21 czerwca młoda nauczycielka z podstawówki Społecznego Towarzystwa Oświatowego w Słupsku zabrała na wycieczkę trzecioklasistów z tej szkoły.
Razem z kilkunastoosobową grupą pojechała busem do parku rozrywki w Krupach pod Darłowem (początkowo błędnie napisaliśmy, że wycieczka udała się do Lęborka). Pod wieczór, gdy rodzice czekali na powrót dzieci pod szkołą, jeden z ojców otrzymał telefon z siedziby firmy, z której usług korzystali wycieczkowicze, z informacją, że jego syn tam został, bo gdy poszedł do toalety, to samochód odjechał. Ojciec szybko pojechał po syna, a gdy bus stanął na miejscu, to okazało się, że część jego uczestników nawet nie zauważyła nieobecności jednego z chłopców.
Rodzice zgubionego syna bardzo się zdenerwowali, bo już wcześniej go zgubiono, gdy szkoła zorganizowała wycieczkę dla najmłodszych uczniów na terenie Słupska. Z tego względu napisali zawiadomienie do Prokuratury Okręgowej w Słupsku.
Gdy tę sprawę opisaliśmy, do naszej redakcji odezwała się nauczycielka, która po zdarzeniu została najpierw zawieszona, a potem zwolniona z podstawówki STO. Nauczycielka poczuła się zmuszona wydać stosowne oświadczenie, które pocztą elektroniczną przesłała do naszej redakcji.
„Uczeń po przeliczeniu dzieci oddalił się bez poinformowania nauczyciela. Tym samym naruszył zasady obowiązujące uczniów podczas wycieczek” - czytamy w jej oświadczeniu.
Ustosunkowała się także do osoby mężczyzny, który jej towarzyszył. Wyjaśniła, że był on kierowcą busa.
„Otrzymał żetony od pracowników obsługi, aby zjeść kiełbaskę podczas ogniska oraz żeton na kawę. Po ognisku kierowca poszedł do busa, a uczniowie z nauczycielką jeszcze zostali” - poinformowała w dalszej części oświadczenia.
Według nauczycielki artykuł był przekłamany, bo „rodzice w ten sposób chcą ukarać szkołę, która trzy lata zmagała się z nimi, aby przebadali dziecko pod kątem niedostosowania społecznego”.
W poniedziałek na kontrolę do siedziby podstawówki STO poszła wizytatorka ze słupskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Gdańsku. Wczoraj zapytaliśmy o jej wynik. Romuald Bieniasz-Krzywiec, p.o. dyrektora słupskiej delegatury Kuratorium Oświaty w Gdańsku, poinformował nas, że protokół pokontrolny jeszcze nie został sporządzony i podpisany przez dyrektora podstawówki.
- Na razie mogę tylko potwierdzić, że doszło do opisywanego przez media zdarzenia - powiedział nam dyrektor Bieniasz-Krzywiec.
W tej sprawie od kilku dni dzwonią do nas także czytelnicy, którzy uważają, że trzeba dokładnie wyjaśnić, z jakiego powodu nauczycielka-opiekunka pozostawiła w parku rozrywki trzecioklasistę.
- To nie była liczna wycieczka, więc nie rozumiem, dlaczego nauczycielka nie policzyła dokładnie uczniów przedtem, zanim bus wyruszył w drogę do Słupska - mówi pani Janina, babcia trzech wnuków ze Słupska. - Dziwię się także, że koledzy tego ucznia nie zaalarmowali nauczycielki, że go brakuje. Pewnie gdyby tak było, to ta kobieta zdecydowałaby o powrocie po pozostawione dziecko. Generalnie mam bardzo nieprzyjemne refleksje, bo wychodzi na to, że w tej szkole nie dba się o więzy społeczne. Gdyby było inaczej, to nauczycielka szukałaby tak długo zgubionego chłopaka, aż by go znalazła i przyprowadziła do wycieczkowego busa.
Z kolei pani Bogumiła, emerytowana nauczycielka, nie może się nadziwić sposobowi obrony, który zaprezentowała nauczycielka.
- Z mojego doświadczenia wynika, że jeśli uczeń nie zawsze nas słucha, to tym bardziej trzeba na niego uważać. Odpowiedzialny nauczyciel nie może zrzucać winy na małe dziecko, bo ono ma prawo do błędu. To na nauczycielu spoczywa odpowiedzialność. Dlatego się nie dziwię, że rodzice postanowili zareagować ostro, tym bardziej że mieli już nieprzyjemne doświadczenie w związku z inną wycieczką. Mimo wszystko jednak mam nadzieję, że ten przypadek jest wyjątkowy, a inni nauczyciele wyciągną z niego wnioski - przekonuje nasza rozmówczyni.
Sprawdziliśmy także, co z tą sprawą zamierza zrobić Prokuratura Okręgowa w Słupsku, do której trafiło zawiadomienie od rodziców. Wczoraj ustaliliśmy, że zapadła decyzja o przekazaniu sprawy do Prokuratury Okręgowej w Koszalinie, która postanowi o tym, która z podległych jej prokuratur rejonowych będzie padała tę sprawę. Stało się tak, bo dziecko zostało pozostawione przez nauczycielkę na terenie województwa zachodniopomorskiego. Przyjdzie więc jeszcze trochę poczekać, zanim się dowiemy, jakie będzie ostateczne rozstrzygnięcie.