Na bank zapłacimy za podatek
Nie ma jeszcze podatku bankowego, a niektóre banki już podniosły marże kredytów hipotecznych. To dopiero początek i musimy przygotować się na droższe konta, bankomaty, karty kredytowe.
W Europie na razie tylko Węgrzy mają większy podatek bankowy, który wynosi tam 0,53 proc. aktywów. Jednak, żeby ożywić akcję kredytową, w przyszłym roku chcą go obniżyć do 0,31 proc. Oznacza to, że Polska - z 0,39 proc. - będzie wtedy europejskim rekordzistą.
Jak już pisaliśmy, dodatkowym podatkiem będą obciążone - prawdopodobnie od lutego przyszłego roku - banki i spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe oraz zakłady ubezpieczeń, jeżeli ich aktywa przekraczają 4 mld zł.
Mniejszy dostęp do droższych kredytów
- W rzeczywistości zapłacą go klienci banków i zakładów ubezpieczeniowych ponosząc wyższe koszty kredytów, usług finansowych i ubezpieczeniowych - tak skutki zmian, zaproponowanych przez PiS, ocenia dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. - Zmniejszy się dostęp do kredytów i staną się one droższe. Podobnie, jak produkty ubezpieczeniowe. Taki scenariusz można przewidzieć między innymi na podstawie choćby osłabienia akcji kredytowej na Węgrzech.
- Podatek bankowy nie jest w gruncie rzeczy zły, ale na pewno za zły można uznać moment jego wprowadzenia w Polsce - uważa zaś ekonomista Marek Zuber. - Ostatnio nastąpiło bowiem pogorszenie sytuacji w tym sektorze. Musi zapłacić dodatkowe 8 mld zł do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego (wyższe składki są efektem, że BFG wypłacił oszczędności klientom SKOK Wołomin i SK Banku, które zbankrutowały - red.). Drugim problemem jest sytuacja frankowiczów, którym politycy obiecali pomoc. Spora część tego wsparcia może spaść na barki banków. Wreszcie pomoc na bezpieczeństwo kapitałowe może jeszcze bardziej je obciążyć. Biorąc pod uwagę te wszystkie obciążenia, jestem przekonany, że większość kosztów związanych z wprowadzeniem podatku bankowego zostanie przerzuconych na klientów.
To już niemal pewne. Tym bardziej, że banki już poczyniły pierwsze kroki w tym kierunku.
Od początku miesiąca aż siedem zdecydowało o podwyżce marż przy oferowanych kredytach hipotecznych.
- Trudno nie wiązać tych zmian z podatkiem bankowym - nie ma żadnych wątpliwości Katarzyna Wojewoda-Leśniewicz, redaktor ekspertka z portalu Bankier.pl.
Wymienia, że od grudnia Bank Pekao podwyższył marże o 0,35 punktów procentowych, natomiast tuż po ogłoszeniu planowanej wysokości stawki podatku - zdecydowały się na to także mBank i Deutsche Bank. Tu marże wzrosły odpowiednio o 0,4 i 0,5 p.p.
Kolejnymi bankami były Eurobank i Raiffeisen Polbank (wzrosty marż o 0,4 p.p.) oraz Citi Handlowy, gdzie obecne marże są o 0,6 p.p. wyższe niż miało to miejsce w listopadzie. Modyfikację oferty i marże wyższe o 0,5 p.p. zapowiada także dotychczasowy lider rankingów - Bank BPH.
- Można spodziewać się, że w ślad za wspomnianymi instytucjami pójdą kolejne - dodaje wątpliwości Katarzyna Wojewoda-Leśniewicz. - Jeśli podatek stanie się faktem - a wszystko na to wskazuje - banki zechcą przerzucić obciążenie na klientów. Może okazać się, że podwyżki marż kredytów hipotecznych to dopiero początek i nie jest wykluczone, że zmiany w cennikach dotyczyć będą również innych, powszechnych produktów bankowych, jak konta, karty debetowe czy kredytowe.
Skąd wziąć 500 zł na dziecko? Z banku
- Wpływy do budżetu z tytułu podatku bankowego szacowane są na ok. 6 mld zł - komentuje Łukasz Piechowiak, główny ekonomista Bankiera.pl. - To ponad 40 proc. zysku całego sektora bankowego. Podniesienie marż, czyli tak naprawdę kosztów kredytów, negatywnie wpłynie na ich dostępność. Przyszły rok nie zapowiada się dobrze dla banków. Nowy podatek, wyższa składka do BFG - to wszystko sprawi, że zyski właścicieli zmaleją. Przy tym należy pamiętać, że są to dodatkowe daniny, bo banki płacą CIT, są też płatnikiem „podatku Belki”. Rząd sięga po ich pieniądze, by sfinansować nowe świadczenia socjalne, m.in. 500 zł na dziecko. Banki bronią się, bo do końca sądziły, że politycy chcą im tylko uszczknąć część zysku, a nie zabierać prawie połowę.