Musimy iść do przodu - mówi nowa wiceprzewodnicząca
Małgorzata Żmijowska została wiceprzewodniczącą rady miejskiej Nowego Miasteczka.
Spodziewała się Pani zostać wiceprzewodniczącą rady?
Szczerze mówiąc tak, bo nie było innych chętnych. Ktoś musiał się tym zająć.
Co jest najważniejsze dla Miłakowa?
Mamy kilka takich spraw. Na pewno nasz priorytet to zakup pieca centralnego ogrzewania do Domu Gościa. Musimy postawić jedną lampę i musimy ją wywalczyć. Mamy mieszkańców, którzy wyjeżdżają na bardzo kiepską drogę z podporządkowanej na główną. Musimy się też upominać o drogę miłakowską. Ta droga nie była robiona pod takie ciężkie maszyny, które tamtędy przejeżdżają. Nie mamy chodnika, ani pobocza. Droga jest powiatowa. Wiem, że była planowana do zrobienia. Będziemy trzymać rękę na pulsie, aby remont się odbył.
Zwykle dwie osoby są przeciw albo wstrzymują się. Jaka jest rada miejska Nowego Miasteczka?
Wstrzymują się trzy - cztery osoby. Ale zawsze jest jakaś opozycja, prawda? Musimy liczyć, co jest dla nas ważniejsze, czy wewnętrzne spory czy idziemy do przodu i robimy coś, nie na zasadzie bezkrytycznego przyjmowania wszystkiego, co nam się daje, bo to też nie o to chodzi. Trzeba wiedzieć, co się dzieje w gminie. Mamy taką funkcję sprawdzającą, po to jest rada powoływana.
Czy jest coś co by Pani chciała zmienić na sesjach?
Dzisiaj pierwszy raz jest takie ustawienie stołów. Na szczęście nikt do nikogo nie siedzi tyłem. Dla mnie było bardzo niekomfortowo siedzieć tyłem do sołtysów. To jest początek. Ale wiceprzewodniczący to dodatek do przewodniczącego.
Czym się Pani zajmuje poza pracą w radzie?
Zajmuję się domem i ogrodem. Robię nalewki na użytek domowy, z pigwy, czarnej porzeczki, maliny, płatków róż, kwiatu lipy.