My, Bracia, czyli kod (KOD?) Kaina. Wielu Polaków chciałoby żyć na quasi-Białorusi. Ten felieton, lepiej od Maxa Kolonko, mówi, jak jest

Czytaj dalej
Zbigniew Bartuś

My, Bracia, czyli kod (KOD?) Kaina. Wielu Polaków chciałoby żyć na quasi-Białorusi. Ten felieton, lepiej od Maxa Kolonko, mówi, jak jest

Zbigniew Bartuś

Harując ciężko zarabiasz marne 1000 złotych na rękę. Ale za to benzyna jest po 2,50 zł, a jeśli masz troje dzieci, państwo daje ci na nie 1800 zł. Science fiction? Nie. Białoruś. Chętnie wysłałbym tam na reedukację zwolenników nośnej ponad dwa lata temu bajki o „Polsce w ruinie” oraz tych, którzy wierzą w model ustroju utrwalany przez ćwierćwiecze przez Aleksandra Łukaszenkę; co w sumie na jedno wychodzi. W chwili startu, czyli ponad ćwierć wieku temu, przeciętny Białorusin miał o połowę wyższą siłę nabywczą niż przeciętny Polak. Dziś to my mamy prawie trzy razy większą siłę nabywczą. Czy to komukolwiek daje do myślenia?

Dla sierot po PRL-u, miłośników stosowanych wówczas rozwiązań systemowych, jak prokurator Stanisław Piotrowicz, Białoruś musi być ideałem: sądy są swoje, trybunały swoje, rząd swój, parlament swój, prezydent swój, gospodarka swoja, policja swoja, bezpieka swoja, inne służby swoje, celnicy swoi, a wszystko w jednej osobie. Ona decyduje o losie Białorusi, a nie „ulica i zagranica”.

Na ulicy czyściutko, żadnych śmieci i kodziarzy (co też na jedno wychodzi). Zagranica trzymana w karbach. Przy okazji wyborów w 2014 r. nakręcono o tym nawet „narodowy blockbuster” z udziałem hollywoodzkich gwiazd pokroju Erica Robertsa (brata Julii). W kraju dzieło nosiło tytuł „My. Bracia”, a na Zachodzie - „Kod Kaina” (aż dziw bierze, że TVP nie wyświetla dziś tego jako „KOD Kaina”, ale może trzeba poczekać, aż prezes Kurski ochłonie po ślubie). Pomysł rzucił sam Łukaszenka. Połowa budżetu, czyli 2,5 mln dolarów, pochodziła od białoruskich podatników.

Film opowiada perypetie dwóch braci: jeden popiera władzę, drugi nie. „Są ludzie, którzy chodzą na demonstracje. To dobrzy ludzie, bronią swoich praw i swego zdania. Z drugiej strony są organa władzy, których też złymi nazwać nie można. Dlaczego dochodzi do zderzenia między nimi? Bo istnieje grupa chuliganów, która prowokuje walkę” – wyoślił reżyser William de Vital.

Historia okazała się jednak mocno uniwersalna: „Sekta potomków Kaina wywołuje pseudodemokratyczne rewolucje na całym świecie, wtrącając kolejne kraje w otchłań przemocy i wojen”. Na Białorusi z „potomkami Kaina” skutecznie walczą „potomkowie Abla”, uosabiani przez prezydencką służbę bezpieczeństwa. Służba ta, jako jedyna na terenie dawnego ZSRS, zachowała oryginalną nazwę: KGB. I to juz nie film. Jej siedziby są, obok cerkwi, najokazalsze w każdym miasteczku. Można rzec, że wokół nich kreci się całe życie. Skromne.

Niebawem minie 14 lat, odkąd Łukaszenka obiecał obywatelom średnie krajowe zarobki na poziomie 500 dolarów. Celu tego nie udało się, niestety, osiągnąć. Ba, w tym roku średnie zarobki spadły do 460 dol. Jest to dokładnie 921 białoruskich rubli, czyli po dzisiejszym kursie 1650 zł brutto, a więc znacznie mniej, niż wynosi w Polsce płaca minimalna (2100 zł), o przeciętnej (4880 zł) nie wspominając. A ceny większości towarów są identyczne jak u nas lub nawet wyższe (z wyjątkiem benzyny). Jedynie utrzymanie mieszkań i media kosztują mniej.

W chwili startu, czyli ponad ćwierć wieku temu, przeciętny Białorusin miał o połowę wyższą siłę nabywczą niż przeciętny Polak. Dziś to my mamy prawie trzy razy większą siłę nabywczą.

Ktoś mógłby zapytać: Jak żyć, prezydencie Łukaszenka. Ale nie pyta. Jak wspominałem, panuje stuprocentowy porządek. Już nie tylko odpowiednie służby, ale i sami obywatele dbają o to, by żaden śmieć nie zakłócał swojskiego krajobrazu.

Zbigniew Bartuś


Dziennikarz, publicysta, felietonista Dziennika Polskiego (na pokładzie od 1992 roku) i mediów Polska Press Grupy, współtwórca i koordynator Forum Przedsiębiorców Małopolski, laureat kilkudziesięciu nagród i wyróżnień dziennikarskich (w tym Wolności Słowa, Dziennikarz Ekonomiczny Roku, Nagroda Główna NBP, Nagroda Grabskiego, Nagroda Kwiatkowskiego, Grand Prix Dziennikarzy Małopolski, nominacje do Grand Press).


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.