MZK w Toruniu wprowadziło opłatę za przewóz rowerów komunikacją miejską. To uderzenie w rowerzystów – komentują miłośnicy dwóch kółek
Wsiadając do autobusu bądź tramwaju z rowerem trzeba skasować dwa dodatkowe bilety za 6,8 zł. To nowa opłata w MZK, której dotąd nie było. To rozwiązanie bardzo nie podoba się toruńskim rowerzystom. W sprawie głos zabiera także Zbigniew Girzyński, poseł PiS.
Od nowego roku wzrosły opłaty za przejazdy komunikacją miejską w Toruniu. Nikt się temu specjalnie nie dziwił, bo po pierwsze cen biletów nie podnoszono od 2013 roku, a po drugie – miejski przewoźnik w związku z pandemią stracił grube miliony. Radni zdecydowali, że od 1 stycznia bilet normalny kosztować będzie 3,4 zł (dotychczas 2,8 zł).
Opłata z zaskoczenia
Zaskoczeniem było jednak wprowadzenie dodatkowej opłaty, o której wcześniej nikt torunian nie uprzedzał. To nowa stawka za przewóz roweru autobusem bądź tramwajem. Wynosi ona 6,8 zł, czyli równowartość dwóch normalnych biletów.
- Człowiek wsiadający do komunikacji miejskiej z rowerem to rzadkość. Dzieje się tak najczęściej, kiedy jednoślad się zepsuje i nie można nim dalej jechać. Dotąd taki transport był darmowy. Teraz będę musiał zapłacić w sumie 10,2 zł: za jeden bilet dla siebie oraz dwa za rower. To niepotrzebna i głupia opłata – mówi Waldemar, toruński rowerzysta.
Poseł prosi o analizę
Sprawę komentuje także poseł PiS Zbigniew Girzyński. W ostatni piątek wystosował nawet list do prezydenta Michała Zaleskiego. W piśmie poseł określa wprowadzenie opłaty za przewóz rowerów jako zaskakujące.
– Bezpłatny przewóz rowerów był symbolicznym ukłonem w stronę rowerzystów, którzy z określonych powodów, np. przebicia dętki czy innej awarii musieli przewieźć rower w autobusie lub tramwaju. Takie sytuacje zdarzały się i zdarzają raczej sporadycznie, bo nikt przecież nie wybiera się na rower po to, aby chwilę później jechać nim komunikacją miejską – czytamy w piśmie.
Zbigniew Girzyński przytacza fakt, iż bezpłatny przewóz rowerów funkcjonował w Toruniu od lat, a sytuacje, kiedy ktoś wsiada do autobusu lub tramwaju z rowerem zdarzają się na tyle rzadko, że nie wpłyną znacząco na budżet miasta. Będzie to natomiast kłopot dla rowerzystów.
– Można więc powiedzieć, iż to krok do tyłu w budowie wizerunku miasta przyjaznego rowerzystom – argumentuje poseł PiS. – W imieniu okazjonalnych pasażerów, będę wdzięczny za ponowne przeanalizowanie konieczności wprowadzenia zmian dotyczących zasad przewozu rowerów w środkach komunikacji miejskiej.