My i oni, czyli manifest buntu. Na początku omówiliśmy dokładnie, o czym głównie musi być nasza nowa płyta - mówi lider Kobranocki

Czytaj dalej
Fot. Krzysztof Kapica
Tomasz Bielicki

My i oni, czyli manifest buntu. Na początku omówiliśmy dokładnie, o czym głównie musi być nasza nowa płyta - mówi lider Kobranocki

Tomasz Bielicki

Z Andrzejem „Kobrą” Kraińskim, liderem Kobranocki rozmawiamy o najnowszej płycie zespołu „My i oni”.

Wasza nowa płyta momentami brzmi jak manifest politycznego buntu. Szczególnie teraz... Już dawno Kobranocka nie była tak blisko polityki. Dlaczego?

Bo to w przeważającej części jest manifest buntu - takie czasy. Wydaje mi się, że o prawie każdej naszej płycie można powiedzieć, że dotykała takiej właśnie tematyki. W mniej lub bardziej zakamuflowany sposób. Pierwsza była o walce z komuną, druga - o upadku tej komuny, trzecia - o rządach, które uległy wpływom Kościoła… Zawsze jednak, mimo że każdy w zespole ma oczywiście swojej poglądy, deklaro-waliśmy się jako zespół apolityczny.

A dziś?

Gramy na marszach wolności, imprezach o wyraźnym politycznym kierunku, natomiast nie zamierzam i nie chcę być identyfikowany z żadną partią polityczną. Pod tym względem nic się nie zmie-niło.

„My i oni”, „Jesteśmy wk***”, „Mała wielka menda”, „Żyj po swojemu”… Już po samych tytułach utworów można jasno wywnioskować, o czym śpiewacie na ostatnim albumie.

To efekt tego, że dzisiejsze czasy zbyt mocno przypominają mi to, o czym śpiewaliśmy w sposób zakamuflowany na pierwszej płycie. Wciąż to podkreślam na naszych koncertach. Nie chciałbym jednak, aby naszą płyty nazywać polityczną.

A jak?

O wiele lepiej byłoby określać ją mianem „społeczną”. Przy okazji pracy nad tym albumem w pewien sposób zamknęło się koło. Słowa do „I nikomu nie wolno się z tego śmiać”, czyli jednego z naszych pierwszych przebojów z muzyką Die Toten Hosen, napisał Rafał Bryndal. Przy „My i oni” ponownie podjęliśmy współpracę, inaczej prawdopodobnie nie byłoby nowej płyty Kobranocki. Nie ma bardziej odpowiedniej osoby, która mogłaby teraz się tym zająć. Z Rafałem również mam wolną rękę co do zmiany słów, zwrotów itp. Oczywiście w porozumieniu i za jego zgodą, do czego również zawsze się stosowałem . Na przykład „Jesteśmy wk***” nazywałoby się „Jesteśmy wkurzeni”, a to ma od razu inny wymiar, prawda? Na początku omówiliśmy dokładnie, o czym głównie MUSI BYĆ ta płyta...

Na płytę trafiły trzy z pięciu premierowych piosenek, które pierwotnie pojawiły się już kilka lat temu na Waszej składance wydanej z okazji 30-lecia zespołu. W tym „Jeżdżę na rezerwie”, które powstało jeszcze wcześniej z myślą o zupełnie innym projekcie, między innymi z Januszem Panasewiczem na wokalu. Dlaczego nie udało się go ostatecznie zrealizować?

Kiedyś z Szybkim Kazikiem (Jackiem Bryndalem - przyp. red.) wymyśliliśmy sobie taki projekt pod nazwą Cisi Mnisi. Nasze piosenki mieli wykonywać znani polscy, mniej lub bardziej zakumplowani z nami wykonawcy. Zaprosiliśmy sporo osób. Niestety wiele się wymiksowało. Ostatecznie zaśpiewał Dżej-Dżej z Big Cyca, wspomniany Panas z Lady Pank, Sławek Uniatowski, Asia Czajkowska… W sumie nagraliśmy 10 utworów. Materiał czekał jednak zbyt długo i mocno się zestarzał. Przy pracy nad płytą z okazji 30-lecia postanowiliśmy nagrać ten utwór ponownie. Tym razem ja zaśpiewałem zamiast Panasewicza. Dorzuciliśmy też chórki. Zresztą wszystkie nagrane wyłącznie przez Kaza i przeze mnie.

Z jednej strony na płycie mamy ostre numery jak „Proszę księdza”, „Mała wielka menda”, jak i chwytliwe radiowe melodie z tytułowym „My i oni” i wspomnianym „Jeżdżę na rezerwie” na czele. Nie mogę jednak nie zapytać o kompozycję, która wyraźnie odstaje od reszty.

Pewnie „Zamglona”?

Tak.

Kiedy kupiłem gitarę klastyczną trzy lata temu (wcześniej nie uznawałem nylonów), grałem sobie rzeczy różne- różniste. Pewnego dnia do pokoju weszła moja żona Klaudia i mówi „O jeny, jakie to ładne”… Wręczyła mi tekst, który po lekkich przeróbkach pasował mi bardzo... no i trafiło na płytę. Z takich utworów jak ten mógłbym zrobić muzykę do kilku filmów, poważnie. Mówię to na podstawie zeznań różnych osób, które słyszały ww. utwory/pomysły i jako o „filmowych” mówiły...

