Naczelny lekarz Ciechocinka [Album Rodzinny]
Od tygodnia Sanatorium Kolejowe w Ciechocinku zdobi tablica poświęcona dr. Wacławowi Iwanowskiemu - budowniczemu, ordynatorowi i dyrektorowi lecznicy.
Mój ojciec, Wacław Iwanowski był pół Litwinem, pół Polakiem z dalekiej Żmudzi, urodzony w 1895 roku w rodzinnych Stanianach, powiat Rosienie, nad Dubissą.
Czasy młodości ojca przypadły na dwie rewolucje w Rosji, w 1905 i 1917 roku. Bardzo wcześnie utracił kontakt z domem rodzinnym, ucząc się najpierw w gimnazjum w Kownie, potem na wydziale lekarskim akademii w Woroneżu, a następnie w Charkowie.
Tak jak wielu jego rówieśników, uczniów z polskich rodzin, mieszkał w Instytucie dla Bieżeńców, czyli w bursie - założonej przez Tatianę Romanową, córkę cara Mikołaja II - mającej służyć pomocą uciekinierom z terenów ogarniętych pożogą rewolucji. Gdy ojciec uzyskał dyplom lekarza, wybuchła Polska.
Młody doktor założył mundur i w randze porucznika służył w Korpusie Ochrony Pogranicza w okolicach litewskiej rzeki Mereczanki. Po zdjęciu munduru, młodziutki doktor wygrał konkurs na stanowisko naczelnego lekarza uzdrowiska w Druskiennikach, perły zdrojowisk kresowych.
Przez dwa kolejne sezony przyjeżdżał tutaj z Wilna na kuracje marszałek Józef Piłsudski. Marszałek zostawił ojcu żartobliwą dedykację: „A ten Wacka, choć detyna, dzielnie leczyć już zaczyna”.
Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.
-
Prenumerata cyfrowa
Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.
już od
3,69 ZŁ /dzień