Wszystkie chciałyśmy jechać do Gdańska, ale ktoś musiał przecież zostać w redakcji i pilnować interesu, więc redaktor naczelna wysłała do Stoczni Gdańskiej im. Lenina tylko trzy dziennikarki. Anna Żukowska i ja miałyśmy w Sopocie rodziców, więc uparłyśmy się, że jedziemy i koniec. Gdyby szefowa nie wysłała mnie w delegację, zamierzałam wziąć urlop, bo to, co słyszałam w Radiu Wolna Europa przechodziło imaginację. Strajk! Nie daj Boże, żeby powtórzył się rok 1970, gdy partia strzelała do robotników!
Trzecia była Jania Słuszniak, która przyjaźniła się z Gają Kuroniową, więc też nie chciała odpuścić. Tygodnik, w którym wtedy pracowałyśmy, nazywał się „Kobieta i Życie”. Dziś brzmi lajfstajlowo, ale był to w istocie lifestyle na peerelowską modłę, podszyty polityką jak zresztą wszystko wtedy. Naczelna była członkinią Komitetu Centralnego PZPR, zresztą w miarę liberalną.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień