają, zapominają. Dlaczego?
Profesor Zimbardo prezentuje te zagadnienia ze swojego, psychologicznego punktu widzenia. Jako lekarz zgadzam się z nim całkowicie, bowiem wyniki badań neuroobrazowych mózgu potwierdzają, że pozytywne emocje w znacznej części przeciwdziałają chorobom, pomagają w dochodzeniu do zdrowia ludziom chorym, ułatwiają relacje i pogłębiają więzi międzyludzkie. Budowanie „pozytywnej przyszłości” niewątpliwie oparte jest na pozytywnych emocjach. Dlaczego wobec tego tak trudno nam o tym pamiętać? Wyjaśnieniem jest poznanie mechanizmu pamięci emocjonalnej, czyli pamięci zdarzeń wraz z towarzyszącymi im emocjami. Przypominanie sobie pewnych osób lub wydarzeń może wzbudzać emocje podobne do tych odczuwanych w danym momencie. Niewątpliwie pamięć ta związana jest z budową mózgu, aktywnością neuronów lustrzanych, inteligencją emocjonalną, wydzielaniem hormonów (kortyzolu - hormonu stresu, hormonów płciowych), płcią, genetyką, epigenetyką i wieloma jeszcze innymi zmiennymi. U różnych ludzi różnie funkcjonuje i dlatego niektórzy częściej wracają pamięcią do zdarzeń przykrych, zapominając o budowaniu pozytywnych emocji i zniechęcając się. Ważne jest jednak to, że choć człowiek „upada”, to posiada również takie mechanizmy naprawcze, że może się podnieść.