Na naszym fyrtlu się dzieje!

Czytaj dalej
Fot. Agnieszka Kosacka
Jarosław Miłkowski

Na naszym fyrtlu się dzieje!

Jarosław Miłkowski

Z sąsiadami pod blokiem człowiek się nie nudzi. Wiedzą to choćby na os. Staszica w Gorzowie. Mieszkańcy razem oglądali już mecze piłkarskie. Dziś wspólnie pożegnają wakacje

- Nie każdy może wybrać się na imprezy miejskie: niektórzy są schorowani, inni nie lubią tłumów. Dlatego imprezy organizujemy na naszym fyrtlu, czyli zakątku przy ul. Reja - mówi nam mieszkająca przy tej ulicy Halina Elżbieta Daszkiewicz, społeczniczka z tej części os. Staszica. Dziś po południu wraz z fundacją Pozytywka organizuje kolejną imprezę dla mieszkańców. Nie pierwszą w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy.

Po raz pierwszy mieszkańcy ul. Reja i okolic zebrali się w zeszłym roku, gdy postanowili zagospodarować teren na skraju pobliskiego parku. Zrobili też Dzień Dziecka w stylu retro. - Zaprosiliśmy rodziców i dziadków, by pokazali młodszym gry i zabawy z czasów swojego dzieciństwa. Graliśmy w kapsle, skakaliśmy na skakance, kręciliśmy hula hop - opowiada Daszkiewicz. Mieszkańcy zgrali się też podczas piłkarskiego Euro. Jeden przyniósł laptopa, drugi rzutnik, inni donieśli ciasto oraz napoje. I tak wspólnie kilkadziesiąt osób oglądało mecze na świeżym powietrzu. Dziś (30 sierpnia) po południu, też pod chmurką, mieszkańcy będą żegnać wakacje.

- Kilka lat temu myślałem, czy nie zamieszkać na jakimś nowym, ładnym osiedlu, ale wynająłem mieszkanie właśnie tutaj, bo między ludźmi panuje niepowtarzalny klimat. Być może wynika to z faktu, że na niewielkiej powierzchni mieszka tu w wieżowcach bardzo dużo ludzi. Gdy jednak wyjdzie się z klatki na dwór, to zawsze kogoś się spotka. A to matki z dziećmi na spacerze, a to kogoś siedzącego na ławeczce. I zawsze jest z kim zamienić parę zdań – mówi Wojciech Wierzbicki, mieszkający przy ul. Reja trener koszykówki. Miał zbędny kosz do gry, podarował go mieszkańcom. Swoje dorzuciła spółdzielnia mieszkaniowa Staszica, bo zrobiła boisko i przez minione wakacje dzieciaki i młodzież miały pole do koszykarskich popisów.

- Na to, by zrobić coś w swojej okolicy, nie trzeba nawet dużo pieniędzy. Ważniejsze są chęci – mówi Daszkiewicz. O swoją okolicę dbają też m.in. mieszkańcy ul. Złotego Smoka i ul. Krótkiej. O pierwszych pisaliśmy kilka dni temu, o drugich wiosną. Jedni i drudzy stworzyli pod własnymi oknami ogród społeczny. - Wspólnie o niego dbamy. Na klatce zamontowaliśmy kran, do którego podpinamy wąż, aby podlewać ogród – mówi Damian Nowak z Krótkiej.

- Mieszkańcy powoli budzą się do takich inicjatyw i coraz chętniej robią coś w swojej okolicy – dodaje Urszula Niemirowska z fundacji Pozytywka, która pomaga gorzowianom w organizacji imprez na ich osiedlach. Teraz pomaga mieszkańcom Reja. Wcześniej na ul. Fabrycznej zorganizowała festyn dla osób z Zawarcia. - Nie zdziwię się, jeśli podobnych imprez w różnych dzielnicach miasta będzie z biegiem czasu coraz więcej – mówi.

Jarosław Miłkowski

Jestem dziennikarzem gorzowskiego działu miejskiego "Gazety Lubuskiej". Zajmuję się tym, co na co dzień dzieje się w Gorzowie - opisuję to, co dzieje się w magistracie, przyglądam się miejskim inwestycjom, jestem też blisko Czytelników. Często piszę teksty o problemach, z którymi mieszkańcy przychodzą do naszej redakcji w Gorzowie (Park 111, ul. Sikorskiego 111, II piętro). Poza tym bliskie mi są tematy związane z Kościołem. Od dzieciństwa jestem też miłośnikiem żużla, więc zajmuję się też tą dyscypliną sportu. Gdy żużlowcy rozgrywają sparingi, turnieje szkoleniowe a także jeżdżą w turniejach za granicą Polski, wybieram się tam z aparatem fotograficznym.

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.