Na poligonach miał być „nowy Gorzów”. Co się spełniło, a na co wciąż czekamy?
- No chyba nigdzie nie widać większych zmian, jak tutaj – mówi mi spotkana koło Biedronki na os. Europejskim Paulina Milewicz.
Pan Józef (zaczepiam go na parkingu koło Tesco przy ul. Myśliborskiej): – Z roku na rok więcej ludzi, więcej samochodów, więcej bloków. Synowi mówię: rób zdjęcia! Za 10 lat nikt ci nie uwierzy, że tu były poligony, a nie osiedle!
10 proc. więcej miasta
Gdy w 2001 r. urząd kupował od wojskowej agencji 431 ha poligonów za 22 mln zł, wcale nie było pewności, że magistrat robi dobry interes. Ziemia między ul. Myśliborską a Żwirową była pełna niewybuchów, tereny zaniedbane, wartość przyrodnicza – niemal żadna.
Gdy deweloperzy stawiali bloki, miasto na popoligonowej ziemi nie zarabiało solidnych pieniędzy.
Po tych zakupach powierzchnia Gorzowa powiększyła się o 900 hektarów (bo poza kupionymi od Agencji Mienia Wojskowego w miasto włączono „przy okazji” 420 ha hodowli roślin i 24 ha od Kłodawy). I tak Gorzów stał się o 10 proc. większy.
Niemal w tym samym czasie część poligonów kupił Budnex i wkrótce zaczął budować osiedle Europejskie. Za to urząd zaczął gospodarowanie powojskowymi nieruchomościami od… rozdawania ich za „drobne” uczelniom. Tak budynki – dawne koszarowce - zdobyła Wyższa Szkoła Biznesu, Zamiejscowy Wydział Kultury Fizycznej, Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa i ówczesna Wyższa Informatyczna Szkoła Zawodowa. Bo taki był „interes miasta”.
Gdy deweloperzy stawiali bloki, miasto na popoligonowej ziemi nie zarabiało solidnych pieniędzy. Za to wydało przez lata wydało kolejne tysiące na przygotowanie planów przestrzennych i uzbrajanie działek. Zarabianie zaczęło teraz: sprzedając za 10 mln zł zaledwie 6,5 ha ziemi przy ul. Węgierskiej, za Tesco. Pozbywając się ułamka zdobytego 15 lat temu terenu, zarobiło… aż połowę wydanych wtedy pieniędzy. – Niedługo wystawimy na przetarg kolejne działki – mówi dyrektor miejskiego wydziału nieruchomości Barbara Napiórkowska.
Urząd ma na swoją część poligonów (m.in. teren od Tesco w stronę Słowianki) dokładny plan. To tereny mieszkaniowe i pod handel wielkopowierzchniowy. A także pod usługi publiczne (szkoła? przedszkole? przychodnia?). Dla ilu ludzi? Nie da się określić. Ale dla kilku tysięcy – pięciu, sześciu - bankowo.
Pasek terenu zarezerwowany jest jeszcze pod ul. Kamienną. To będzie droga, która zacznie się od przedłużenia ul. Górczyńskiej nad Kłodawką i pobiegnie łukiem przez Piaski, aż do Żwirowej i potem przetnie poligony, docierając do ul. Berlińskiej na os. Europejskim. Poza tym będą tu jeszcze tereny zielone.
Ale to i tak może jedna piąta miejskich poligonów. A reszta?
W planach to tereny zabudowy usługowej ze sportem i rekreacją oraz tzw. zieleni urządzonej. Czyli mogłyby tu być parki albo np. kompleks sportowy. Ten ostatni był tu już planowany. Poprzednie władze miasta chciały urządzić przy ul. Mironickiej centrum sportowe z halą, basenami, kortami i hotelem. Pomysł zarzucono z powodu kosztów. Nie powiodła się też zapowiedź przeniesienia na dawne poligony ZOO Safari ze Świerkocina. – Mam tylko nadzieję, że na lata zostawią kawałek dzikiego terenu. Masa osób tu biega, jeździ, chodzi. Sarnę można spotkać – mówi nam spotkany z kijkami zziajany jegomość bez koszulki, na grzbiecie za to z sześćdziesiątką na karku. O to może być spokojny. Skraj poligonów, czyli okolice za Mironicką, będą niezabudowane jeszcze minimum przez dekadę lub dwie.
Zmian było więcej
W ostatnich dekadach Gorzów zaliczył kilka spektakularnych zmian granic. W 1956 r. odjęliśmy sobie Osiedle Poznańskie. W 1961 r. przyłączyliśmy Siedlice i Wieprzyce. W 1977 r. Małyszyn, Chróścik, Zieleniec, Karnin i kawałek Chwalęcic, aż w końcu w 2001 r. – i to na razie ostatnia spektakularna zmiana - doszły miastu poligony.