Na ulicach Krakowa rządzą już pielgrzymi [ZDJĘCIA]
Święto młodych katolików. Do miasta dotarło wczoraj kilkadziesiąt tysięcy młodych ludzi z całego świata. W tramwajach, sklepach i restauracjach zajęli miejsca krakowian, którzy na czas ŚDM zdecydowali się wyjechać.
Zobacz także: Młodzi ludzie z całego świata odbierają już pakiety pielgrzyma [ZDJĘCIA, WIDEO]
- Światowe Dni Młodzieży to niezwykła okazja, żeby poznać ludzi, w których życiu wiara odgrywa taką samą rolę jak w moim. Po spotkaniu z papieżem wrócę do ojczyzny i będę ewangelizował rodaków, bo nie wszyscy mogą być z nami w Polsce - mówi Joseph, ksiądz, który na spotkanie z Franciszkiem przyjechał aż z oddalonej o blisko 11 tys. km Tanzanii.
Podróż Josepha i jego towarzyszy trwała prawie całą dobę. Część dystansu pokonali samolotem, a do stolicy Małopolski dotarli pociągiem z Wiednia. Kraków zrobił na ich ogromne wrażenie. - Już wcześniej wiedzieliśmy sporo o waszym mieście, bo łączą się z nimi osoby Jana Pawła II i św. Faustyny, postacie wyjątkowo ważne dla wszystkich katolików. Jesteśmy tutaj dopiero kilka godzin, ale zdążyliśmy się już przekonać, że mieszkańcy są bardzo otwarci i gościnni - dzieli się pierwszymi wrażeniami Joseph.
WIDEO: Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji przy ul. Piastowskiej
Autor: Piotr Drabik
Po dniach spędzonych w diecezjach w całej Polsce do Krakowa docierają kolejne grupy młodych wiernych. Wczoraj na ulicach miasta było ich już kilkadziesiąt tysięcy. Przedstawiciele PKP Intercity szacują, że tylko ich pociągami przyjechało co najmniej 50 tys. osób.
Najwięcej kolorowych grup katolików spotkać można w okolicach miejsc odbioru pakietów pielgrzyma. Główny z ośmiu punktów zlokalizowany jest w starym budynku dworca kolejowego przy pl. Jana Nowaka Jeziorańskiego. W kolejce po plecak zawierający modlitewnik, specjalny przewodnik i wejściówki na spotkania z papieżem trzeba było spędzić nawet kilka godzin.
Języki z różnych stron świata słychać również w tramwajach i autobusach. Spodziewanego paraliżu komunikacyjnego udało się szczęśliwie uniknąć. Pojazdy komunikacji miejskiej i główne ulice opustoszały, bo duża część krakowian na czas Światowych Dni Młodzieży zdecydowała się wyjechać z miasta.
- Do pracy dojeżdżam samochodem. Liczyłam się ze sporymi utrudnieniami, a okazało się, że dotarłam na miejsce bez problemu i nie musiałam stać w korkach - komentuje Maria, jedna z mieszkanek Krakowa, którą praca zatrzymała w mieście. Ile dokładnie osób wyjechało w obawie przed oblężeniem miasta, nie wiadomo. Kolejarze potwierdzają jednak, że w pociągach odjeżdżających z Krakowa brakuje wolnych miejsc.
Niektóre z działających w mieście firm na cały tydzień zawiesiły działalność. Ręce zacierają za to właściciele hoteli, restauracji i sklepów, którzy na brak klientów nie mogą narzekać. Kolejki ustawiają się również do kantorów walutowych. Niestety, wielu ich właścicieli, zwłaszcza w centrum miasta, wykazało się wyjątkową pazernością. To wstyd, by tak cynicznie wykorzystywać nikłe rozeznanie młodych pielgrzymów i zaniżać kursy kupna głównych światowych walut. Kantorowcy w centrum Krakowa skupują euro czy dolary, płacąc o ponad złotówkę mniej, niż wynosi rzeczywisty kurs rynkowy.
redakcja@dziennik.krakow.pl