Na Narodowym chcemy obejrzeć kapitalny speedway
W sobotę, 13 maja, o godz. 19.00 czeka nas wielkie ściganie! Wtedy rozpocznie się Lotto Warsaw FIM SGP of Poland na PGE Narodowym
To druga runda cyklu. Stołeczny obiekt, który słynie z organizacji meczów piłkarskich z udziałem naszej reprezentacji oraz różnych innych imprez tym razem zamieni się w arenę żużlową. - Ten stadion jest za młody, aby miał jakąś tradycję, nić historyczną. Legendą jest Wembley w Londynie czy Ullevi w Goeteborgu. Ten ostatni obiekt poprzez finał światowy w 1974 roku wkroczył do panteonu sław, tak jak u nas Stadion Śląski w Chorzowie - tłumaczył w rozmowie z „GL” dziennikarz Polsatu Sport Tomasz Lorek, który po raz kolejny będzie spikerem na sobotnich zawodach.
To już nie pierwsze Grand Prix na PGE Narodowym, a dokładnie trzecie. Przypomnijmy, że debiutancka odsłona zakończyła się kompromitacją i organizacyjną klapą. Przygotowany tor nie był bezpieczny, a ponadto awarii uległa maszyna startowa. Jakby tego było mało brakowało zapasowej... Zawody przerwano po rozegraniu 12 biegów. Kibice byli zbulwersowani i nie ukrywali rozczarowania.
- W ubiegłym roku najważniejsze było to, aby zmyć hańbę z sezonu 2015 i mało eleganckie pożegnanie Tomasza Golloba. To się znakomicie udało. Tamte zawody zostały bardzo wysoko ocenione przez władze FIM. Myślę, że kibicom też się podobały. Mam nadzieję, że tegoroczne, trzecie podejście to będzie kapitalny speedway. Na Millenium Stadium w Cardiff bywało tak, że nie działo się nic, a innym razem oglądaliśmy świetne wyścigi i nikomu nie zamykały się oczy. Ole Olsen jest fachowcem od budowania torów czasowych - przekonywał Lorek, który w środowisku uchodzi za żużlowego eksperta.
Lorek: - Dudka nie usztywnia żadna presja i jest w najbardziej korzystnej sytuacji
Przed rokiem triumfował Tai Woffinden, przed Gregiem Hancockiem i Matejem Zagarem. W półfinale znalazło się dwóch biał0-czerwonych: Bartosz Zmarzlik i Maciej Janowski.
Czasowy tor na Narodowym, mający długość 274 metrów stworzyła duńska firma Olsena Speed Sport. - To jest techniczny tor. Inaczej trudno byłoby go wpisać na te 270 metrów z kawałkiem. Są na nim porywające wyścigi, jednak wiele będzie zależało od temperatury i wilgotności powietrza. Na moje oko i fachowców, którzy widzieli ten tor jak chociażby były żużlowiec, a dziś dyrektor GP – Walijczyk Phil Morris, nawierzchnia została przygotowana znakomicie. Ten proces nadzorowali: trener kadry narodowej Marek Cieślak oraz wicemistrz świata z finału na Stadionie Śląskim w 1979 roku Zenon Plech. Tor lustrował też prezes ekstraligi Wojciech Stępniewski - zdradził spiker sobotniego turnieju.
W środę odbył się zamknięty test toru z udziałem dziesięciu polskich zawodników młodzieżowych. Na Narodowym rozegrano go w formie turnieju par. Pojechali w nim między innymi młodzieżowcy Cash Broker Stali Gorzów: Alan Szczotka, Hubert Czerniawski i Kamil Nowacki.
Czasowy tor na PGE Narodowym, mający długość 274 metrów stworzyła duńska firma
Zawody na Narodowym ma obejrzeć 50 tysięcy widzów. Nie zabraknie znanych osobistości, także ze świata sportu. Ma pojawić się gwiazda tenisa Agnieszka Radwańska, były świetny hokeista Mariusz Czerkawski, czy chociażby zwycięzca Dakaru Rafał Sonik, a także wybitny kierowca Krzysztof Hołowczyc.
Nasze oczy będą zwrócone przede wszystkim na lubuskich jeźdźców: Patryka Dudka, Zmarzlika oraz startującego tego dnia z „dziką kartą” kapitana Stali Gorzów Przemysława Pawlickiego (ma pojechać w specjalnym kevlarze przygotowanym na wzór kombinezonu Tomasz Golloba).
- Już przed sezonem mówiłem, że „czarnym koniem” będzie Dudek. Pierwsza runda w Krsko pokazała, że to prawda. On rok temu, przez śmierć dziadka pojechał świetnie na PGE Narodowym, ale wówczas jeszcze nie był stałym uczestnikiem cyklu. Dalej twierdzę, że Patryka nie usztywnia żadna presja i jest w najbardziej korzystnej sytuacji. „Duzers” zdobył wszystko oprócz medalu w Grand Prix - zauważył Lorek. - Myślę, że trudniej będzie jechać innym Polakom. Na Zmarzliku ciąży ogromna presja. On bardzo dobrze pojechał na warszawskim torze w 2015 roku. Liga pokazuje, że świetnie radzi sobie Maciej Janowski. Piotr Pawlicki przed rokiem zaliczył „dzwona”, ale myślę, że w tym roku poradzi sobie dużo lepiej. Oni wszyscy muszą coś udowodnić, natomiast Patryk nie. Jak mu nie wyjdą zawody w Warszawie, to nie będzie dramatu i rozdzierania szat - przekonywał dziennikarz Polsatu Sport.
Zawodnikami rezerwowymi będą Maksym Drabik i Paweł Przedpełski. Sędziuje Krister Gardell (Szwecja). Transmisja już od godz. 18.00 na antenie Canal+.