Na wnuczka i na żołnierza. Oszust prawie doskonały

Wyłudzanie pieniędzy metodą „na wnuczka” to plaga. Mimo wielu apeli, ludzie - szczególnie w podeszłym wieku - wciąż nie zdają sobie sprawy z zagrożenia. Małopolska policja każdego dnia odnotowuje przypadki oszustw (lub ich prób) dokonywanych na tzw. legendę (między innymi: „na wnuczka”, „na policjanta”, „na wypadek”, „na żołnierza”). Ofiarami tych przestępstw padają już nie tylko seniorzy, ale także osoby w średnim wieku. Zręczna manipulacja sprawia, że wiele osób wierzy w historie opowiadane przez oszustów. I przekazuje im oszczędności.

Historia Marcina

Pan Marcin, 42 lata, pracuje w domu. Odebrał telefon: - Dzień dobry, nadinspektor Jakub Gęsiarz, Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie. Dlaczego nie zgłosił się pan dzisiaj na komisariat przy ulicy Mogilskiej?

- Nie otrzymałem wezwania - odpowiedział zdumiony mężczyzna. Poprosił o wyjaśnienie powodu wezwania na komendę.

- Została złapana grupa, która zajmowała się wyłudzaniem środków z kont. Podczas zatrzymania znaleziono szereg podrobionych dokumentów z pana danymi osobowymi. Istnieje możliwość, że ktoś będzie próbował wyłudzić kredyt na pana nazwisko. Zdaje pan sobie sprawę z powagi sytuacji? Czy ma pan jakieś oszczędności? Musimy zablokować pana konto.

Panu Marcinowi zapaliła się czerwona lampka. Zapytał policjanta o tożsamość. Rozmówca powtórzył imię, nazwisko, podał numer legitymacji służbowej i stopień. Po czym dodał: - Proszę się nie rozłączać i wybrać numer 112 lub 997, tam uzyska pan potwierdzenie.

Mężczyzna jednak się rozłączył i dopiero potem wybrał 997. Dowiedział się, że niewiele brakowało, a zostałby oszukany metodą „na policjanta”. Gdyby wybrał numer bez rozłączania, usłyszałby potwierdzenie, że akcja ma miejsce i faktycznie prowadzi ją inspektor Gęsiarz. A potem pewnie poproszono by go o dane konta, by zablokować środki. Skończyłoby się na utracie oszczędności życia.