Opadły już emocje po otwarciu podziemnego dworca Łódź Fabryczna. Nawet nikt specjalnie nie przejął się tym, że PKP w obawie przed dewastacją i zniszczeniami na wychuchanym i wydmuchanym obiekcie, nie zgodził się na zorganizowanie miejskiej zabawy sylwestrowej.
Trudno nie odmówić polskim kolejom racji. Dworzec ma służyć przede wszystkim pasażerom. A jak służy? Chyba dobrze, chociaż po tłumach, jakie przewaliły się pierwszego dnia funkcjonowania stacji, nie ma już śladu. Podobno ożywia się tylko bladym świtem, gdy gromady łodzian wsiadają do pociągów wiozących ich do pracy do Warszawy. Ale przez większość dnia z peronów, poczekalni i hal wieje pustką. Więcej podróżnych kręci się przy wysepkach z napojami, kanapkami i gazetami. Niektórych rażą zostawiane przy nich kartony i worki po zużytych produktach.
To szczegóły wytykane przez malkontentów. Może wreszcie należy zacząć się cieszyć z jednego z najnowocześniejszych w Europie obiektów kolejowych? A możliwe, że po wybudowaniu tunelu średnicowego do dworca Łódź Kaliska, stanie się naszym oknem na świat?