Sąd powoła biegłych, którzy wycenią pawilon i koszt jego rozbiórki przy pałacu w Ostrowie. Zapłaty od spadkobierców domaga się wojewoda.
Przed Sądem Rejonowym dla Krakowa Śródmieście toczy się rozprawa w sprawie zapłaty za pawilon, stojący przy XIX-wiecznym pałacu w Ostrowie nad Gopłem (gm. Kruszwica).
Przypomnijmy. Nieruchomość po sześciu latach usilnych starań trafiła do Heleny Trzcińskiej-Tacik i Justyny Michałowskiej, córek Juliusza Trzcińskiego, przedwojennego właściciela, zamordowanego przez hitlerowców w lesie koło Gniewkowa. Na podstawie dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego z 1944 r. o przeprowadzeniu reformy rolnej, posiadłość, składająca się z zespołu dworsko-pałacowego wraz z parkiem, a także z ponad 500 hektarami gruntów ornych, przejęło państwo. Wdowa po Juliuszu Trzcińskim wraz z córkami musiała opuścić Ostrowo.
Pałac zamieniono najpierw na szkołę rolniczą, później na dom starców i dom pomocy społecznej. Natomiast w 1989 r., w ramach rozbudowy domu, przystąpiono do budowy pawilonu. Niestety, po upływie trzech lat i wydaniu prawie 760 tys. zł roboty przerwano.
Dziś niedokończony budynek stał się kością niezgody pomiędzy wojewodą kujawsko-pomorskim, działającym w imieniu Skarbu Państwa a spadkobierczyniami. Wojewoda domaga się zapłaty w wysokości ok. 376 tys. zł. Zgodnie z wartością rynkową, wycenioną przez rzeczoznawcę majątkowego.
Podczas pierwszej rozprawy do ugody nie doszło. Dlaczego? - Do budowy pawilonu przystąpiono bowiem bez naszej woli. Naszym zdaniem, budynek powinien trafić do rodziny za symboliczną złotówkę - stwierdził Bolesław Michałowski, pełnomocnik prawny spadkobierczyń. Dlatego podczas pierwszej rozprawy przedstawiono wniosek o odrzucenie pozwu z powodu jawnej niesprawiedliwości społecznej. Poza tym niedokończona inwestycja przyczyniła się do pogorszenia otoczenia dworku. Tymczasem z powodu przedłużającego się sporu sądowego nie można przystąpić do odrestaurowania dworku, który w dużym stopniu jest już nadwyrężony zębem czasu. Potrzeba sporo pieniędzy, aby doprowadzić nieruchomość do stanu użyteczności - podkreśla B. Michałowski.
W trakcie wznowienia procesu, przewodnicząca składu sędziowskiego zdecydowała o powołaniu biegłych rzeczoznawców majątkowego i budowlanego w celu ostatecznego oszacowania wartości niedokończonego pawilonu, a także kosztów jego rozbiórki.
- Do dzisiaj sąd nie ma opinii biegłych sądowych. Sprawa się wydłużyła, ponieważ z uwagi na odległość żaden biegły z Krakowa nie wykazał zainteresowania przyjazdem na Kujawy. Zapewne ekspertyzę wykonają inowrocławscy biegli - konkluduje Bolesław Michałowski.