Mysłowice: Ks. Wiktor Zajusz, proboszcz od... kung fu i nie tylko [WIDEO]
W takich dzielnicach jak mysłowickie Krasowy parafia odgrywa często istotniejszą rolę w życiu mieszkańców niż w centrum dużego miasta - przyznaje ks. Wiktor Zajusz, proboszcz parafii świętego Józefa. To właśnie na tutejszych farskich ogrodach odbywają się coroczne festyny i swoje wystawy organizuje Mysłowickie Stowarzyszenie Hodowców Drobnego Inwentarza. Tutaj też wszyscy znają swojego farorza. I to nie tylko z odprawianych nabożeństw.
Z daleka od zgiełku, w zaciszu przyparafialnej siłowni proboszcz dźwiga sztangi. Czasem sam, czasem z młodzieżą. Trenuje też kung-fu w Pszczyńskiej Akademii Sztuk Walki. Ma 5. stopień mistrzowski. Niejednego młodego śmiałka już zaraził swoją pasją.
Na początku parafianie byli zdziwieni. Jak niechętnie przyznaje - matki niesfornych dzieci straszyły nim nawet swoje pociechy. Mówiły: Uważaj, bo jak ksiądz przyjdzie, to ci pokaże. Proboszcz Zajusz jednak podkreśla, że jeszcze nigdy w obronie własnej nie musiał robić użytku ze swoich umiejętności. - Znajomość sztuk walki pomaga mi za to w znalezieniu wspólnego języka z młodzieżą. Nieraz chłopcy proszą mnie nawet na lekcjach, żebym pokazał im kilka chwytów - śmieje się.
Ksiądz zaczął trenować przypadkiem. Jeszcze kiedy był wikarym w parafii w Jastrzębiu-Zdroju. - Młodzież oazowa zaprosiła wtedy na jedno ze spotkań Jana Jasiewicza, instruktora Pszczyńskiej Akademii Sztuk Walki. Przyszedłem na nie z ciekawości, zainteresowało mnie i zapytałem się, czy mogę przyjść na trening. Zgodził się i tak się zaczęło - opowiada.
Jego przygoda z kung-fu trwa już 28 lat. Jeszcze do ubiegłego roku trenował młodych w pszczyńskiej akademii. - Niektórym kung-fu kojarzy się z przemocą. Kiedy słyszeli, że trenuję, myśleli, jak to, ksiądz-zabijaka? Nic z tych rzeczy - podkreśla proboszcz. - W kung-fu obowiązuje zasada: mam prawo bronić siebie i stanąć w obronie drugiego człowieka, a jak powtarzał zawsze mistrz akademii: najlepszą obroną jest ucieczka - tłumaczy ksiądz. Oczywiście, sam również skrupulatnie ją respektuje.
Przez krótki czas prowadził też zajęcia z młodzieżą jednego z mysłowickich gimnazjów. Rok temu spasował. - Tylko wieczorami jeszcze czasem wychodzę poćwiczyć na siłowni, którą utworzyłem dla młodzieży przy parafii - opowiada.
Teraz ksiądz ma jeszcze więcej czasu dla parafian. A tych z roku na rok mu przybywa. - Dzielnica rozbudowuje się, w ciągu ostatnich 4-5 lat liczba parafian wzrosła o około 500 osób - cieszy się proboszcz. Na farskich ogrodach w Mysłowicach-Krasowach także dużo się dzieje. W Boże Ciało już od 17 lat ksiądz organizuje coroczne festyny integracyjne, dzięki którym w każde wakacje parafii udaje się wysłać dzieci z dzielnicy na wakacje do Zielonej, koło Miasteczka Śląskiego. Do dziś przy wsparciu sponsorów zafundowała wypoczynek ponad 350 dzieciakom.
Podczas festynów niejednokrotnie występowały też znane twarze - Skaldowie, Universe, Eleni, Zespół Pieśni i Tańca "Śląsk", Magda Anioł. Parafia słynie także z najbardziej spektakularnych dróg krzyżowych w mieście. - Przyjeżdżają na nie mieszkańcy z różnych dzielnic - przyznaje ks. Zajusz. A raz w roku proboszcz udostępnia ogród Mysłowickiemu Stowarzyszeniu Hodowców Drobnego Inwentarza, który organizuje tu wystawy swoich okazów.