Na bydgoskiej scenie rzecz o żonach stanu, dziwkach rewolucji i uczonych białogłowach [wideo]
Mocna premiera na początek sezonu. W Teatrze Polskim po raz kolejny swój spektakl pokażą Jolanta Janiczak i Wiktor Rubin. Rzeczywistość przegoniła temat, którym się zajęli.
Gdy ponad półtora roku temu w głowie Jolanty Janiczak pojawił się pomysł na spektakl „Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy” nie podejrzewała chyba, że jego premiera przypadnie w czasie niezwykle aktualnym dla tematyki sztuki.
Chodzi o wolność
Oto bowiem od kilku miesięcy na ulice miast w Polsce wychodzą kobiety walczące o to, by móc myśleć za siebie i samodzielnie podejmować decyzje. A spektakl, który premierowo zobaczymy już w tę sobotę, mówi o kobietach walczących o swoje prawa w czasie rewolucji francuskiej. Punktem wyjścia sztuki jest postać Théroigne de Méricourt, feministycznej działaczki walczącej o prawa, wolność i równe traktowanie kobiet obywatelek. Za swoją działalność została ukarana linczem. Linczem, którego dokonały na niej... kobiety, które wcześniej szły z nią ramię w ramię. Później mówiono o niej, jako o fanatyczce, którą ogarnęło szaleństwo.
- To, co już się ostatnio wydarzyło i co cały czas dzieje się w Polsce - mówię o protestach w związku z planami zaostrzenia ustawy aborcyjnej - miało zasadniczy wpływ na kształt tej sztuki - mówi Wiktor Rubin, reżyser spektaklu. - To przede wszystkim potwierdziło potrzebę stworzenia tego spektaklu.
Tak naprawdę rzeczywistość dogoniła, a nawet przegoniła nasz spektakl.
Kto tak naprawdę rządzi światem?
- Mam wrażenie, że za każdą rewolucję, jakiej próbuje się dokonać, kobiety obrywają rykoszetem, a szowinizm i patriarchat są wciąż bardzo aktualne - tu nic się nie zmienia - mówi z kolei autorka tekstu i dramaturgii Jolanta Janiczak. - Teraz bardzo gorąca dyskusja dotyczy aborcji. Ale to nie wszystko. Kobiety wciąż borykają się z nierównościami dotyczącymi ekonomii, sprawowania władzy, są niedoceniane na polu nauki, sztuki. To widać na każdym kroku. A kobiety, które z tym dyskutują, które się o to upominają, od razu są kategoryzowane - dodaje.
- Nie tak łatwo uciec od schematów również nam. Patriarchat jest bardzo mocno zakorzeniony. Oto reżyserem spektaklu opowiadającego o kobietach jest mężczyzna - zauważa Rubin. - To z jednej strony pokazuje pewne paradoksy, z drugiej jednak otwiera pole do poszukiwań.
To nie jest tak, że chcę postawić kreskę między tym, co kobiece, i tym, co męskie. Nie chcę w ten sposób dzielić świata, a raczej wręcz od tego uciekać. Chodzi bardziej o tropienie patriarchatu, który ma w sobie chyba każdy z nas.
- mówi Jolanta Janiczak.
W role głównych bohaterek wcielą się w spektaklu Beata Bandurska, Magdalena Celmer [po raz pierwszy na bydgoskiej scenie - przyp. red.], Martyna Peszko, Sonia Roszczuk, Małgorzata Trofimiuk i Małgorzata Witkowska.
Podmiotowość kobiet poszukiwana
- Czuję, że to doskonały moment, by podjąć temat miejsca kobiet w debacie publicznej i tego, jak są postrzegane - komentuje Beata Bandurska. - Chciałabym, by mogły decydować o tym, jakie role chcą odgrywać, jakie postawy chcą przyjmować. Wydaje mi się, że ta sztuka jest właśnie o szukaniu podmiotowości kobiet. Na scenie jest nas sześć, co ważne, każda z bohaterek pochodzi z innej sfery, posługuje się innym językiem, każda jest w innym wieku, ale łączy je wspólnota, która ma ogromny potencjał. To spektakl na naprawdę ważny temat. A szukamy w nim sposobów, mechanizmów, postaw i języka, które mogłyby wyrazić niezgodę na sytuację, w której cały czas są kobiety - kończy.
Paniom na scenie towarzyszą jeszcze panowie - Mirosław Guzowski, Roland Nowak, Maciej Pesta i Marcin Zawodziński.
„Żony stanu, dziwki rewolucji, a może i uczone białogłowy” Jolanty Janiczak i Wiktora Rubina, duetu nagrodzonego między innymi Paszportem Polityki, premierowo zobaczymy w Teatrze Polskim już w tę sobotę o godz. 19. Później spektakle zaplanowano jeszcze na 30 października, 4, 5 i 6 listopada oraz 16, 17 i 18 grudnia.