Na betonie kwiaty nie rosną - nam to nie szkodzi
Gdy patrzę na to co z niego zostało trochę żal. To prawie zabytek, jeszcze parę lat i mógłby znaleźć się w herbie Krakowa. Niezbyt piękny, ale jaki charakterystyczny! Drugiego takiego trudno było znaleźć na świecie. Żal bo przed laty nazwałem go Szkieletorem. Prowadzącym wydanie Gazety był wtedy nie żyjący już Władysław Penar. Nie podobało mu się to określenie. Ale udało mi się go przekonać i tak zostałem ojcem chrzestnym jedynego wieżowca w Krakowie.
Liczyłem, że zostanie wyburzony, a w jego miejscu będzie park. Przetrwał i niestety stalowo betonową szkaradę zastąpi wyższa, licząca ponad 100 metrów - Unity Centre, otoczona niższymi biurowcami, apartamentowcami i hotelem.
Wybudowanie w tym miejscu drapacza chmur ma zwolenników. Jednym z nich był poprzedni naczelny Gazety Krakowskiej, forsujący budowę w centrum Krakowa wieżowców. Bo wtedy będzie ładnie. Ale on był z Warszawy, gdzie tylko co wysokie się liczy. Jest wiele osób uważających, że to dobre miejsce dla wieżowców-biurowców, bo dodadzą miastu splendoru. Gdy to słyszę, przypomina mi się piosenka Andrzeja Sikorowskiego i jego prośba - Nie przenoście nam stolicy do Krakowa.
Nie cieszy mnie budowa wysokich budynków w centrum Krakowa. To nie miejsce dla nich. Paryż wieżowce wyrzucił na peryferie i paryżanie są dumni, że nie zapaskudzili sobie centrum stolicy. A my?
Pięć lat temu wiceprezydent Krakowa Elżbieta Koterba zapewniała, że dwa wieżowce nam wystarczą, że więcej nie będzie, bo nie musimy szukać prestiżu w drapaczach chmur. Niestety następca Szkieletora będzie pretekstem do budowania kolejnych straszydeł. Inwestorzy planują w okolicach rond Mogilskiego i Grzegórzeckiego postawienie co najmniej czterech biurowców. Dla mieszkańców Krakowa to nie tylko kwestia zapaskudzenia miasta, ale także kłopoty komunikacyjne.
Już teraz w godzinach szczytu zakorkowane są drogi do obu rond, a w kompleksie Unity Centre ma mieszkać i pracować 9 tys. osób. Budowa kolejnych zwiększy tę liczbę trzykrotnie. Czym dojadą i wrócą?
Wicedyrektor krakowskiego zarządu dróg nie widzi problemu. Uważa, (za Gazetą Wyborczą), że ludzie będą tak wdzięczni, za Szybką Kolej Aglomeracyjną, iż będą gnać pieszo od przystanku przy Grzegórzeckiej do Ronda Mogilskiego - dwa kilometry, lub masowo jeździć rowerami. Wdzięczne na pewno będą mu panie w szpilkach brodzące w śnieżnej bryi. A rowerami jazda zimą po Krakowie jest fascynująca.
Nie zdziwię się, gdy za parę lat jakiś urbanistyczny geniusz wpadnie na pomysł, by kolejne wieżowce wybudować w miejscu Ogrodu Botanicznego. Taki teren nie może się przecież marnować, a Kraków tylko na tym zyska.
Pod koniec lat sześćdziesiątych Wojciech Korda z zespołem Niebiesko Czarni ostrzegał, że ,,Na betonie kwiaty nie rosną”. Piosenka nadal aktualna, szczególnie w Krakowie.