Na cmentarzu czeka nas prawdziwa rewolucja z drzewami i inną zielenią
Nasza Czytelniczka postawiła nagrobek mężowi. Pech chciał, że przy drzewie. A gdy klon zaczął „zbliżać się” do pomnika i mu zagrażać, okazało się, że wycięcie drzewa na cmentarzu nie jest takie łatwe...
- Jeszcze parę miesięcy, może rok i to drzewo zacznie niszczyć pomnik. Proszę zobaczyć, już teraz kostka się podnosi - mówi Lucyna Bulska. Odwiedzamy z nią grób jej męża Stefana. Powód? Rosnący obok pomnika klon. Grób jest w kwaterze 34A. Drzewo rośnie ledwie 20-30 centymetrów od pomnika. Dziś trudno ustalić, kiedy i przez kogo zostało posadzone. Mąż pani Lucyny zmarł w 2009 r., wtedy klon już rósł. Po jakimś czasie gorzowianka postawiła nagrobek. - Kosztował 6 tys. zł - mówi.
Drzewko to już drzewo
Początkowo drzewko wcale nie przeszkadzało. Nie było zbyt wysokie. Obwód miało niewielki. Zaczęło jednak rosnąć.
- Drzewo szybko się rozrasta. Pień robi się coraz grubszy, a korzenie niszczą wszystko wokół grobowca - mówi gorzowianka. Grobowiec jest murowany, otoczony granitową kostką. I to właśnie po niej widać, jak do pomnika „zbliża się” problem. - Korzenie drzewa unoszą już kostkę do góry. Pomiędzy nią są pęknięcia. I to coraz szersze, głębsze i dłuższe. Sięgają już do płyty grobowca. Z biegiem czasu wszystko ulegnie zniszczeniu - martwi się pani Lucyna. Boi się, że gdy pomnik pęknie, podniesie się lub drzewo go uszkodzi, będzie musiała wydać kolejne tysiące złotych.
- Lubię i szanuję zieleń, ale niech będzie ona sadzona w miejscu, w którym nie powoduje szkód - mówi Bulska. Ponieważ jej zdaniem jest jeszcze odrobina czasu, aby zapobiec zniszczeniu pomnika, napisała już dwa razy do kierownictwa cmentarza z prośbą o wycięcie drzewa. Pierwszy raz w 2011 r., drugi raz - w zeszłym roku. Administrator przekazał pisma do wydziału ochrony środowiska w magistracie. Na miejsce przyszła komisja i na wycięcie drzewa się nie zgodziła. - Tak przecież nie może być, aby jakiś urzędnik, od którego zależy decyzja, był obojętny na czyjąś krzywdę, bo jego to nie dotyczy. Wszystko przez to, że ktoś bez wyobraźni nie przemyślał sprawy, sadząc drzewo w nieodpowiednim miejscu - mówi Bulska.
Ze sprawą zagrożonego pomnika poszliśmy do administratora cmentarza, i do miejskiego wydziału ochrony środowiska. - Najlepiej będzie, jeśli Czytelniczka jeszcze raz napisze do nas pismo w sprawie drzewa - poradził Adrian Romaniszyn, administrator cmentarza. - Decyzja nie jest wydana raz na zawsze. Wiadomo, że drzewo rośnie i z biegiem czasu może zagrażać i człowiekowi, i mieniu - usłyszeliśmy z kolei od Doroty Szukalskiej-Koźlakowskiej z wydziału ochrony środowiska.
Wytną? Jeszcze nie teraz
Po naszej interwencji urzędnicy jeszcze raz pojechali zobaczyć, czy drzewo zagraża pomnikowi.
- W tej chwili nie wymaga ono jeszcze wycięcia. Będziemy jednak obserwowali rozwój sytuacji - powiedział nam Dawid Smoliński, odpowiedzialny w magistracie za miejską zieleń, a więc także i tę na cmentarzu.
A na rosnące tu drzewa i krzewy uskarżają się też inni gorzowianie. - Te wszystkie krzewy są bardzo ładne, ale czasem nie można przez nie dojść do grobu - skarży się pani Regina z os. Staszica. - Nie ma na to reguł? Przecież chyba jest jakiś przepis mówiący o odległości miedzy grobami - głośno zastanawia się gorzowianka.
Sadzimy nielegalnie
Przepisy, owszem, są. Jeśli chodzi o odległość między grobami, nie może być większa niż 50 cm. Jeśli zaś chodzi o cmentarną zieleń, okazuje się, że... rośnie ona nielegalnie. Tak, nielegalnie!
- Zgodnie z regulaminem cmentarza, nie można robić na nim nasadzeń, stawiać ławek czy ogradzać groby płotami - mówi Romaniszyn.
Ale spokojnie, roślin posadzonych przez gorzowian czy ławek nikt nie będzie usuwał. - Trwają właśnie prace nad zmianą regulaminu. Chcemy, żeby ta kwestia została uregulowana, żeby zostały ustalone zasady, co, gdzie i w jakiej odległości można sadzić czy stawiać - mówi Romaniszyn.
Na razie o zgodę na drzewko czy ławkę trzeba prosić administratora. - Zgody na drzewa nie wydajemy, ale jeśli ktoś jest na tyle schorowany, że po odwiedzeniu grobu musi usiąść i odpocząć, to - gdy jest na nią miejsce - godzimy się na ławkę - dodaje administrator cmentarza.