Nabrał celebrytów, a nawet Roberta Lewandowskiego
Słyszeliście o lipnej zbiórce na tracącego wzrok chłopca? Stoi za nią gorzowianin
– Przepraszam – pisze na swoim facebookowym profilu Michał S. A przeprasza za wyłudzenie od ludzi 500 tys. zł na nieistniejące chore dziecko
Michał S. mieszka w Warszawie, ale to gorzowianin. U nas miał agencję promocyjną przy ul. Dąbrowskiego, zajmował się m.in. ratowaniem przed pięcioma laty gorzowskiej siatkówki.
– Słabo go kojarzę. Jednak pamiętam, że wywaliłem go po jednym czy dwóch spotkaniach, bo mi nie pasował – mówi „GL” Grzegorz Drwięga, który z nim wtedy naprawdę krótko współpracował.
Potem Michał S. próbował zrobić w Gorzowie imprezę charytatywną. Zapowiedział turniej gwiazd w tenisa stołowego. Grać mieli m.in. prezenterzy Maciej Orłoś i Sergiusz Ryczel czy były sportowiec Artur Partyka. A wystąpić miały znane zespoły: Video czy Golden Life. Zabawę odwołano na kilka dni przed imprezą. Niedługo potem Michał S. wyjechał z Gorzowa.
Teraz jest o nim głośno, bo pod nazwiskiem (my celowo skracamy je do jednej litery) i odsłoniętą twarzą przyznał się do odpowiedzialności za oszustwo: namówił setki ludzi do zrzucenia się na operację chorego Antosia. Zebrał pół miliona. Aż 100 tys. zł wpłacił Robert Lewandowski. A teraz okazało się, że... chorego chłopca nie ma.
Michał S. nie odbiera żadnej ze swoich komórek – w sieci znaleźliśmy dwa numery. Na swoim profilu na Facebooku napisał: „(...) chciałbym przeprosić wszystkie osoby zaangażowane w akcję pomocy na rzecz Antosia. W szczególności przeprosiny należą się licznie występującym osobom publicznym, które swoim wizerunkiem niewątpliwie przyczyniły się do zebrania równowartości przekraczającej kwotę 500 000 złotych. Oświadczam, iż wszystkie otrzymane pieniądze osobom poszkodowanym zostaną zwrócone”.
Mimo to władze portalu zrzutka.pl, który pomagał w zbiórce, nie wykluczają skierowania sprawy do prokuratury. Poważnie obawiają się też, że sprawa Michała S. może wpłynąć na ofiarność Polaków i zaufanie do publicznych zbiórek.