My, słowiańska brać, czyli co nas łączy i dzieli
Nasi wschodni sąsiedzi dziwią się, że Dzień Niepodległości świętujemy „na smutno” i nie znamy swojej historii. Zazdroszczą nam natomiast możliwości decydowania o wydawaniu publicznych pieniędzy.
Są zgodni, że jesteśmy bardzo otwarci i uprzejmi, choć czasem trudno się z nami dogadać w języku angielskim. Kierowcy są kulturalni, a na ulicach jest w miarę czysto, choć pod tym względem np. Mińsk bije Białystok na głowę. Takie wrażenie miała 13-osobowa grupa studentów z Białorusi, Rosji i Ukrainy, która w biegłym tygodniu gościła w Białymstoku. Odwiedzili nasze miasto w ramach programu Study Tours to Poland. Do Polski przyjechali po raz pierwszy. Wizyta ta była dla nich okazją do poznania polskich realiów, a dla nas - sprawdzenia, jak nasi wschodni sąsiedzi postrzegają nasz kraj i nasze miasto.
To, co najbardziej ich zaskoczyło, to możliwości rozwoju prywatnych firm. Zaobserwowali to w trakcie wizyty w Białostockim Parku Naukowo-Technologicznym. - Nie sądziliśmy, że takie inicjatywy są w stosunkowo niedużych miastach, szybciej spodziewalibyśmy się ich np. w stolicy. Budujące jest to, że debiutujące firmy mogą liczyć na wsparcie w postaci czy to dotacji, czy kursów. W Rosji, owszem, o takich rzeczach się mówi, ale to tylko teoria, bo w praktyce chyba nikt nigdy nie skorzystał z takiego wsparcia - mówi Daria Bushmeleva, która studiuje w Sankt Petersburgu.
W magistracie studenci dowiedzieli się o idei budżetu obywatelskiego, w którym białostoczanie mogą decydować na co zostaną przeznaczone wspólne publiczne pieniądze. Dla Białorusinów, Ukraińców i Rosjan to było kompletne novum.
- Okazuje się, że kwestia finansów publicznych może być otwarta. Pieniądze te nie idą do kieszeni rządzących, a przeznaczane są na konkretne cele i na dodatek mieszkańcy mogą sami wybrać, w co je zainwestować. Widzieliśmy efekty takiego głosowania. W naszych krajach to jest niemożliwe - zauważa Nikita Goyan, który pochodzi z Naddniestrza na Ukrainie, a studiuje w Sankt Petersburgu.
Ukrainka Julia Ischenko jest niepełnosprawna. Dotąd myślała, że jej kraj jest przystosowany do potrzeb takich osób. Po przyjeździe do Polski wie, jak wiele można udoskonalić.
- I nie chodzi tylko o przystosowanie architektoniczne typu specjalne pojazdy czy windy. Pod tym względem poziom przystosowania do potrzeb osób niepełnosprawnych jest o wiele większy niż w krajach Europy Wschodniej. Ale tu są też organizacje, które działają na rzecz tych ludzi, zachęcają ich do wyjścia z domu, tak by czuli się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Na Ukrainie często jesteśmy pozostawieni sami sobie - mówi Julia.
Studenci doceniają także przywiązanie i poszanowanie dla kultury i dziedzictwa narodowego w Podlaskiem. Duże wrażenie zrobiło na nich Muzeum Ikon w Supraślu i nowoczesne Centrum im. L. Zamenhofa. Słabiej wypadło Muzeum Wojska.
- Mam wrażenie, że w tym miejscu historia przedstawiana jest jednostronnie. Że wojsko polskie było dzielne, bohaterskie, a ich dowódcy nie popełniali błędów. Praktycznie w ogóle pomija się kwestię tego, że ci ludzie walczyli i przysporzyli wiele cierpienia innym - zauważa Julia Kovalchuk z Białorusi.
Generalnie w kwestiach związanych z historią nie jesteśmy oceniani najlepiej. Nasi wschodni sąsiedzi dziwią się, że jej nie znamy, albo ją wypieramy. Ich wizyta zbiegła się bowiem z rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości. Zaskoczył ich poważny charakter Święta Niepodległości w Białymstoku.
- Wyglądało dość smutno. Tak jakby Polacy nie byli dumni z tego, że po wielu latach ich państwo stało się niezależne i wolne. Takie święto kojarzy się z większym, przede wszystkim radosnym celebrowaniem, np. z otwartym dla wszystkich, ciekawym koncertem - mówi Serhii Horovenko z Ukrainy.
11 listopada studenci postanowili przeprowadzić pewien test. Zapytali białostoczan, w którym roku Polska odzyskała niepodległość. Efekt był porażający.
- Właściwie tylko harcerze potrafili niemal od razu podać prawidłową odpowiedź. Większość młodych ludzi nie pamiętała tej daty. I co najbardziej zaskakujące - nie znali jej nawet mundurowi - opowiada Ukrainka Lilia Shilova.
Grupa studentów w Białymstoku zetknęła się także z procesem dekomunizacji ulic. Zmiany patronów wynikają z ustawy. Ten temat rozbudził długą dyskusję.
- Rozumiem, że nie można propagować ustroju komunistycznego i w pełni to popieram, ale to przecież część historii, także naszej. Takie działanie świadczy o jej wypieraniu, a to nie jest właściwa droga - ocenia Rosjanka Daria Bushmeleva.
- Proces dekomunizacji trwa także na Ukrainie. Ale u nas w przeciwieństwie do Polski, władze same wybierają nowych patronów, nie pytając obywateli o zdanie. Zatem Polacy powinni doceniać to, że sami i bezpośrednio mogą decydować o niektórych sprawach - podkreśla Tanya Sokol z Ukrainy.
Study Tours to Poland to organizowane przez Polsko-Amerykańską Fundację Wolności wizyty studyjne w Polsce młodych ludzi, głównie studentów, z krajów Europy Wschodniej. To robocze wizyty, podczas których młodzi ludzie poznają przede wszystkim nasz kraj, ale i efekty przemian wprowadzonych po upadku komunizmu. Zagraniczni goście spotykają się w Polsce z przedstawicielami życia publicznego, środowisk akademickich, przedsiębiorcami, urzędnikami, ludźmi kultury, poznają działalność organizacji pozarządowych i samorządów lokalnych, mediów, wymiaru sprawiedliwości. Do Białegostoku takie grupy przyjeżdżają od kilku lat w turnusach wiosennych i jesiennych. Tym razem gośćmi ze Wschodu zajęło się stowarzyszenie Sokrates.