Ulica Starodworska ładna jest tylko z nazwy. Gdy popada, zamienia się w błotnisty tor przeszkód. Mieszkańcy mają dość!
- Rozumiem, że gmina nie ma zbyt wiele pieniędzy, ale ta droga zagraża naszemu bezpieczeństwu. Co będzie, jeśli komuś się coś stanie, a pomoc nie będzie mogła do nas dotrzeć? Mamy być odcięci od świata, gdy tylko spadnie deszcz? - rozkłada ręce mieszkaniec ul. Starodworskiej Marcin Kowala. Jak zaznacza, w dniu, gdy pokazuje nam drogę, nie wygląda ona najgorzej. Sytuacja robi się jednak dramatyczna, gdy mocniej popada.
Kosztowne jazdy
- Po opadach, drogą płyną strumienie wody, która nie ma gdzie odpływać. Tworzy się okropne błoto, czołgiem może by się dało przejechać, ale autem nie ma mowy. Nie wspominając już o dziurach, na których notorycznie psujemy swoje samochody. Ostatnio wymieniałem miskę olejową, sąsiad też. Kto nam za to zapłaci? - zastanawia się głośno pan Marcin, który na osiedlu mieszka od dziesięciu lat.
Podkreśla, że podobnie jak sąsiedzi, działkę kupił od gminy, a ta zapewniała, że droga zostanie utwardzona. - Miał być zrobiony nawet wjazd na posesję. Kupując ziemię, zasililiśmy gminną kasę, a władze mają za nic nasze potrzeby - mówi. I dodaje: - Fakt, ostatnio zamontowali choć oświetlenie, to trzeba im przyznać. Muszą jednak zrozumieć, że droga to konieczność, nie nasz wymysł. Ostatnie działania gminy polegające na wkopaniu studni nic nie dały, a wręcz pogorszyły sprawę.
Doraźnie pomożemy
Gmina zabrała się za Starodworską pod koniec zeszłego roku. - Zostały tam zamontowane dwie studnie chłonne - informuje sekretarz gminy Wojciech Andrzejewski. - Ze względu jednak na pofałdowanie samej drogi i gliniaste podłoże, w związku z obfitymi opadami i odwilżą, nie do końca spełniają swoją funkcję. Gdy tylko pozwolą na to warunki atmosferyczne, postaramy się wyprofilować newralgiczny odcinek ulicy tak, aby studnie stały się bardziej wydajne.
Sekretarz podkreśla, że pod koniec 2015 r. wójt Leszek Zimny zaproponował ujęcie w budżecie pieniędzy na wykonanie nawierzchni tej ulicy. Nie uzyskał jednak akceptacji radnych. - Podobnej aprobaty nie uzyskał dla drogi w Nowej Wsi i w Sokolej Dąbrowie, co uniemożliwiło nami zabiegi o fundusze spoza budżetu gminy - dodaje sekretarz.
O powód „GL” pyta szefa rady gminy Mieczysława Wirszy - ca. - Sam byłem za ujęciem dróg w budżecie, zdecydowała jednak większość. Szkoda, bo to sprawa ważna dla mieszkańców. Trzeba pamiętać, że dysponujemy niewielkim budżetem i ciężko podzielić go tak, by ująć wszystkie niezbędne inwestycje. Na pewno nie zostawimy ludzi samych z tym problemem i doraźne działania zostaną tam podjęte - odpowiada.