Mundurowi po godzinach: Od judo do Runmageddonu
St. sierż. Marcin Michalik na co dzień szkoli policjantów pełniących służbę na ulicach Świętochłowic i reprezentuje swoją komendę w kontaktach z mediami. W niedzielę, na mecie ekstremalnego biegu Runmageddon w Dąbrowie Górniczej, trudno było go jednak rozpoznać.
Cały w błocie, ale z nieskrywaną dumą prezentujący medal, który potwierdza ukończenie morderczych zmagań. Tak właśnie wyglądał st. sierż. Marcin Michalik, który był jednym z wielu przedstawicieli służb mundurowych, którzy wystartowali w tej imprezie.
Świętochłowicki funkcjonariusz jest związany ze sportem od wielu lat, a zaczynał od judo. Nie tak dawno potwierdził, że treningi nie poszły na marne, ponieważ zajął pierwsze miejsce w tegorocznych wojewódzkich mistrzostwach policji w judo.
Runmageddon to już jednak zupełnie inna bajka. Błoto, woda, ogień, bagno, przeszkody linowe, skośne i pionowe, zasieki czy też okopy. Uff... Prościej wymienić z jakimi trudnościami uczestnicy nie będą borykać się na trasie. Dla policjanta nie było to jednak wyzwanie, którego nie mógłby podjąć.
- Cały czas jestem aktywny sportowo. Kiedyś wyczynowo uprawiałem judo, a teraz jestem zaangażowany w tę dyscyplinę już bardziej amatorsko - zaznacza st. sierż. Marcin Michalik.
Na początek policjant z Komendy Miejskiej Policji w Świętochłowicach wystartował w zawodach „Rekrut” (6 km i 30 przeszkód). Ostatnie zmagania „Hardcore” (na Pustyni Błędowskiej) to już z kolei dystans półmaratonu (ponad 21 km) i 70 przeszkód.
- Nie planowałem udziału w pierwszych zawodach. To była spontaniczna decyzja. Do Runmageddonu w Dąbrowie Górniczej przygotowywałem się natomiast przez półtora miesiąca. To świetna zabawa, która pozwala sprawdzić swoje możliwości. Na pewno nie był to mój ostatni start w tego typu imprezie - podkreśla Marcin Michalik.
Z siniakami, ale także z uśmiechami na twarzach, przyjechali w poniedziałek do naszej redakcji - reprezentujący Dziennik Zachodni w Runmageddonie - dziennikarze Katarzyna Kapusta i Bartosz Pudełko.
Podkreślali, że start w zawodach to niezapomniana przygoda, a tę opinię podziela także mundurowy ze Świętochłowic.
- Służba to służba i trzeba było wstać, założyć mundur i przyjechać do komendy, ale gdy wstawałem w poniedziałek rano, to nie ukrywam, że było bardzo trudno. Ciało odmawiało posłuszeństwa - śmieje się Marcin Michalik.