Myślę, że Maria Skłodowska-Curie nie byłaby dobrym prezydentem Wrocławia
Wyjdzie na to, że teraz zrobię coming out. Tak, to prawda, czasami głaszczę kota. Futrzak w kolorze czarnym, lat 12, czasami podłazi i jeśli go nie pogłaszczę, to gryzie lub drapie. A z tego wynika, że zdaniem prezydenta Słupska, pana Roberta Biedronia, nie lubię kobiet.
Jeden z najsłynniejszych polskich gejów w programie telewizyjnym wyznał, że na polskiej prawicy są homoseksualiści, dodając: – Wszystko byłoby OK, gdyby oni zajęli się głaskaniem kota i nie wtrącali się w życie innych, ale niestety głaszcząc kota zaglądają też pod kołdrę innych i próbują tam majstrować – powiedział Biedroń. Czyli de facto robią to samo, co zrobił prezydent Słupska w tym programie. Komu zaglądnął do łóżka, chyba każdy wie. Wielokrotnie podkreślałem, że lewica pełna jest hipokryzji i zakłamania. Ileż razy to słyszałem, że nie ma różnic między kobietami i mężczyznami, że orientacja seksualna nie powinna stygmatyzować ludzi itp. A raz to na ulicy mało mnie nie pobił jeden znajomy, gdy opublikowaliśmy tekst o morderstwie na tle seksualnym, gdzie orientacja miała niewątpliwie znaczenie. A ten wykrzykiwał, że to chamstwo, skandal... Nie uważam, choć chamstwem na pewno są insynuacje pana Biedronia, który jako czołowy przedstawiciel polskiej lewicy właśnie dokładnie pokazał, jak poglądy można traktować instrumentalnie. Byle dopiąć swego. Smutne to i nie-sprawiedliwe. I konsekwentnie głaszcząc kota, bo nie ulegnę sile stereotypu i lubię futrzaka, przenoszę się na grunt lokalny.
Całym sercem, i kilkoma innymi podrobami też, jestem za samorządem. Wbrew temu co głosi obecnie rządząca ekipa, państwo w modelu XIX-, czy XX-wiecznym uważam za przeżytek. Jedynie demokracja lokalna ma sens. Ale kompletnie nie taka, jaką proponuje nam we Wrocławiu PO. Platforma wskazała swoją kandydatkę na prezydenta Wrocławia twierdząc, że liczą, iż prof. Alicja Chybicka uzyska poparcie także innych opozycyjnych partii, jak Nowoczesna, a także stowarzyszeń miejskich. Apelują, by była to wspólna kandydatka przeciw PiS. Czy ja czegoś nie wiem, czy we Wroaławiu rządzi Prawo i Sprawiedliwość? PO po prostu partyjną wojnę polsko-polską przenosi na grunt wrocławski. Co to ma wspólnego z rozwojem ruchu samorządowego, z polepszeniem bytu mieszkańców stolicy Dolnego Śląska? Kompletnie nic, wbrew pozorom to naprawdę zwykłe kalkowanie schematu propaństwowego partyjniactwa na wybory samorządowe. A już kompletnie rozbroiła mnie wypowiedź pani profesor po wskazaniu jej jako kandydatki. – Jest zbyt wcześnie, żeby mówić o konkretach dotyczących programu dla Wrocławia – odpowiedziała szczerze, demaskując jednocześnie całą słabość owej propozycji. Kilka dni później PO się zreflektowała i na kolanie napisała „program”, który można tak streścić: na wszystko przeznaczą więcej pieniędzy. Uczą się od PiS-u? Nie, nie i jeszcze raz nie! Jeśli ktoś chce kandydować, to po to, by zrealizować jakiś konkretny plan, program, strategię, a nie tylko spełniać marzenia przywódców partyjnych i stać się uczestnikiem z pozoru sprytnej rozgrywki politycznej.
Naprawdę bardzo szanuję dokonania Alicji Chybickiej w opiece nad chorymi dziećmi. Ale nie można być kandydatem jedynie dlatego, że ma się znane nazwisko. Myślę, że Albert Einstein i Maria Curie-Skłodowska też nie byliby dobrymi prezydentami miasta, choć ich geniusz poznał świat. By rozwiązać wszystkie problemy Wrocławia, nawet słynny wzór E=mc2 nie wystarczy. Wrocław staje przed zadaniem typu: każda trójwymiarowa zwarta i jednospójna rozmaitość topologiczna bez brzegu jest homeomorficzna ze sferą trójwymiarową, czyli brzegiem czterowymiarowej kuli. Fani matematyki wiedzą, że to jedno z 7 najtrudniejszych zadań na świecie.