Mysłowice: Schronisko dla bezdomnych zwierząt. Tu trafiają bezpańskie psy i koty [ZDJĘCIA]
Co roku do schronisk dla bezdomnych zwierząt w okresie wakacyjnych trafiają zwierzaki, które zostały porzucane przez osoby wyjeżdżające na wakacje. Nie mają co zrobić z psem, czy kotem więc oddaje pupila do schroniska lub gorzej. Po prostu go wyrzucają. W mysłowickim schronisku obecnie jest 34 psów i 4 koty. Czy każdy z nich znajdzie nowy dom?
Wakacje to czas wyjazdów i urlopów. I pojawia się problem. Co zrobić ze zwierzakami, które mamy w domach? Część znas oddaje pupile do rodziny, inni proszą sąsiadów, by o nie zadbali. Kto może sobie pozwolić, korzysta z takich ofert jak hotele dla zwierząt. Nie każdy jednak podejmuje rozsądne decyzje. Część osób po prostu wyrzuca zwierzaki. Psy czy koty wyrzucane są przy drogach lub przywiązywane do drzew. I właśnie z tego powodu w mieście trwa akcja „Nie porzucaj!”.
- Wyrzucanie zwierząt, gdy jedzie się na wakacje, to przestępstwo. Do naszego schroniska trafiają także i takie zwierzęta. Ludzie pozbywają się głównie kotów - mówi Anna Giera, dyrektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Polsce, schronisko dla bezdomnych zwierząt, przy ul. Sosnowieckiej w Mysłowicach.
W schronisku dla bezdomnych zwierząt przebywają obecnie 34 psy oraz 4 koty. Są kojce dla czworonogów oraz wybiegi. Koty mają własną kociarnię, gdzie jest pełno zabawek i drapaków. Jedzenie jest zawsze na czas. W lato to głównie sucha karma. Zimą pracownicy schroniska gotują czasem dla zwierząt, w lato jednak jedzenie za szybko by się psuło. Zwierzęta wyglądają ujmująco. Każdy zwierzak musiał przejść kwarantannę, gdy trafił do schroniska. Został zaszczepiony, odrobaczony i poddany sterylizacji.
- Zwierzętom brakuje tylko jednego. Miłości. Nie mają swojego domu. Niektóre psy czy koty są z nami bardzo długo. Próbujemy się do nich nie przyzwyczajać i szukać dla nich domu. Ostatnio do adopcji poszedł Egzi, rudy mieszaniec, który w schronisku był osiem lat. Na starość będzie miał swój dom w Raciborzu - opowiada Anna Giera.
Do schroniska przyjeżdżają ludzie z całej Polski, nie tylko z okolicy. Zwykle oglądają zwierzęta, a następnie wracają, by któreś adoptować. Nie zawsze wybierane są najmłodsze czworonogi. Niektórzy decydują się specjalnie na starsze zwierzaki, by te miały prawdziwy dom w ostatnich latach życia.
- Adopcja musi być przemyślana. Nie każdemu pasuje każdy pies. Młody, pełny energii szczeniak będzie się męczył ze starszą osobą, która nie będzie miała sił za nim biegać. Cieszy nas to jednak, że z biegiem lat coraz więcej osób decyduje się na adopcję. Może dlatego, że kiedyś dało się kupić zwierzęta na giełdach i targach, a teraz zostaje schronisko lub hodowca - mówi Anna Giera.
Pracownicy schroniska dostają zdjęcia, maile i pocztówki od nowych właścicieli zwierzaków. Pokazują, jak psiaki czy koty się zmieniły. Niektóre zwierzęta przywiązują się jednak i do schroniska. - Jeden z psów, który poszedł do adopcji, a właściciel mieszka na Bończyku, przez dwa tygodnie rano przybiegał do bram schroniska. Śmialiśmy się, że przychodził tu na śniadanie - wspomina Anna Giera.
Mysłowickie schronisko mieści się przy ulicy Sosnowieckiej 16.
*Transformersy zniszczą Katowice. Tak to ma wyglądać ZDJĘCIA
*Miss Polski 2016 OTO FINALISTKI Zobacz zdjęcia
*Wakacje za granicą: Tych krajów unikaj i nie jedź. MSZ ostrzega. Są zaskoczenia
*Najlepsze baseny w województwie śląskim [TOP 10 BASENÓW]
*W pełni wyposażone mieszkanie w centrum Katowic może być Twoje! Dołącz do graczy loterii "Dziennika Zachodniego"