Na lotnisku w Krośnie rządzi kobieta
Miasto Krosno powołało spółkę, która będzie zarządzać krośnieńskim lotniskiem w imieniu samorządu.
Prezesem spółki „Lotnisko Krosno” została Katarzyna Bęben, od 15 lat związana z branżą lotniczą. To doświadczenie chce wykorzystać do rozwijania lotniska, na którym niedawno zakończono najważniejszą dla zmodernizowanego obiektu inwestycję - budowę utwardzonego pasa startowego. W sumie wszystkie inwestycje na lotnisku (prowadzone od 2013 roku, w dwóch etapach) kosztowały ponad 38 mln zł. Wszystko z budżetu miasta.
- To nie tylko pas startowy, ale też rozbudowa wieży kontroli lotów, budowa ogrodzenia, infrastruktury kanalizacyjnej, wodociągowej, technicznej, dróg kołowania, płyty tankowania i płyty pod stację paliw, instalacja oświetlenia nawigacyjnego z systemami podejścia - wylicza prezydent Piotr Przytocki.
Nowy pas ma 1100 metrów długości, 30 metrów szerokości i nośność, która wytrzyma duże obciążenia. Umożliwia lądowanie małych samolotów pasażerskich.
- Jesteśmy w trakcie procedury, która zmierza do dopuszczenia nowej infrastruktury przez Urząd Lotnictwa Cywilnego - mówi Katarzyna Bęben.
Pełna dokumentacja (wraz z nowymi mapami) została na początku miesiąca przekazana do ULC. Teraz analizują ją eksperci i oceniają, czy spełnione są odpowiednie parametry. Wpis następuje, jeśli wszystko jest wykonane zgodnie przepisami i warunkami zgody, wydanej na tę inwestycję.
Dopuszczenie pasa nie wymaga wizytacji lotniska.
- Ale latem spodziewamy się audytu i wtedy przedstawiciele ULC sprawdzą, czy wszystko jest tak, jak ma być - dodaje Katarzyna Bęben.
Decyzja ULC powinna być znana w ciągu najbliższych dwóch tygodni. Tymczasem szefowa lotniskowej spółki razem ze swoją ekipą zabiega o to, by wieści o zmodernizowanym lotnisku rozeszły się w branży. Prowadzone są rozmowy z potencjalnymi użytkownikami.
- Zainteresowanie jest całkiem spore - zdradza Katarzyna Bęben. - Generalnie skupiamy się na mniejszym lotnictwie, na lotach treningowych, odzywają się już szkoły z terenu Polski, które chcą wykorzystać naszą infrastrukturę do celów szkoleniowych. Mamy telefony z Mielca, Modlina, Tarnowa. Atutem krośnieńskiego lotniska jest dobre położenie, daleko od lotnisk komunikacyjnych. Szkolenie nie koliduje z lotami pasażerskimi.
Zmodernizowane lotnisko pozostaje na razie lotniskiem użytku wyłącznego: jest jeden zarządzający właściciel (czyli miasto), który wyraża zgodę na operacje.
- Po uzyskaniu dopuszczenia z ULC będziemy występować o przekwalifikowanie na lotnisko publiczne o ograniczonej certyfikacji. To oznacza większą jego dostępność, użytkownicy nie muszą pytać o zgodę na lądowanie, tylko zgłaszają, że planują u nas wykonać loty - tłumaczy szefowa lotniska.
Rolą spółki będzie to, by miasto jak najmniej dopłacało do funkcjonowania lotniska. Choć, jak zaznacza Katarzyna Bęben, nie ma w Polsce, ani nawet w Europie lotniska, które by się samo finansowało. Nawet te największe otrzymują dotacje. Pani prezes wierzy, że krośnieńskie lotnisko wykorzysta swój potencjał.
- Zajmuję się lotnictwem już 15 lat i widzę, że ośrodki szkolenia szukają miejsc, gdzie można latać, jest duże zapotrzebowanie na pilotów. Powstała nisza. Ten i następny rok to będzie boom na szkolenie młodzieży. Liczy też na firmy, które będą u nas oblatywać samoloty.
A co z potencjalnymi przewoźnikami, zainteresowanymi uruchomieniem lotów pasażerskich? - Rynek lotniczy jest dość specyficzny, lotnictwo nie jest tanim transportem, ale i tej roli lotniska nie wykluczamy. Robimy rozeznanie wśród użytkowników, którzy zauważają potencjał turystyczny Krosna i okolic - mówi Katarzyna Bęben.
Prezydent Przytocki uważa, że w oparciu o lotnisko miasto może się rozwijać. Powstał masterplan przewidujący jego rozbudowę, która ma pozwolić na przyjmowanie znacznie większych samolotów pasażerskich i towarowych.