Po co to nagraliśmy? Przede wszystkim, że tak nam się podobało, bo robimy to, co nam się podoba, na szczęście, no i z tego samego powodu, dla którego zdecydowaliśmy się na poprzednich płytach nagrać„Pałacyk i latarenkę”, „Cis” i inne tak zwane żarty muzyczne. Z tą różnicą, że tutaj mamy ładną piosenkę. W „Zamglonej” gram nie tylko na gitarze klasycznej, ale również mam swoją jedyną solówkę na tej płycie.

Opowiedz o pozostałych utworach. Jak narodził się na przykład taki „Hejter”?

Melodie zawsze powstają w głowie. Kiedy mam gitarę w ręku, nigdy nie zastanawiam się, czy mam właśnie teraz zrobić punkrockowy numer czy coś innego. To, co mi włazi to głowy, jest robione. Tak było z „Hejterem”. To utwór o tym, że nie tolerujemy tego typu zachowań. Także na naszym Facebooku. Krytyka tak, ale konstruktywna. Jeśli pojawia się hejt, skutecznie go eliminujemy.

Dlaczego akurat do niego zdecydowaliście się nakręcić teledysk?

Przy okazji wydawaniu każdego naszego albumu, odbywa się takie typowanie faworytów na potencjalne przeboje. Co ciekawe przy tej okazji nikt z nas nie wskazał na „Hejtera”. Bezpośrednio przyczyną tego, że teledysk powstał akurat do tej piosenki, była śmierć prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Całą koncepcję wymyślił Kazik. To on wpadł na pomysł, że każdy z nas będzie pokazywał przed kamerą kartki z tekstem, jak i na resztę scenariusza. Generalnie nikt nam niczego nie każe, nie wiszą terminy, nie ma poganiających bossów firm płytowych, co nam bardzo odpowiada. Drugą stroną medalu jest choćby to, że od lat sami musimy na wszystko „wpadać”, zabiegać o emisje piosenek, wywiady, co za tym idzie- raczej nie mamy co liczyć na mega-sprzedaż... itp. Jednak WOLNOŚĆ ponad wszystko!

„Jesteśmy mistrzami”…

To z kolei piosenka o tym, że (z przymrużeniem oka) mamy wszystko gdzieś, że jesteśmy najlepsi. To chęć odizolowani się od tego całego syfu. O tym, że trzeba znać swoją wartość. Mamy w planie niezły clip...

Kobranocka zagościła niedawno - już po raz kolejny - w filmie. Produkcja nosi tytuł „Raz, jeszcze raz”. Co to takiego?

Producentem jest jeden z naszych fanów - Grzegorz Fobka, a reżyserem Paweł Czarzasty. W filmie gramy samych siebie, czyli ulubiony zespół czterech głównych bohaterów, którzy spotykają się po 20 latach. W głównych rolach występują Bartek Kasprzykowski, Wojciech Błach, Bartosz Żukowski oraz Arkadiusz Janiczek.

Jaka jest fabuła?

Bohaterowie postanawiają wskrzesić swoją starą kapelę punkową. Nie chcę za wiele zdradzać... Powiem tylko, że na swojej drodze spotykają Kobranockę. Występujemy kilka razy, jako „aktorzy” również. Z ekranu zabrzmi m.in. „Raz, jeszcze raz” i „Kocham Cię jak Irlandię”. Całość została wymyślona jako komedia przygodowa z wątkami kryminalnymi. Akcja toczy się na wybrzeżu. Poza nami i czwórką głównych bohaterów zobaczymy jeszcze m.in. Katarzynę Figurę, Daniela Olbrychskiego, Agnieszkę Rylik, Iwonę Guzowską, a także wnuczkę Leszka Millera - Monikę Miller.

Kiedy premiera?

Film ma wejść do kin jesienią. Ciekawostką jest fakt, że przy okazji pracy na planie filmowym po raz kolejny Kobranocka spotkała się z muzyką Grzegorza Ciechowskiego. Od początku niezmiennie gramy „Kombinat”, sporadycznie „Paryż - Moskwa”, raz zagraliśmy w Opolu „Telefony”. Miesiąc temu zadzwonił producent, aby na koniec filmu zabrzmiała „Biała flaga” Republiki. Poproszono nas, aby ją wykonać. No to nagraliśmy. Jestem przekonany, że kolejny raz Grzegorz byłby z nas dumny.

Dla Czytelników mamy trzy najnowsze płyty Kobranocki. Trafią do osób, które 30 lipca o godz. 12 na maila: tomasz.bielicki@polskapress.pl jako pierwsze prześlą prawidłową odpowiedź na pytanie: Jaki tytuł nosił album, z którego pochodził przebój "Hipisówka"? W tytule wiadomości należy wpisać hasło: Kobranocka. Osoby, które otrzymają płyty, poinformujemy o tym mailowo.

Tomasz Bielicki

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.